Śląski Ogród Zoologiczny w Chorzowie ujawnia tajemnicę śmierci lwa Bolka. Z czym zmagał się słynny "król zwierząt"?

Lew Bolek zmarł 29 lipca. Wśród stałych odwiedzających ogród zoologiczny w Chorzowie, wiadomość wywołała wiele smutku. Zarazem jednak wśród zaczęło rodzić się jedno pytanie, dlaczego Bolek zmarł w tak młodym wieku? W tym celu zadzwoniliśmy do Śląskiego Ogrodu Zoologicznego 6 sierpnia, by dopytać o wyniki sekcji lwa.

Takie informacje nie są podawane do wiadomości mediów – powiedziała 6 sierpnia DZ Anna Bała, kierownik Sekcji Edukacji i Promocji Śląskiego Ogrodu Zoologicznego.

Po prawie miesiącu od śmierci „króla zwierząt” zarząd ogrodu zoologicznego postanowił jednak wyjaśnić sprawę.

- Nagłówki mediów szybko zapełniła smutna informacja na temat odejścia młodego samca, a głosy zainteresowanych błyskawicznie zaczęły snuć domysły o przyczynach tego zdarzenia. Powstało wiele spekulacji i przypuszczeń dotyczących przyczyn jego śmierci, mimo że do ich ustalenia potrzebny był szereg badań. – czytamy w komunikacie zoo w Chorzowie.

Lew Bolek chorował od jesieni 2020 roku. O tym fakcie nie wiedział nikt ze stałych bywalców zoo.

- Pierwsze problemy ze zdrowiem samca opiekunowie zauważyli jesienią. Wdrożone zostało odpowiednie leczenie objawowe, które stosunkowo szybko pomogło Bolkowi wrócić do pełni sił. Na początku lata dolegliwości powróciły. – tłumaczy zarząd zoo.

Początkowo u „króla zwierząt” zmniejszył się apetyt i stał się osowiały. Według zarządu w trakcie lata podjęto leczenie lwa. Pierwsze diagnozy okazały się dość optymistyczne, lekarz weterynarii podejrzewał niegroźną infekcję. Po nieskutecznej terapii lekami, podjęto decyzję o izolacji lwa od samic. Od tego momentu opiekunowie bacznie obserwowali Bolka.

Wówczas stan zdrowia zwierzęcia poprawił się i lew mógł powrócić do samic na wybiegu.

- Mimo wyraźnej poprawy, pielęgniarze obserwowali u niego stopniowy spadek masy ciała. Pod koniec lipca Bolek ponownie gorzej się poczuł. Wyraźnie było widać, że coś mu dolega, a leczenie objawowe nie przynosi skutków. – dodaje Śląski Ogród Zoologiczny.

Lew znowu został przeniesiony do izolacji, jego stan zdrowia na tyle ponownie się pogorszył, że lekarz weterynarii podjął decyzję o przeprowadzeniu dokładnej diagnostyki. Mimo podjętych działań, Bolka nie udało się uratować.

Pomimo komunikatu zoo w Chorzowie nadal nie jest znana przyczyna śmierci lwa.

- Upadek młodego lwa musiał mieć jakąś przyczynę. Jej ustalenie wymaga jednak odpowiednich badań. Przeprowadzona została więc sekcja zwłok, a pobrane próbki przesłano do dalszych badań. Do czasu otrzymania wszystkich wyników trudno mówić o przyczynie tego zdarzenia. –podkreśla zarząd.

W komunikacie czytamy, że wyniki będą znane w najbliższym czasie. Do tego momentu zoo w Chorzowie prosi o niewysnuwanie spekulacji. Podkreśla także, że wcześniejsze badania lwa niekoniecznie pomogłyby zwierzakowi. Ich przeprowadzenie zawsze wiąże się z dużym ryzykiem. Śląski Ogród Zoologiczny zapewnia, że Bolek w ostatnich dniach został objęty najlepszą opieką.

- Zapewniono mu najlepszą możliwą opiekę, mimo, że wielu zwiedzającym, którzy widzieli go w ostatnich dniach mogło się to wydawać wątpliwe. – kończy swoją wypowiedź w sprawie lwa zarząd zoo w Chorzowie.

Zarząd tłumaczy, że jeżeli opiekunowie zauważą niepokojące oznaki u zwierzęcia natychmiastowo zaczyna się jego obserwacja. Ważną rolę pełnią tu pielęgniarze, którzy odnotowują wszystkie zachowania zwierzęcia, takie jak ilość spożywanego pokarmu oraz poprawność czynności fizjologicznych. Obserwowany podopieczny jest także izolowany od innych zwierząt. Takie sytuacje są zgłaszane lekarzowi weterynarii.

- Lekarz weterynarii to niezwykle ważna funkcja w ogrodzie zoologicznym - to on w porozumieniu z kierownikiem sekcji hodowlanej decyduje o sposobie i drodze leczenia zwierzęcia. Jego pacjenci są jednak dość nietypowi, a nieodpowiedni bezpośredni kontakt z nimi może kosztowa go utratę zdrowia lub życia. – tłumaczy Śląski Ogród Zoologiczny.

Warto wspomnieć, że weterynarz zawsze stara się dbać o bezpieczeństwo zwierzaka i stara się nie ingerować niepotrzebnie w ciało pacjenta. Pierwszą decyzją specjalisty jest zawsze obserwacja, dopiero w drugiej kolejności podejmowana jest ewentualna decyzja o leczeniu lub badaniach.

- W przypadku dużych drapieżników nawet najdrobniejsze badania muszą być wykonywane po wprowadzeniu zwierzęcia w sedację, czyli tzw. stan uśpienia lub w znieczuleniu ogólnym (narkoza). W efekcie proste badanie staje się działaniem dość inwazyjnym, które zawsze niesie dodatkowe zagrożenie dla życia zwierzęcia. – podkreśla zarząd.