Późnym wieczorem w poniedziałek polscy bokserzy zostali zgrupowani w warszawskim hotelu Gromada w pobliżu Okęcia, z którego we wtorek w południe mieli odlecieć na turniej w Debreczynie.
- Nagle na korytarzu usłyszeliśmy krzyki, bieganie, jakieś hałasy, a wkrótce potem pojawiła się policja. Okazało się, że wiceprezes Polskiego Związku Bokserskiego Mustafa Kocinoglu zaatakował nożem Zbigniewa Zagrodnika - opowiada nam jeden z uczestników wydarzeń. - Wiceprezes uciekł, a sędziego zabrano do szpitala. Miał trzy rany kłute i szramę na twarzy.
Pochodzący z Bytomia 60-letni Zagrodnik jest jednym z najbardziej znanych polskich arbitrów bokserskich. 44-letni Kocinoglu, którego ojciec jest Turkiem, a matka Polką, w 2012 roku w PZB został wybrany najpierw sekretarzem zarządu, a następnie, po rezygnacjach innych działaczy, wiceprezesem ds. finansów. Jego atutem były przede wszystkim pieniądze, którymi wspierał pięściarstwo. - Boks jest biedny, więc nie pytano o ich źródło, nie zwracano też uwagi na jego charakter - twierdzi nasz informator.
Nie chcę opowiadać tego pod nazwiskiem, ale na coś takiego zanosiło się od dłuższego czasu. Mustafa bywał pijany na zawodach, agresywny po nich, ale wszyscy chowali głowę w piasek, bo dawał pieniądze, a w boksie jest ich tyle, co nic - tak podsumował poniedziałkowe wydarzenia, jakie miały miejsce w Warszawie przed wylotem na turniej w Debre-czynie, jeden z naszych informatorów.
Zbigniew Zagrodnik, międzynarodowy sędzia bokserski mieszkał w pokoju hotelu Gromada z Białorusinem Walerym Korniłowem, nowym selekcjonerem reprezentacji. Około 22 w pokoju znalazł się też wiceprezes Polskiego Związku Bokserskiego, Mustafa Kocinoglu. Potem pewne jest tylko to, że bytomianin został kilkakrotnie zaatakowany nożem, natomiast działacz uciekł z miejsca zdarzenia i został zatrzymany o 2 w nocy w swoim mieszkaniu, a w jego organizmie stwierdzono 2 promile alkoholu.
- Wcześniej podobno doszło między nimi do awantury - opowiada nasz rozmówca. - Zagrodnik wypił szklaneczkę może dwie whisky, za to Kocianoglu szybko upił się wódką. Zbyszek jest spokojnym człowiekiem, ale nie daje sobie w kaszę dmuchać, tym bardziej agresywnym pijanym. A Mustafa zawsze gdy wypił, rwał się do awantur i wszyscy o tym wiedzieli. Wiele osób miało go powyżej uszu, bywało, że się za niego wstydziliśmy, ale nikt nie reagował, co sprawiało, że czuł się coraz bardziej bezkarny. No i tym razem doszło do tragedii.
Zagrodnik przebywa w szpitalu, gdzie przeszedł operację. Jego stan jest określany jako poważny, ale stabilny. Kocianoglu przebywa w areszcie - zostanie mu postawiony zarzut usiłowania zabójstwa, co co grozi dożywocie.
- Jestem wstrząśnięty. Zbyszek naprawdę jest spokojnym człowiekiem, to dla mnie szok, że znalazł się w centrum wydarzeń bez precedensu w światowym boksie. Trzymamy wszyscy kciuki za to, żeby wrócił do zdrowia i żeby sprawca został ukarany tak, jak na to zasłużył - stwierdził Maciej Trojan, wiceprezes ds. sędziowskich Śląskiego Związku Bokserskiego.
Zbigniew Górski, prezes PZB, także ze środowiska sędziowskiego, najpierw podkreślał, że w czasie rozgrywania się dramatu nie było go w hotelu, a potem wydał oświadczenie, w którym poinformował o bezwarunkowym zawieszeniu sprawcy w czynnościach służbowych, wyciągnięcie surowych konsekwencji i przeprosił za całe zajście.
To jednak nie pierwsze tego typu wydarzenia związane z polskim boksem, który od kilku lat przeżywa sportowy krach.
W nocy z 9 na 10 marca 2005 reprezentacja była zgrupowana w warszawskim Forcie Bema, gdzie przygotowywała się do Memoriału Feliksa Stamma.
Jeden z zawodników obudził selekcjonera Ludwika Buczyńskiego i poinformował, że pięściarz Krzysztof Cieślak został pchnięty nożem (winowajca utrzymuje, że użył łyżki) przez swojego kolegę Rafała Kaczora. W awanturze brali też udział inni kadrowicze, którzy wcześniej wspólnie oglądali telewizję i pili alkohol. Kaczor otrzymał wyrok w zawieszeniu i musiał zapłacić Cieślakowi 30 tysięcy zł odszkodowania, a PZB zdyskwalifikował go na dwa lata z możliwością odwieszenia po roku. Obecnie jest pięściarzem zawodowym (dwie walki, dwie wygrane) i twierdzi, że chciałby z Cieślakiem spotkać się w ringu...
Ludwik Buczyński obecnie jest współpracownikiem Korniłowa.
- Gdy Zagrodnik został zaatakowany byłem w swoim pokoju. Wszyscy złożyliśmy zeznania i zgodnie z planem pojechaliśmy a lotnisko, by polecieć do Budapesztu, chociaż jesteśmy oczywiście mocno wstrząśnięci tą makabryczną historią. Bilet Zbyszka musieliśmy anulować, ale mocno wierzymy, że wróci do zdrowia - opowiada szkoleniowiec mieszkający w Sosnowcu.
*Najlepsze prezenty na Walentynki DLA NIEGO I DLA NIEJ
*Rodzice małej Lilki mówią o błędach lekarskich [WIDEO + KOMENTARZE]
*Jaki akumulator wybrać? Który najlepszy i najtańszy? ZOBACZ TUTAJ
*Urlop macierzyński i urlop rodzicielski 2014 [ZASADY I TERMINY]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?