Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śląski fitness. Dla klubów to rynek, który wciąż rośnie

Dorota Niećko
Rynek fitness w Polsce wart jest 3,7 mld zł. I ciągle rośnie. W klubach ćwiczy 7,4 proc. Polaków. W Niemczech 14 proc., w Skandynawii 20 proc.
Rynek fitness w Polsce wart jest 3,7 mld zł. I ciągle rośnie. W klubach ćwiczy 7,4 proc. Polaków. W Niemczech 14 proc., w Skandynawii 20 proc. Lucyna Nenow
Ostry wycisk - to trend numer 1. trend numer 2 - ciągłe zmiany na rynku. Wielkie sieci połykają mniejsze, wchodzą nowe, stare znikają.

Potężne sieci i butikowe kluby. Gdzie Państwo ćwiczą? Bo że ćwiczymy, nie ma wątpliwości: ponad 2,8 miliona osób należy w Polsce do jakiegoś klubu fitness. Zgodnie z zaleceniami amerykańskich ekspertów, powinniśmy wykonywać 150 minut treningu tygodniowo, minimum 75, ale intensywnego.

Jakiego treningu dokładnie? Jeśli chcemy podążać za fitnessowymi trendami, to na przykład wyczerpującego treningu interwałowego albo cross fit. Ewentualnie ćwiczeń z instruktorem, ale w małej grupie, tak, by instruktor mógł pracować z każdym uczestnikiem. Redaktorzy magazynu „Health & Fitness Journal”, wydawanego przez American College of Sports Medicine’s, już od 12 lat przepytują trenerów z całego świata o przewidywane trendy na salach siłowni i klubów fitness. I właśnie grupowe ćwiczenia są w trendach na rok 2018. Oraz męki na macie z ciężkimi hantlami w dłoniach. Nowość? Cóż, już w 2013 roku trenerzy oznajmili: fitness to nie leniwe pedałowanie na stacjonarnym rowerku. To wylewanie siódmych potów w treningu rekrutów.

2,5 tys. klubów w Polsce. Będzie więcej

Rynek fitness jest przedmiotem wielu analiz. Jak wynika z raportu „The European Health & Fitness Market”, przygotowanego przez firmę doradczą Deloitte we współpracy z organizacją EuropeActive w zeszłym roku, polski rynek usług fitness należy do jednego z najbardziej dynamicznie rozwijających się, ale jednocześnie najbardziej rozdrobnionych w Europie. Na koniec roku 2016 liczba klubów wyniosła ponad 2,5 tys., a korzystało z nich 2,84 mln Polaków. Według szacunków, do roku 2020 liczba ta wzrośnie do 4 mln osób, z czego duża część to będą osoby starsze.

- Szacuje się, że w ciągu trzech do pięciu lat może przybyć klubom nawet 1,5 mln nowych członków - mówił „Forbesowi” po opublikowaniu raportu Maciej Diakonowicz, szef działu Sports Business w Deloitte.

Bo też mamy co nadrabiać. Szacunkowo w Polsce klientami klubów fitness jest 7,4 proc. ludności. W Niemczech - 12-14 proc. (na 80 mln mieszkańców z takich klubów korzysta 10 mln), a w Skandynawii ponad 20 proc.

- To prawda, to bardzo szybko rosnący rynek, szczególnie jeśli chodzi o fitness dla kobiet - potwierdza Pierre Geisensetter. Jest rzecznikiem największej sieci klubów fitness w Europie. McFit, założony w Niemczech 20 lat temu, ma dziś 250 klubów w Europie, a w Polsce - 12 (specjalizacja - np. treningi z wirtualnym instruktorem). Najnowsze otwarto w połowie marca w Katowicach oraz w kwietniu w Białymstoku, zaś na Górnym Śląsku nie wykluczają następnych inwestycji. W Niemczech, Austrii, we Włoszech, Polsce i Hiszpanii ćwiczy u nich 1,7 miliona osób.

Jak mówi Katarzyna Radzikowska, odpowiedzialna za PR sieci w Polsce, kluby, jakie widziała na Górnym Śląsku, nie różnią się standardem od tych w Warszawie, za to ceny karnetów - tak. Wciąż mamy niskie. Droższe karnety ma na przykład Białystok. Kolejna ciekawostka: z najbardziej obleganych klubów w Polsce przedstawiciele McFit wymieniają Warszawę, Poznań i Bydgoszcz. A McFit chce z innymi konkurować właśnie ceną. I na przykład w Niemczech ceny karnetów są wyższe niż w Polsce.

Wracając do pań, które są przyszłością klubów: ta sieć w Katowicach przygotowała dla nich nawet specjalną strefę, gdzie na różowych urządzeniach mogą ćwiczyć dyskretnie, bez obecności panów. Zanim tę strefę przygotowali, jak mówił w Katowicach Pierre Geisensetter, przepytali panie, jakie są ich oczekiwania i czego chcą. A kiedy ich klientki będą rozciągać się lub podnosić hantle, pewnie nie będą zastanawiać się, jakie posunięcia na polskim rynku fitness planują inne korporacje. Co znika, co się pojawia. Kto wchodzi komu w paradę i kto ma asa w rękawie. A dzieje się naprawdę wiele.

Znika na przykład w ogóle z polskiego rynku sieć Jatomi, która miała swoje kluby np. w galeriach handlowych (jak Agora w Bytomiu) i dość agresywną politykę „przytrzymywania” klientów. W marcu działały trzy kluby, a jeszcze na przełomie 2017 i 2018 roku Jatomi miało ich 35! Ich kluby działały w Polsce od 2007 roku. To założyciele tej marki jako pierwsi dostrzegli potencjał Europy Centralno-Wschodniej na tym rynku. Potem rozwijali się jeszcze w Czechach, Rumunii i dalej: w Turcji czy Malezji. Dziś odpowiedzialny za wszystkie te rynki Irlandczyk, Trevor Brennan, mówi: Stworzony przed laty model biznesowy nie ma już zastosowania w przypadku dzisiejszego konsumenta. Firma działa ze stratą.

Mówiąc dosadniej: ceny karnetów nie były konkurencyjne. Cóż, skoro potentatom europejskim, jak McFit właśnie, opłaca się sprzedawać ludziom karnety za... 39 zł.

Stare sieci znikają, wchodzą nowe

Z Katowic kilka miesięcy temu zniknął klub działający w hotelu Monopol. Za to, trochę jego kosztem, rośnie w siłę klub fitness w Altusie. Ma podobno najlepsze maszyny w mieście, no i czynny jest 24 godziny na dobę. Tuż obok, na katowickim rynku, w domu handlowym Zenit, też całą dobę działa inny klub - CityFit (ma 15 klubów w 12 miastach w kraju, karnety w cenie od 89 złotych, a do klubu wchodzi się na odcisk palca). Jest niemal samoobsługowy, tak jak i McFit.

Fabryka Formy (18 klubów w Polsce) otwarła z kolei w marcu 2018 swój klub w centrum handlowym Gemini Park Tychy. Zajęła 1,8 tys. mkw. Ta sama sieć planuje jesienią wejść do Katowic, do Galerii Libero.

Założyciel i właściciel sieci, Ireneusz Sęk, przyznaje, że otwarcie klubu w Galerii Libero stanowi istotną część jego planów ekspansji, a obecność w dobrze zlokalizowanym i zaprojektowanym centrum handlowym to gwarancja frekwencji w obiekcie. W rozmowie z dziennikarzem „Forbesa” jesienią 2017 mówił: - U nas rynek jest bardzo rozdrobniony. Nie ma liczących setki czy tysiące klubów korporacji fitness, jak w Stanach Zjednoczonych czy krajach Europy Zachodniej. Rynek dopiero się profesjonalizuje, a moda na dbałość o formę i zdrowie trwa od niedawna. Mamy dużo do nadrobienia.

Ceny? Otwierany jesienią ubiegłego roku klub tej sieci w Sosnowcu kusił karnetami za 57 złotych. Fabryka Formy różni się wizją przyciągania klientów od na przykład CityFit czy McFit, bo mocno zaprzyjaźniła się z potentatem na rynku fitness - spółką Benefit SA.

4500 metrów kwadratowych, imponujący park maszyn i nowocześnie urządzone sale treningowe. W ścisłym centrum Katowic, w najwyższym budynku w województwie - Altusie, znajduje się jedno z największych centrów sportu i rekreacji w regionie - Altus Fitness.

Klub nie należy do żadnej sieci i jest dość niezwykły, bo zlokalizowano go w dawnych przestrzeniach i salach kinowych Altusa. Jest tu kilka stref siłowych i fitness, do tego strefa spa, relaksu, korty do squasha, a w przygotowaniu jest park trampolin oraz 10-metrowa ścianka wspinaczkowa.

Benefit połyka duże sieci. Po kolei

To Benefit Systems właśnie jest największym wygranym na tym rynku, wartym według wyliczeń firmy Deloitte 3,68 miliarda złotych. Jesienią 2017 ogłoszono zawarcie umowy zobowiązującej sprzedaży akcji spółki Fabryka Formy SA Benefitowi właśnie. Dwie poprzednio wspomniane sieci z programów kafeteryjnych nie korzystają.

- Benefit to u nas potęga i specyfika naszego rynku. Podobnego programu nie ma w żadnym innym kraju - mówi jeden z przedstawicieli branży fitness. Podstawą działania firmy są zakładowe fundusze świadczeń socjalnych. Benefit proponuje pracodawcom usługi sportowo-rekreacyjne w ramach pozapłacowych świadczeń pracowniczych. Za pośrednictwem spółek zależnych prowadzi kilkadziesiąt klubów fitness.

Efekt: klient się cieszy, bo płaci mniej, pracodawca jest zadowolony, no i umożliwia pracownikom bycie fit, a Benefit zarabia, i to sporo. Tajemnicą poliszynela jest, że jest trudnym partnerem i twardym negocjatorem. Ale przydaje się wielu klubom, tym, które np. zaczynają i wciąż szukają klientów. - My jednak nie chcemy tłoku w naszym klubie, więc nie współpracujemy z żadnym systemem kafeteryjnym - mówi Katarzyna Radzikowska z McFit.

Dodatkowo firma płaci klubom niższe stawki za pojedynczy wstęp. Zbyt wielu ćwiczących z kartami Multisport to więc ryzyko zmniejszenia rentowności i uzależnienia się od pośrednika. Z drugiej strony - szacunkowo wydano już ponad 800 tys. kart (sam Benefit SA zatrudniał w Polsce w 2016 roku 690 osób), zatem to potężna rzesza potencjalnych klientów. W nowych klubach karty od razu generują spory ruch.

Benefit poszedł zresztą dalej: po co w ogóle oddawać pieniądze cudzym klubom, skoro można mieć swoje. Grupa już kilka lat temu stała się formalnie właścicielem pięciu klubów Fitness Academy w Polsce: trzech we Wrocławiu i po jednym w Krakowie oraz Katowicach. W sumie Fitness Academy ma w Polsce kilkanaście klubów. Ma też już udziały m.in. w Fabryce Formy, a teraz chce sięgnąć po należącą do Mikołaja Nawackiego sieć Calypso (49 klubów w Polsce, za nieco ponad 50 proc. udziałów Nawacki miał dostać 27 mln i udziały w Beneficie).

Na razie na przeszkodzie stanął Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który orzekł, że „koncentracja mogłaby doprowadzić do ograniczenia konkurencji na rynku pakietów usług sportowo-rekreacyjnych oferowanych pracodawcom”. A Benefit po połączeniu miałby najwięcej sieciowych klubów fitness w Polsce, więc miałby możliwość wpływania na zachowania klientów. Benefit jednak nie wycofuje się z chęci przejęcia sieci i już czynione są pewne ruchy, które mają to umożliwić: w lutym 2018 ujawniono, że podpisano umowę co do warunków przeprowadzenia transformacji Calypso Fitness - wydzielenia części majątku tej spółki do innych podmiotów, kontrolowanych przez Benefit Systems.

Jeśli to tempo - i zmian na rynku, i treningów w sieciowej siłowni - jest dla nas za duże, warto rozejrzeć się za małym klubem butikowym. To trend widoczny już w Londynie czy Nowym Jorku. Taki klub ma maksymalnie 300-400 mkw. powierzchni (sieciowy 2000). Poćwiczymy tu na przykład jogę albo spinning. Fitness „butikowy” ma szansę na bycie trendem przewodnim w tej branży. Trzeba tylko znaleźć taki klub.

To dobry biznes

W 2017 roku na liście najbogatszych Polek znalazła się trenerka-celebrytka Ewa Chodakowska. Z majątkiem szacowanym na 49 mln zł znalazła się na 47. pozycji wśród najbogatszych Polek w 2017 roku w rankingu „Wprost”. Chodakowska ma ponad 2 miliony fanów na Facebooku, 219 tys. subskrybentów na YouTubie.

W zeszłym roku wprowadziła na rynek zdrowe przekąski, firmowane jej nazwiskiem (szacuje się, że wartość rynku ekożywności w Polsce to obecnie około 700 mln zł). 1,4 mln osób śledzi na Facebooku Annę Lewandowską, ekspertkę od zdrowego trybu życia i autorkę bloga Healthy Plan by Ann (a także żonę Roberta Lewandowskiego). Od dwóch lat prowadzi firmę Foods by Ann. A co słychać na świecie? Michell Lewin, modelka i instruktorka fitness, która mieszka w USA, a pochodzi z Wenezueli, ma ponad 9 mln fanów na Facebooku i 12 mln na Instagramie. Jeden jej post kosztuje 10 tys. dolarów. Niewiele mniej, bo 11,8 mln obserwujących na Instagramie, ma Jen Selter, trenerka fitness z Nowego Jorku, zwana „królową pośladków”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera