Śląski kwietnik. Felieton Marka Szołtyska, historyka i znawcy Śląska

Pamiętam, jak pewnego roku pojechałem na rowerze na dzikie wysypisko pod lasem, gdzie ktoś nielegalnie pozbył się ziemi i gruzu po budowie. Przy okazji wraz z ziemią wyrzucił stare rośliny i one się tam odrodziły. Przywiozłem sobie stamtąd do ogrodu floksy i malwy. Zrobiłem to tylko przy pomocy małej łopatki a cały system korzeniowy wraz z ziemią wpakowałem do foliowej tory i na rowerowy bagażnik. Jest jeszcze inne fajne zajęcie. Trzeba w sklepie ogrodniczym albo poprzez internet zamówić małe etykiety, takie tabliczki lub opaski do wypisywania odmian kwiatów. Za dwadzieścia złotych można czasami kupić takich tabliczek nawet pięćdziesiąt. Ale można je sobie zrobić samemu z pustych plastikowych butelek po napojach. Wszystko po to, by swoje rośliny w ogrodzie, na działce, na balkonie, na oknie albo na tarasie - opisać nazwami polskimi, łacińskimi - i uwaga! – regionalnymi, lokalnymi, śląskimi.

Dużo informacji można odszukać w internecie, ale na początek podrzucam kilka śląskich nazw roślin: gladiole (mieczyki), mlycz (mniszek lekarski), kamelki (rumianek), Józefleluja (lilia), kokocie galoty (irys), siyrotki (bratki), Ponboczkowo krew (dziurawiec), dombki (złocień ogrodowy), piwowońki (piwonie), kapucynka (nasturcja), żabiełoczka (niezapominajki), wojoki (rudbekia), lipina (łubin), kluczyk (pierwiosnek), tulpa (tulipan), harciźle (żonkile), Judaszbojtel (miechunka), Judasztalar (miesięcznica), gęsipępek (stokrotka), czyściczka (jaskółcze ziele), bolioczka (jaskry), margaretki (złocienie), zimzielon (barwinek), muszkaty (pelargonie), johanki lub czorne jagódki (czorna porzeczka), margaretki (złocienie), wieprzki (agrest)…

W tym roku jednak wolny czas letni postanowiłem wykorzystać do zrobienia stojaka na kwiaty, ale chodziło o śląski kwietnik. Ponieważ dawniej wśród kwiatów na śląskich łąkach pasły się kozy, to też zachciało mi się koziego kwietnika. Kupiłem w markecie budowlanym resztówkę płyty wiórowej – żeby dostać zniżkę. Do tego kilka desek, śruby, białą i czarną farbę. Chciałem też, by mój kwietnik miał kółka, by można go było przesuwać zawsze do słońca. Tak zrobiłem kozi kwietnik. Kosztował mnie około dwieście złotych, z czego najdroższe były te kółka.