Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śląski rower czyli koło ZOBACZ [ZAPOMNIANE ŚLĄSKIE SŁOWA]

Marcin Zasada
infografika Marek Michalski /fot.arc
Po zaledwie miesiącu trwania naszej akcji z zapomnianymi słowami śląskimi w roli głównej, z samych maili i listów od Państwa moglibyśmy już dziś stworzyć leksykon śląszczyzny, która zniknęła lub powoli wychodzi z powszechnego użycia. Codziennie otrzymujemy dziesiątki świadectw i przykładów z różnych zakątków regionu. To najlepszy dowód na to, jak istotne są próby ocalenia śląskiego dziedzictwa.

Alojzy Lysko, pisarz i znawca Śląska, w niedawnej rozmowie z DZ powiedział, że w takich rzadkich, przypominanych i odkrywanych na nowo słowach i wyrażeniach kryje się tajemnica godki.

- Tą tajemnicą jest unikatowość leksykalna i składniowa śląskiego języka, jego bogactwo i różnorodność - mówi Lysko.
Jedno i drugie odnaleźliśmy w pokaźnym spisie przygotowanym przez Magdalenę Nawrot. Zawiera on wyrazy przekazane przez jej dziadka, Jakuba Jaksika. Jak poinformowała pani Magdalena, to wyrazy charakterysty- czne dla Rudy Śląskiej i Lublińca, z którymi związany był jej przodek. Przykłady? "Fefermyncka", czyli mięta, "skurzica" - cynamon, "korzynie" - przyprawy, "saperlajcić się" - przejmować się, "mitrynżyć" - marnować (np. czas), "podzim" - jesień, "świdraty" - zezowaty, "lajbik" - stanik, "apluzyna" - pomarańcza.

Z kolei Marek Marcisz zwraca uwagę na zanik takich wyrażeń jak "do mola" ("na oścież", np. otwieranie drzwi) czy "na kipa" ("na kipa" można np. delikatnie uchylić okno). Wymienia też słowo "figołuszka", czyli kogoś skąpo ubranego, oraz "kamelę" - wyraz ten oprócz wielbłąda oznacza też… wysoką, postawną kobietę. Pan Marek wspomina też o powielanym błędzie w używaniu słowa "bal" (piłka).

- Dziś mówi się "bala", choć dawniej był to po prostu "bal". Grało się "w bal" albo jeszcze lepiej - "w fusbal", a nie w nogę czy piłkę nożną - zaznacza nasz Czytelnik.

Dostaliśmy od niego również coś, co lubimy najbardziej, czyli zestaw słów z jednej dziedziny. W tym przypadku to zapomniana terminologia rowerowa. I tak: "gypehalter" (lub "gypekhalter" i "pakynhalter") to bagażnik. "Szusblech" - błotnik. "Szpajchy" - szprychy. "Lynkiera" (lub "lynsztanga", "lyngsztanga") - kierownica. "Brymza" - hamulec. "Blynda" - lampa. "Kurbla" - korba. "Pyndala" - pedał. "Gloczka" - dzwonek.

- To, co się uchowało do dziś, to "keta", "zic", "rułka" i "pana", którą "można chycić" - mówi pan Marek. - Dodam jeszcze, że podczas jazdy w brzydką pogodę, zabieram ze sobą "olikmantel", czyli płaszcz przeciwdeszczowy.

Za inne ciekawe spostrzeżenia i eksponaty śląszczyzny dziękujemy także Bożenie Królak, Teresie Marzec, Romanowi Kierze, Janowi Szczygłowi, Andrzejowi Piontkowi, Janowi Furgołowi i Bogdanowi Kopcowi.

Będziemy wdzięczni za kolejne informacje. Piszcie na adres [email protected]



*DŁUGOTERMINOWA PROGNOZA POGODY NA PAŹDZIERNIK 2013
*Kto najwybitniejszym absolwentem śląskich uczelni? [PLEBISCYT DZ]
*Najpiękniejsze Polki w Kalendarzu Charytatywnym 2014 [ODWAŻNE ZDJĘCIA]
*Najlepsze przepisy na pyszne dania GOTUJ Z DZIENNIKIEM ZACHODNIM

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!