Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Śląski etos pracy" jest najgłupszą bajką opowiadaną do poduszki

Michał Smolorz
arc.
Choć bardzo cenię profesora Balcerowicza, już dawno straciłem wiarę w wolny rynek i jego uzdrawiające właściwości. Ułuda, że rynkowa konkurencja wymusza szacunek dla pracy i dla klientów, dawno już straciła moc ekonomicznego dogmatu. A już coś takiego jak "śląski etos pracy" jest najgłupszą bajką opowiadaną do poduszki.

Współczesnym przejawem działania "niewidzialnej ręki rynku", nabierającym rozmiarów prawdziwej plagi, jest taka oto gadka do klienta: "nie musi pan korzystać z moich usług, jest wolny rynek, może pan sobie wybrać kogoś innego". Nieopatrznie, w pośpiechu, wsiadłem pod dworcem kolejowym do taksówki. Ku mojemu zdziwieniu taksometr leciał jak oszalały, nabijał złotówki w błyskawicznym tempie, po przejechaniu krótkiego odcinka było na nim 30 złotych. Do domu zamiast zwykłych 20, pewnie zapłaciłbym stówkę. Kazałem kierowcy zatrzymać i pytam o co chodzi. I co słyszę? U mnie tyle kosztuje. Jak się panu nie podoba, nie musi pan korzystać z moich usług, jest wolny rynek, może pan zapłacić, wysiąść i wezwać sobie inną taksówkę.

Zamówiłem kuriera z Poczteksu, nieodrodnej spółki-córki Poczty Polskiej. Przyjechał znudzony życiem facet: koperty nie mam, bo nie ma. List przewozowy niech sobie pan sam wypełni, bo okulary mam w wozie. Z pięćdziesiątki nie mam wydać, proszę odliczoną gotówkę, najlepiej niech pan skoczy do sąsiada rozmienić. Jak się panu nie podoba, to przecież nie musi pan korzystać z moich usług, jest wolny rynek, może pan sobie wezwać innego kuriera, to wolny kraj. Wyszedł trzaskając drzwiami i mrucząc pod nosem o ludziach, którym się pop....ło w głowach.

CZYTAJ WIĘCEJ FELIETONÓW MICHAŁA SMOLORZA

Magiczny "wolny rynek" dotarł już i do kościelnych kancelarii. Rzutki i energiczny farorz przyjmujący zgłoszenie dziecka do chrztu postawił listę warunków koniecznych do "przyjęcia zamówienia". Nie wszystkie można było spełnić, z różnych ludzkich przyczyn - a więc trudno, chrztu nie będzie. Ależ proszę księdza, co dziecko win-ne, że rodzice nie mają ślubu kościelnego? Jak się państwu nie podoba, to przecież nie muszą państwo chrzcić dziecka w Kościele katolickim. W naszym mieście jest świątynia ewangelicka, jest zbór Adwentystów Dnia Siódmego, mogę nawet podać kontakt do Świadków Jehowy. A w ostateczności można jeszcze dziecię obrzezać. Buddyści też przyjmą, przecież to teraz takie modne: medytacje, zen i co tylko dusza zapragnie. Żyjemy w wolnym kraju, jest wolność sumienia i wyznania, można wybierać jak w ulęgałkach.

* CZYTAJ KONIECZNIE:

Katastrofa samolotu Cirrus w Pyrzowicach. NAJNOWSZE USTALENIA, NIEZNANE FAKTY, RELACJE ŚWIADKÓW
TOP 14 poszukiwanych przestępców w woj. śląskim ZOBACZ ICH TWARZE

*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera


Agnieszka Cisak. Seksowna góralka walczy o koronę Miss Polski [Zobacz ZDJĘCIA]
Kolejny cenny zabytek poszedł z dymem! Dramatyczne zdjęcia pożaru w Katowicach

A jak już wszyscy zawiodą, zawsze jest w odwodzie niezawodne PZU, nasz stary, dobry przyjaciel. Lokalny inspektorat od miesiąca przysyła mi listy zawiadamiające, że rozwiązał umowę z moim dotychczasowym agentem i gorąco poleca usługi niejakiego Krzysztofa Gawlikowskiego. I jeszcze tłustym drukiem, że "zmiana agenta ubezpieczeniowego nie będzie miała wpływu na utrzymanie wysokiej jakości usług ubezpieczeniowych".

Napisałem na podany adres e-mailowy rekomendowanego agenta prośbę o ofertę. Czekam tydzień, czekam drugi, oferty nie ma. Piszę więc drugi e-mail z przypomnieniem, że czekam. I dostaję od imć Gawlikowskiego czystą, jasną odpowiedź (cytuję dosłownie): "Jeśli Panu nie odpowiada mój sposób pracy to bardzo mi przykro i tym samym ma Pan prawo do skorzystania z oferty u innego agenta". Jasne? Jasne! Jeszcze jaśniej można tylko: pocałuj mnie w d...

CZYTAJ WIĘCEJ FELIETONÓW MICHAŁA SMOLORZA

Czy "niewidzialna ręka rynku" wyeliminowała któregokolwiek z tych ekonomicznych harcowników? Być może sto lat temu, gdy znane było pojęcie szacunku dla klienta, każdy z nich wylądowałby na bruku. Ale dziś? Taksówkarz codziennie zabiera kolejnych naiwnych, którzy nie pytają o jego szczególny cennik, kurier każdego dnia nowym klientom stawia swoje warunki, ksiądz jest cenionym w kurii duszpasterzem, zaś imć Gawlikowski polecanym przez inspektorat PZU agentem ubezpieczeniowym. Oni wszyscy uważają, że to nos jest dla tabakiery, zaś my powinniśmy się im głęboko kłaniać. A my im na to pozwalamy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!