Przemysław Drewniak
Aktualizacja:
Górnik Zabrze wciąż ma szansę, by w rundzie finałowej rozegrać więcej meczów u siebie ©Marzena Bugala- Azarko / Polska Press
Górnik Zabrze wciąż ma szansę, by w rundzie finałowej rozegrać więcej meczów u siebie ©Marzena Bugala- Azarko / Polska Press
Nie będzie to jednak łatwe zadanie, bo Górnik pojechał na Dolny Śląsk osłabiony. Trener Brosz nie mógł włączyć do kadry meczowej Adriana Gryszkiewicza, Michała Koja, Ishmaila Baidoo, Giannisa Mystakidisa, a pod znakiem zapytania stoi także występ Adama Orna Arnarsona. Z tego grona tylko Gryszkiewicz jest zawieszony za kartki, reszta narzeka na mniej lub bardziej poważne kontuzje. Islandczyk jest z drużyną we Wrocławiu, ale spotkanie rozpocznie prawdopodobnie jako rezerwowy.
Absencje zmuszą trenera Brosza to rotacji w obronie, czyli formacji, która ucierpiała najbardziej. Zapewnia jednak, że nie będzie miał z tym problemów. - Zagra najlepszy skład, na jaki nas dziś stać. Mamy pomysł na mecz i na zestawienie bloku defensywnego. W zasadzie to w sobotę zaczyna się dla nas gra w grupie spadkowej, więc wszystko, co nie jest związane z meczem odsuwamy na bok i skupiamy się na ośmiu ostatnich meczach. Pierwszy gramy we Wrocławiu - podkreślił trener Górnika.
Rangę sobotniego starcia podkreślają także gospodarze - To dla nas bardzo ważny mecz. Chcemy zrobić swoje, bo wiemy, że jest różnica między tym, ile meczów gra się u siebie, a ile na wyjeździe - przyznał trener Śląska, Viteżslav Lavicka. Czeski szkoleniowiec ma większy komfort wyboru wyjściowej jedenastki, bo kontuzja wyklucza z gry tylko Mateusza Radeckiego.
W pierwszym starciu obu zespołów w Zabrzu padł remis 2:2. Jeśli Górnik wygra, zrówna się punktami ze Śląskiem i wyprzedzi go w tabeli dzięki lepszemu bilansowi bezpośrednich starć.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
Krzysztof Piątek o reprezentacji Polski
W PUNKT ODC. 2 Magazyn sportowy Dziennika Zachodniego
Czytaj treści premium w Dzienniku Zachodnim Plus
Nielimitowany dostęp do wszystkich treści, bez inwazyjnych reklam.