Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śląsk w latach 60. Tak się żyło naprawdę [ZOBACZ ZDJĘCIA]

Katarzyna Domagała
Drogi kołowe o nawierzchni twardej w kilometrach: pół wieku temu mieliśmy do dyspozycji 4 234 km dróg. Do dzisiaj, choć cały czas narzekamy, mamy ich do dyspozycji 21 264 km.
Drogi kołowe o nawierzchni twardej w kilometrach: pół wieku temu mieliśmy do dyspozycji 4 234 km dróg. Do dzisiaj, choć cały czas narzekamy, mamy ich do dyspozycji 21 264 km.
A jak się wtedy na Śląsku żyło? Wszystko o tym wie Urząd Statystyczny w Katowicach. W tym roku obchodzi 50-lecie, więc przygotował zestawienia za półwiecze.

Dekada lat 60. była rewolucyjna: zespół The Beatles podbił świat, pojawili się hippisi, ruszył festiwal w Woodstock, a kobiety włożyły mini. Gwiazdami byli Marley, Presley, Sinatra, Joplin, Brando, Monroe, Audrey Hepburn, a u nas Niemen, Rodowicz, Czerwone Gitary i Polański (dostał nominację do Oscara). Nie dziwi więc, że gdy kilka lat temu zapytano Brytyjczyków, w jakie czasy chcieliby się cofnąć, większość wskazała lata 60. W Polsce też nostalgia za tamtym okresem rośnie. W repertuarze Ani Rusowicz czy Ani Dąbrowskiej słychać ją wyraźnie.

ZOBACZ KONIECZNIE:
Jeśli interesuje Cię historia naszego regionu KLIKNIJ TUTAJ

Mniej przestrzeni, więcej dzieci

Dziś województwo śląskie zamieszkuje ponad 4,5 mln osób. W 1962 roku w województwie katowickim było nas ponad 3,4 mln. Przez 50 lat region urósł. W 1962 r. miał 9 518 km kw., w jego skład wchodziły 62 miasta (na km kw. przypadało 358 mieszkańców). Dziś ma 12 333 km kw. i 71 miast, doszły m.in. Częstochowa, Bielsko-Biała (na km kw. przypada 376 mieszkańców).

- Choć region jest większy, to w przeciwieństwie do lat 60. dziś przyrost naturalny mamy ujemny - mówi Grażyna Witkowska, zastępca dyrektora Urzędu Statystycznego w Katowicach.

W 1962 r. na świat przyszło 59 289 maluchów, w 2011 r. zaledwie 47 814. Tu widać też kolejną zmianę obyczajową: coraz rzadziej stajemy na ślubnym kobiercu. Znane w latach 60. określenie "zowitka" już dawno straciło na znaczeniu.

- Kiedyś na Śląsku w ten negatywny sposób nazywano panny z dzieckiem, dziś "zowitkami" musielibyśmy nazywać milion kobiet w Polsce - zauważa prof. Marek Szczepański, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego. W latach 60. panie po raz pierwszy na porodówkę trafiały mając ok. 20 lat. Młode matki były wówczas normą. Dziś ta granica poszła mocno w górę. Jak zauważa prof. Ryszard Poręba, prezes Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego, panie pierwsze dziecko rodzą dziś między 25. a 30. rokiem życia. Poza tym to, co dziś przychodzi nam bez większych problemów, to decyzja o... rozwodzie. Ich liczba jest blisko cztery razy większa niż pół wieku temu (1962 r.: 2 350 rozwodów, 2011 r.: 8 522).

Kto dziś jeszcze pamięta "wueskę"?

O ile demografia jest dziś naszą porażką, to w innych dziedzinach życia możemy już mówić o sukcesach i to rewolucyjnych. Przez 50 lat liczba samochodów osobowych na naszych drogach wzrosła aż 114 razy. Przybyło też dróg, ale już tylko pięciokrotnie. Pół wieku temu samochód był prawdziwym rarytasem, w garażach częściej stały poczciwe junaki czy "wueski". Dziś jest dokładnie odwrotnie: motorem jeżdżą najczęściej hobbyści, samochodami większość z nas. A to nakłada na kierowców większą odpowiedzialność, z której niestety nie zawsze zdają sobie sprawę.

- Przy tak dużym natężeniu ruchu kierowcy muszą szybko reagować i sprawnie poruszać się na drodze, tego mogą się nauczyć - zauważa Roman Bańczyk, dyrektor WORD w Katowicach.- Brakuje im najzwyklejszej życzliwości wobec drugiego kierowcy. Nie daj Boże, by wyprzedzała nas kobieta, od razu trzeba nacisnąć na gaz. Nie ma mowy, by kogoś przepuścić, ustąpić pierwszeństwa - ubolewa. I jak dodaje, współcześni kierowcy traktują drogi jak tory wyścigowe. Pół wieku temu i galanteria, i rozwaga były dużo większe.

Rewolucja technologiczna

Współczesne badania GUS-u w dziedzinie technologii rozszerzyły swój zakres o zliczanie telefonów komórkowych: są w 90,5 proc. gospodarstw domowych; komputerów: w 67,2 proc. domów, czy odtwarzaczy DVD: w 60,3 proc. gospodarstw.

Kiedyś marzeniem było posiadanie telewizora. Oj, nie każdemu udawało się je spełnić. Sprzętu było tak mało, że trudno je dziś przeliczyć. W latach 60. na 10 tys. mieszkańców przypadało 211,9 odbiorników. Królowały czarno-białe telewizory Wisła i Belweder z jednym kilkugodzinnym programem. Dziś telewizory znajdziemy w 99,4 proc. gospodarstw domowych. Oczywiście są kolorowe, plazmowe z antenami satelitarnymi i setkami programów. Podobnie jest z pralkami. "Frania" - superpralka z wyżymaczką ręcznie napędzaną - była marzeniem milionów rodzin. Na 10 tys. mieszkańców przypadało 295,5 pralek. Dziś pralki stoją w 94,7 proc. domów w Śląskiem. Oczywiście automatyczne, energooszczędne i często z suszarkami.

Mieszkania jak z bajki

Własne M2 to dziś zdecydowanie za mało. Poza kluczami do mieszkania chcemy jeszcze przestrzeni. Liczby pokazują, że żyje nam się bardziej komfortowo. Przed półwiekiem na jedno pomieszczenie w domu lub mieszkaniu przypadało 1,5 osoby, a dziś 0,7. Jak wynika z wyliczeń deweloperów, współczesna rodzina najczęściej decyduje się na zakup mieszkania o powierzchni od 45 do 55 m kw. Zwykle wprowadzają się do nich małżeństwa z jednym dzieckiem lub dopiero planujące powiększenie rodziny.
Przez 50 lat standard życia zdecydowanie wzrósł. Mieszkańcy woj. śląskiego chętnie korzystają z dobrodziejstw cywilizacyjnych. W ciągu ostatnich 50 lat ponad pięciokrotnie powiększyła się sieć wodociągowa. Blisko 14 razy większą mamy też sieć gazową. A skoro woda płynie z kranów i gaz dochodzi do kuchenek, to chętniej z tych dobrodziejstw korzystamy. W 1962 r. zużywaliśmy 115,1 hm sześc. wody, dziś jest to 140,7 hm sześc. Zużycie gazu było na poziomie 180,6 hm sześc., teraz zużywamy aż 473,9 hm sześc.

Przybytków sztuki ubywa

Jeśli XXI wiek spełnił nasze marzenia o mieszkaniach, to dla ludzi kultury okazał się mniej atrakcyjny. Obecnie 55 muzeów, jakie działają w naszym regionie, odwiedza przez rok 1109 tys. osób. Pół wieku temu istniało tylko 11 muzeów, za to wystawy zwiedziło 1348 tys. osób.

Rewolucja dotknęła też kin. W latach 60. mieliśmy 173 kina, dziś 55. A widzowie w kinach na 1000 ludności? Pół wieku temu 4836, obecnie 1177.

- Kultura jest na wyciągnięcie ręki, a dokładniej na kliknięcie w komputerową klawiaturę, bez wychodzenia z domu - mówi prof. Marian Oslislo, były rektor ASP w Katowicach. - Dlatego dziś trzeba mądrze nią zarządzać, wiedzieć, jak nią zainteresować.
Za to na podobnym poziomie pozostaje liczba szpitalnych łóżek. Pół wieku temu było ich 25 812, dziś jest 25 989. W tym czasie powstały 22 szpitale. Dwa razy więcej jest lekarzy, tyle samo mamy dentystów, ponad dwa razy więcej pielęgniarek i farmaceutów, ale też było 246 aptek, a są 1294.

Generalnie: żyje nam się dużo wygodniej, ale czy ciekawiej?

Po odgłosie rozpoznawaliśmy marki samochodów

Jerzy Markowski, były wiceminister przemysłu, handlu i gospodarki:
W latach 60. byłem jeszcze dzieckiem, ale doskonale pamiętam, że dyrektor kopalni Zabrze Zachód, Eryk Kania, jako jeden z nielicznych miał samochód marki IFA i czarno-biały telewizor marki PAI. Z telewizorem to było tak, że nakładało się na niego kolorową płytę. I w taki sposób obraz był chociaż trochę kolorowy. Zawsze oglądałem na nim "Misia z okienka". Co do samochodów, to było niewiele. Moi rodzice nie mieli ani auta, ani motocykla. Razem z kolegami mieliśmy taką zabawę, że siadaliśmy na krawężniku i słuchaliśmy odgłosów nadjeżdżających aut. Próbowaliśmy zgadnąć, jakiej marki samochód przejedzie obok. Najczęściej były to: warszawy, IFA czy wart-burgi. Nie jeździły często, jeden co 10-15 minut. KJ

Klucz zawsze był pod wycieraczką
Ks. Piotr Brząkalik, duszpasterz trzeźwości w archidiecezji katowickiej:
W familoku, gdzie mieszkanie składało się z jednej izby i kuchni, mieszkałem razem z rodzicami. Mieliśmy z innymi lokatorami wspólną wodę w sieni, a toaleta była na zewnątrz. Z lat 60. w głowie najmocniej utkwiły mi relacje między sąsiadami. Nikt nie nosił ze sobą kluczy od domu. Zazwyczaj zostawiało się je pod wycieraczką. Nikt się nie bał, że ktoś może go wykorzystać. Dobrze wspominam też sąsiadki, u których zawsze można było zostawić torbę, a kiedy wiadomo było, że mama nie wróci szybko do domu, oferowały talerz zupy. W szkole z nauczycielem nie można było dyskutować, nikt nigdy nie podważył ich zdania. Nauczyciel miał zawsze rację, a co najważniejsze: był wymagający, ale sprawiedliwy. KJ

Zamiast auta, spacer po Katowicach
Prof. Genowefa Grabowska, była euro-deputowana:
W latach 60. studiowało się wspaniale. Na Uniwersytecie Wrocławskim wszyscy żyliśmy biednie, ale mieliśmy coś, czego dzisiejszym studentom brakuje: możliwość integracji. Kiedy w 1971 r. przeprowadzałam się do Katowic, pierwsze, co zauważyłam, to ciemne dymy. Zastanawiałam się, jak ludzie mogą tutaj żyć, ale Katowice były wtedy obietnicą na lepsze życie. Ciągle musiałam myć okna, a na poziomkach i agreście w ogródku osiadały powłoki z tłuszczu. Pracowałam w budynku UŚ na Jagiellońskiej. Na ścianach były lamperie, nie było windy, panowały bardzo skromne warunki, za to atmosfera była zawsze wspaniała. Po mieście chodziło się piechotą i wszędzie można było dotrzeć bez problemu. Dziś wydaje się to niezwykłe. KJ


*Plebiscyt Młoda Para 2012 ZOBACZ ZDJĘCIA KANDYDATÓW
*Budowa dworca w Katowicach: Hala, perony ZDJĘCIA i WIDEO
*Debata o Śląsku: Semka kontra Smolorz ZDJĘCIA i WIDEO

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!