Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skończyła się era PKS Rybnik

Barbara Kubica
Rybnicki PKS przeszedł do historii. Wyruszyliśmy w ostatnią sentymentalną podróż po ulicach miasta, wraz z byłymi pracownikami firmy.

30 milionów przejechanych wozokilometrów w ciągu ostatnich 20 lat. Setki byłych pracowników i wielu obecnych, którzy nie wyobrażają sobie innej roboty. W nocy z środy na czwartek na ulice Rybnika w ostatni kurs wyruszył autobus rybnickiego PKS. W sentymentalną podróż wysłużonym MAN-em wyruszyli pracownicy przedsiębiorstwa, mieszkańcy Rybnika. Była nawet pogrzebowa szarfa... i po ponadgodzinnym kursie, w który wybrali się i nasi dziennikarze, skończyła się w Rybniku pewna epoka. Epoka z PKS-em.

Oj, psuły się te ogórki...

W ostatni kurs PKS-em wyruszyliśmy z przystanku przy ulicy 3 Maja w Rybniku. To właśnie tu jeszcze kilka lat temu stał spory gmach dworca. Był symbol potęgi firmy. Potem kolosa zburzono, a na jego miejscu wybudowano market.

Za kierownicą wysłużonego, przegubowego MAN-a zasiadł Józef Mandrysz. Zawiózł nas najpierw do Jejkowic, potem do Niedobczyc i nawet do sąsiedniego Radlina. Trzęsło, o rozpięciu kurtki nie było raczej mowy, ale siedzenia wygodne i choć autobus pierwszej młodości nie był, to nikt nie miał wątpliwości, że do celu dojedzie.

Nasz szofer pracę w PKS-ie rozpoczął w 1980 roku, jeszcze przed strajkami.

- Pierwszy autobus, do którego wsiadłem, to był wysłużony „ogórek”. Oj, psuły się te autobusy nie raz, nie dwa. A pasażerowie raczej niechętnie wysiadali i pchali - śmieje się pan Józef. - Ten ostatni kurs i fakt, że to akurat ja usiadłem dziś za kierownicą, traktuję jak zaszczyt. Nie wiem, czym sobie na to zasłużyłem - mówi pan Józef. W nocy z środy na czwartek wygasła umowa, jaką PKS miał podpisaną na świadczenie usług dla rybnickiego Zarządu Transportu Zbiorowego. Firma od lat dostarczała swoje autobusy jako pojazdy komunikacji miejskiej. Nie wysyłała już na drogi autobusów pod swoim szyldem, które dojeżdżałyby choćby do Wisły, Katowic czy sąsiedniego Raciborza. Teraz autobusów z napisem „PKS Rybnik” nie zobaczymy już na żadnym przystanku w Rybniku. Pana Józefa... owszem.

- Zostało mi 18 miesięcy pracy, ale przechodzę do firmy, która zastąpi PKS na rybnickich trasach - mówi nam pan Józef.

W ostatnią podróż kierowca zabrał nie tylko mieszkańców Rybnika i dziennikarzy, ale też swoich kolegów i koleżanki z pracy.

W PKS-ie to jest życie!

W PKS jako księgowa pracowałam 40 lat. Pamiętam swój pierwszy dzień pracy, jakby to było wczoraj. Firma była dawniej gigantem, były lata, gdy zatrudniała nawet 600 osób. Byliśmy zgraną ekipą. Zresztą o tym, jak dobrze było w formie, świadczy to powiedzenie: „Dobrze w polu, dobrze w lesie, ale najlepiej w PKS-ie” - śmieje się pani Jolanta Sopalska. - Dziś już się uśmiechamy, wspominamy, jak dobrze było w firmie, ale nie ukrywajmy - łzy też były. Szkoda, że tak to się wszystko kończy - podkreśla.

Księgowa na ostatni kurs zaprosiła swojego syna, Piotrka.

- To dziecko PKS-u. Jeździliśmy autobusami na rodzinne wycieczki. Zresztą do pracy, do szkoły - wszędzie dojeżdżało się PKS-em - tłumaczy pani Jola.

- Wychowałem się z tą firmą. Zabrałem dziewczynę na ten ostatni kurs. Nie miała nawet większych oporów. Taka nietypowa randka - mówił nam Piotrek.

Początki PKS-u w Rybniku sięgają 1953 r., kiedy na terenie miasta utworzono Placówkę Terenową PKS Gliwice. Dopiero 11 lat później park komunikacji autobusowej w Rybniku przekazano we władanie PKS-owi. Firma dysponowała wówczas 100 autobusów i obsługiwała 112 linii, czyli wykonywała 921 kursów dziennie. W ciągu doby przewoziła grubo ponad 35 tys. pasażerów. W 200 r. PKS Rybnik połączono z PKS wodzisławskim.

Czasem trzeba było nawet pchać...

I właśnie wtedy zaczęłam pracę w Rybniku, wcześniej pracowałam w Wodzisławiu. To była świetna praca, nawet dziś, gdybym cofnęła się do 1986 roku, nie zamieniłabym jej na żadna inną. Żyliśmy jak w rodzinie: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego - wspomina Teresa Kaczyńska, mieszkanka Wodzisławia i pracownik administracyjny w PKS. - Przygodę z firmą zaczęłam w roku 1976, kiedy do szkoły do rybnickich Urszulanek zaczęłam dojeżdżać z Wodzisła- wia. Zdarzały się sytuacje, że aby dojechać zimą do szkoły czy pracy, trzeba było wysiąść z autobusu i go pchać - dodaje.

W kilka lat po połączeniu z wodzisławskim przedsiębiorstwem PKS Rybnik został postawiony w stan likwidacji. Firma wyprzedawała majątek - działki, dawne zajezdnie autobusowe, sprzęt i niebiesko-białe pojazdy z napisem „PKS Rybnik”.


*Oto zakręt mistrzów w Katowicach. Każdego dnia ktoś ląduje na barierkach
*Marsz przeciw imigrantom w Katowicach ZDJĘCIA + WIDEO
*Adamek - Saleta ZDJĘCIA + WIDEO CAŁA WALKA
*Merkury Market w Rybniku otwarty! ZOBACZ KONIECZNIE

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!