Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śląska mowa czeka na reguły, ustawę. Nie jest za późno? Pisarz Szczepan Twardoch daje przykład

Teresa Semik
Senator Maria Pańczyk-Pozdziej jest inicjatorką konkursu „Po naszymu, czyli po śląsku”
Senator Maria Pańczyk-Pozdziej jest inicjatorką konkursu „Po naszymu, czyli po śląsku” Arkadiusz Gola
Ceniony pisarz Szczepan Twardoch, dziękując za przyznany tytuł Ambasadora Polszczyzny w Piśmie, zapowiedział, że pieniądze z nagrody przeznaczy na prace nad kodyfikacją języka śląskiego. Problem w tym, że formalnie takiej kodyfikacji nikt się nie podejmuje. Co najwyżej są próby nieformalne, prowadzone na zasadzie wolontariatu.

Próbuje się, na przykład, rozwiązać jakieś zagadnienia dotyczące zapisu mowy śląskiej, utrwala słówka często już zapomniane, funkcjonujące jeszcze w niektórych środowiskach, powstają słowniki gwarowe.

- Język śląski umiera, ale bardzo chciałbym, żeby odrobinę to umieranie opóźnić - dodał Szczepan Twardoch, Ślązak z Pilchowic, autor m.in. „Morfiny”, „Dracha”, „Króla”.

Nagrodę Ambasadora Polszczyzny w Piśmie otrzymał od Prezydium Rady Języka Polskiego. A więc tego samego grona wybitnych naukowców, które już w 2011 roku stwierdziło, że nie ma żadnych faktów językowych, które by wskazywały na to, że mowa mieszkańców Śląska jest czymś innym niż gwary języka polskiego, że te gwary śląskie nie można uznać za język regionalny i objąć prawną ochroną - Ustawą o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym. Wielokrotne próby zmiany tej ustawy i umieszczenie w niej śląszczyzny kończyły się w Sejmie niepowodzeniem.

Ostatnio entuzjazm wokół tematu opadł, ale skutecznie podsycił go teraz pisarz Twardoch, mówiąc: „Po śląsku nie tylko godomy, ale też tłumaczymy na śląski programy komputerowe, wydajemy po śląsku książki, na przykład moje powieści, które pięknie na śląski przekłada Grzegorz Kulik, prowadzący też teraz prace nad śląskim słownikiem i gramatyką. Nie robimy tego dla hecy, albo jakbyśmy powiedzieli po śląsku, do szpasu, robimy to z miłości”.

PISALIŚMY:
Śląska mowa czeka na reguły, ustawę. Nie jest za późno?
Co Szczepan Twardoch wypomniał Radzie Języka Polskiego na gali Ambasadorzy Polszczyzny?
Śląski język regionalny: Sejm mówi "nie", już po raz piąty w historii

Takim gronem rozmiłowanym w śląszczyźnie jest Towarzystwo Piastowania Śląskiej Mowy „Danga”.

- Za największy sukces uważam opublikowanie przed dziewięciu laty „Gōrnoślōnskiego ślabikŏrza”, czyli elementarza do nauki pisania i czytania po śląsku - mówi dr Józef Kulisz, długoletni prezes „Dangi”. - Publikacja wciąż cieszy się dużym zainteresowaniem, ale od tego czasu prace nieco straciły impet. Nie ma ludzi, nie ma pieniędzy.

To w czasie pracy nad „Gōrnoślōnskim ślabikŏrzem” zawiązał się zespół naukowców i pasjonatów śląszczyzny, pod kierunkiem prof. Jolanty Tambor z Uniwersytetu Śląskiego, i opracował formę zapisu mowy śląskiej, wprowadzając do niego nowe litery. Zapis ten na tyle mocno już się utrwalił, że jego reguły pojawiają się w pracach literackich.

- Wprowadzone wówczas reguły nie są wystarczające, bo odnoszą się głównie do ortografii - wyjaśnia prof. Tambor.

- Myślę, że potrzebne są jeszcze dodatkowe uzgodnienia dotyczące zbiegu gramatyki i ortografii, by ta kodyfikacja była pełniejsza. Nic mi nie wiadomo, by tego typu prace były prowadzone - dodał.

Zobaczcie koniecznie

Od kilku lat ścierają się poglądy zwolenników skodyfikowania gwar śląskich oraz ich kontestatorów. Pytany o to prof. Jan Miodek, wybitny językoznawca, mówił przed ośmiu laty dla „Dziennika Zachodniego”: „Proszę nie wymagać ode mnie udowodnienia, że może śląszczyzna jest odrębnym językiem, nie żądać jej kodyfikacji, bo to jest nonsens. Naiwność połączona z fanatyzmem”.
A jednak w tym czasie sporo się zmieniło. Po śląsku ukazały się kolejne teksty literackie, wprowadzono edukację regionalną, studia śląskoznawcze. Może po prostu trzeba robić swoje, nie oglądać się na nikogo.

Od kilku lat ścierają się poglądy zwolenników skodyfikowania gwar śląskich oraz ich przeciwników, ale dotąd była może jedna próba wspólnej na ten temat rozmowy. Debata odbyła się w 2008 roku w sali Sejmu Śląskiego, z inicjatywy senator Krystyny Bochenek.

Może marszałek śląski podejmie się roli mediatora w tym niepotrzebnym sporze?

- Jestem zwolenniczką uznania śląskiego za język regionalny, ale nie są potrzebne zmiany w Ustawie o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym, żeby prace nad kodyfikacją śląszczyzny zostały podjęte. Te sprawy mogą się toczyć równolegle - mówi prof. Jolanta Tambor, językoznawca z UŚ. - Jestem skłonna uczestniczyć w różnych pracach, które by do tej kodyfikacji doprowadziły.

CZYTAJ TEŻ:
Teresa Semik: Przestańcie się oglądać na Warszawę

Przeciwnicy, jak na przykład prof. Daniel Kadłubiec, etnograf i historyk literatury, senator Maria Pańczyk, zwracają uwagę na to, że kodyfikacja musi polegać na wyborze, wskazaniu jednej spośród gwar śląskich jako języka obowiązującego. Stworzenie jednego języka z różnych gwar będzie działaniem sztucznym, przypominającym powstanie esperanto, a ten język, jak wiemy, nie przyjął się.

W podejściu do tak rozumianej kodyfikacji zaszły już zmiany. Prof. Tambor jest zwolenniczką „wieloregionalnego śląskiego skodyfikowania”, to znaczy, że należy usankcjonować trzy duże odmiany, gwary: cieszyńską, katowicką i opolską. - Chodzi o to, by nikt nam nie zarzucał w różnych regionach Śląska, że chcemy kogoś zdominować - wyjaśnia profesor Tambor.
Punktem odniesienia dla piszących po śląsku są reguły opracowane na potrzeby „Gōrnoślōnskiego ślabikŏrza”, ale te reguły są krytykowane przez innych językoznawców.

Przeciwnicy uznania śląskiego za język regionalny podnosili, że nie ma po śląsku literatury.

- Literatura już jest i to coraz lepsza. Coraz więcej osób zaczyna pisać wedle tych reguł, które ustaliliśmy w zespole przygotowującym „Gōrnoślōnski ślabikŏrz” - dodaje profesor Tambor i wymienia książki Zbigniewa Kadłubka, Marcina Melona, Grzegorza Kulika, a także Marka Szołtyska.

Dr Artur Czesak pracuje nad gramatyką, która byłaby pomocna w dydaktyce.

- Uważam, że górnośląski język literatury jest w dużej mierze skodyfikowany, o czym świadczy fakt, że pisarze piszą po śląsku, wydawcy te książki wydają - mówi dr Czesak. - Z drugiej jednak strony oczekiwałbym jakiegoś oficjalnego aktu - prawnego czy uroczystej deklaracji, dotyczącej tej śląszczyzny, a podpisanej przez władze oświatowe, organizacje społeczne, reprezentację twórców literatury. Osiągnęliśmy pewien konsensus, zręb kodyfikacji, jakimi literami pisać po śląsku, choć są stale dyskusje, bo niektórzy chcieliby pisać inaczej, ale to normalne.

Niewątpliwie dzięki tym zapisom śląski przetrwa nawet wtedy, kiedy już coraz mniej ludzi będzie się nim posługiwać.
W latach, gdy za kulturę w regionie odpowiadał Ruch Autonomii Śląska, projekty, mające jakieś śląskie odniesienie, pojawiały się częściej w ofercie i mogły dość hojnie liczyć na pieniądze marszałka śląskiego.

Na otwarty konkurs ofert w dziedzinie kultury w 2019 roku uwagę zwróciła jedynie publikacja książki prof. Jana Miodka pt. „Śląska ojczyzna polszczyzna...”. Więc to nie jest tak, że są chętni, by zajmować się śląszczyzną, ale wokół nie ma zrozumienia.

Nie przegapcie

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera