Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śląski Stadion pamięta: Te mecze Polaków przeszły do historii

Andrzej Azyan
arc
Na Stadionie Śląskim polska reprezentacja piłkarska rozegrała 55 spotkań. Wsród nich były takie, które przeszły do historii piłki nożnej w Polsce. Oglądało je na trybunach 90 tysięcy i więcej kibiców...

S ą na świecie stadiony, które obrosły legendą. Należy do nich bez wątpienia Stadion Śląski w Chorzowie. Jest to obiekt, który milionom kibiców w Polsce kojarzy się z największymi sukcesami reprezentacji Polski w piłce nożnej. Na nim nasza narodowa jedenastka pod wodzą kilku wspaniałych trenerów wprawiła w zachwyt, często kilkudziesięciotysieczną widownię. Fama o niepowtarzalnej atmosferze podczas meczów na tym obiekcie dotarła do najodleglejszych zakątków Europy i świata.

Zaczęło się od samobója

Występy na Stadionie Śląskim reprezentacja Polski zaczęła od przykrej wpadki. Za taką należy uważać porażkę z Niemiecką Republiką Demokratyczną 0:2 (0:0). Działo się to 22 lipca 1956 roku. Ta data przeszła do historii jako oficjalne otwarcie tego obiektu. W tamtym czasie to był wyjątkowy dzień dla ówczesnego ludowego państwa, rocznica ogłoszenia maniwestu PKWN. Nic dziwnego, żę chciano go odpowiednio uczcić. Na trybunach zasiadło 90 tysięcy widzów. Trener naszej reprezentacji, Ryszard Koncewicz wysłał na boisko drużynę w składzie: Ryszard Wyrobek - Horst Mahseli (69. Józef Walczak), Roman Korynt, Jerzy Woźniak - Marceli Strzykalski, Edmund Zientara - Leszek Jezierski, Czesław Uznański, Henryk Kempny, Lucjan Brychczy, Czesław Ciupa. Przygotowano specjalny puchar dla strzelca pierwszej bramki na nowym obiekcie. Nie było go jednak komu wręczyć, bo pierwszy raz do siatki trafił Jerzy Woźniak, tyle że do polskiej. Był to gol ,,samobójczy”. Można sobie wyobrazić ogromną rozpacz kibiców i miny organizatorów tego meczu. Cóż, w piłce nożnej zdarzają sie takie przypadki, które po latach przechodzą do historii.

Myli nogi piłkarzom

Kolejnym meczem, który stał się legendą chorzowskiego giganta było eliminacyjne spotkanie mistrzostw świata z ZSRR 20 października 1957 roku. Oba zespoły weszły na murawę w samo południe przy ogłuszającym dopingu stu tysięcy kibiców. W ich sercach było tylko jedno pragnienie: pokonać ,,ruskich”. Wydawało się małoprawdopodobne, bo w ich bramce występował Lew Jaszyn, uznawany za najlepszego na tej pozycji na świecie. Znalazł jednak pogromcę. Dwukrotnie zmusił go do kapitulacji Gerard Cieślik z Ruchu Chorzów. Polska pod wodzą trenera Tadeusza Forysia wygrała 2:1 wprawiając w stan ekstazy 100 tysięcy widzów.

Polacy wystąpili w składzie: Edward Szymkowiak - Stefan Floreński, Roman Korynt, Jerzy Woźniak, Ginter Gawlik, Edmund Zientara, Edward Jankowski, Lucjan Brychczy, Henryk Kempny, Gerard Cieślik, Roman Lentner.

- Atmosfera na stadionie była niesamowita. W pamięci utkwił mi taki obrazek. Po meczu kibice znieśli nas na rękach do szatni. To nie wszystko, weszli do niej i chcieli nam umyć nogi. To nas tak zaskoczyło, że nie widziedziliśmy co robić. To zwycięstwo było zasługą głównie Gerarda Cieślika. To był wspaniały piłkarz. Wielokrotnie graliśmy przeciwko sobie w meczach ligowych. Zawsze starałem się go zatrzymać i często mi się to udawało. Nie mógł pojąć, jak to robiłem. Byliśmy dobrymi kolegami - wspomina prawie 90-letni dziś Roman Korynt, były świetny obrońca Lechii Gdańsk i reprezentacji Polski, mieszkający obecnie w Gdyni.

Utaplani w śniegu

Był taki mecz, który przeszedł do historii ze względu na wyjątkowe warunki atmosferyczne.

W niedzielę 5 listopada 1961 roku w samo południe Polacy zmierzyli się z reprezentacją Danii. Wprawdzie do zimy było jeszcze daleko, ale w tamtych czasach dawała się ona we znaki już w listopadzie. Przed meczem zaczął padać śnieg.

Zimno i podła pogoda sprawiły, że na trybunach zasiadło tylko 10 tysięcy kibiców. Nie żałowali swojej decyzji. Polacy wygrali 5:0 (2:0). Trzy bramki, w tym jedną z karnego zdobył Ernest Pohl, a dwie Norbert Gajda.

Reprezentacja Polski pod wodzą trenera Ryszarda Koncewicza wystąpiła w składzie: Edward Szymkowiak - Henryk Szczepański, Stanisław Oślizło, Jerzy Woźniak, Jan Kowalski, Piotr Suski, Eugeniusz Faber, Lucjan Brychczy, Norbert Gajda, Ernest Pohl, Roman Lentner.

- To był niesamowity mecz. Padał mokry śnieg, kleił się do piłki i butów. Trudno było nią grać. Lubiłem sypki śnieg. Na nim nawet fajnie sie grało, ale wtedy to był koszmar - mówi Stanisław Oślizło, wielokrotny kapitan reprezentacji Polski i Górnika Zabrze.

Zwiastun J. Cruyffa

Trzykrotnie Polacy grali z reprezentacją Holandii na Stadionie Śląskim. Pierwszy mecz odbył się 7 września 1969 roku. Rozegrano go w cyklu eliminacji mistrzostw świata w Meksyku w 1970 roku. W tym czasie tworzyła się już narodowa drużyna ,,Pomarańczowych”, która za kilka lat odnosiła wspaniałe sukcesy. Wtedy w Chorzowie pojawił się Johan Cruyff, jeden z najlepszych piłkarzy w historii światowego futbolu. 85 tysięcy widzów miało okazję już wtedy podziwiać jego kunszt. Polacy pod wodzą trenera Ryszarda Koncewicza wygrali 2:1 (0:1). Prowadzenie dla Holendrów uzyskał Wery. Bramki dla Polski zdobyli: Andrzej Jarosik, Włodzimierz Lubański. Kapitanem naszej reprezentacji był Hubert Kostka, bramkarz Górnika Zabrze, który ten mecz szczególnie zapamietał:

- W czasie jednego ze starć z Holendrami, starałem sie wybić piłkę chyba Weremu. Być może zahaczyłem go trochę, ale nie uważam, żebym go sfaulował. Sędzia miał odmienne zdanie i podyktowal jedenastkę. Wery na szczęście dla nas strzelił w aut - wspomina Hubert Kostka.

Kocioł czarownic

Jednym z najbardziej znaczących meczów reprezentacji Polski na Stadionie Śląskim był eliminacyjny pojedynek mistrzostw świata 1974 z Anglią 6 czerwca 1973 roku. Po zdobyciu rok wcześniej złotego medalu na Igrzyskach Olimpijskich w Monachium, Polacy pod wodzą trenera Kazimierza Górskiego chcieli zaistnieć na mistrzostwach świata.

Anglicy prowadzeni przez słynnego trenera Alfreda Ramsey’a przyjechali pewni swego i już na dzien dobry przeżyli szok. Na trybunach zasiadło 90 tysięcy kibiców. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego z Austrii, Paula Schillera przeżyli szok. Stadion wręcz ,,kipiał”. Tumult i rwetes był taki, że na murawie niczego nie dało sie usłyszeć. Już w 7. minucie zapanowała wielka euforia. Prowadzenie dla Polaków zdobył Jan Banaś.

Polacy atakowali z furią, wprawiając w osłupienie dumnych Anglików. Dwie minuty po przerwie znowu nastąpił wybuch wielkiej radości. Na 2:0 podwyższył Włodzimierz Lubański. Niestety kilka minut później nasz świetny napastnik przeżył wielki dramat. Wychodząc na pozycję sam na sam z bramkarzem Peterem Shiltonem, został brutalnie kopnięty przez Roya McFarlanda. Lubański doznał złamania nogi. Ta kontuzja zamknęła mu drogę na mistrzostwa świata w 1974 roku, gdzie Polacy zajęli trzecie miejsce.

W tym meczu Polska wystąpiła w składzie: Jan Tomaszewski - Krzysztof Rześny, Mirosław Bulzacki, Jerzy Gorgoń, Adam Musiał, Jerzy Kraska, Lesław Ćmikiewicz, Kazimierz Deyna, Jan Banaś, Włodzimierz Lubański (54. Jan Domarski), Robert Gadocha.

Świetna gra Polaków w tym meczu spowodowała, że na kolejne spotkanie eliminacyjne mistrzostw świata 1974 z Walią przyszło do ,,Kotła czarownic” przyszło znowu 90 tysięcy kibiców. Doping podobny był do czerwcowrgo meczu z Anglią. Polacy wygrali 3:0 (2:0). Bramki zdobyli: Robert Gadocha, Grzegorz Lato, Jan Domarski.

Polacy pod wodzą trenera Kazimierza Górskiego wystąpili w skladzie: Jan Tomaszewski - Antoni Szymanowski, Mirosław Bulzacki, Jerzy Gorgoń, Adam Musiał, Lesław Ćmikiewicz, Kazimierz Deyna, Henryk Kasperczak, Grzegorz Lato, Jan Domarski, Robert Gadocha.

Wicemistrzowie świata położeni na łopatki

Inaczej nie da się tego nazwać, co zrobili Polacy z Holendrami 10 września 1975 roku w eliminacyj nym meczu mistrzostw Europy. ,,Pomarańczowi” przyjechali dla Chorzowa jako aktualni wicemistrzowie świata. Polacy byli wtedy trzecią drużyną globu. Rok wcześniej na mistrzostwach świata w Republice Federalnej Niemiec obu zespołom nie było dane się spotkać. Teraz wszyscy czekali na tę konfrontację. Holendrzy słynni z wprowadzenia tak zwanego futbolu totalnego zostali wręcz zmieceni z murawy. To Polacy zaprezentowali totalny futbol. To był jedno z najlepszych meczów w historii naszej narodowej reprezentacji. Polacy w obecności 85 tysięcy widzów wygrali 4:1 (2:0). Bramki zdobyli: Grzegorz Lato, Robert Gadocha, Andrzej Szarmach 2. Ten mecz oglądało 85 tysięcy widzów.

Polacy pod wodza trenera Kazimierza Górskiego wystąpili w składzie: Jan Tomaszewski - Antoni Szymanowski, Mirosław Bulzacki, Władysław Żmuda, Henryk Wawrowski, Henryk Kasperczak, Kazimierz Deyna, Zygmunt Maszczyk, Grzegorz Lato, Andrzej Szarmach, Robert Gadocha.

Polska z Holandią jeszcze raz spotkała się na Stadionie Śląskim. 2 maja 1979 roku w eliminacyjnym meczu mistrzostw Europy w obecności 85 tysięcy widzów wygrała 2:0 (1:0). Bramki zdobyli: Zbigniew Boniek, Włodzimierz Mazur.

Polska pod wodzą trenera Ryszarda Kuleszy wystąpiła w składzie: Zygmunt Kukla - Marek Dziuba, Antoni Szymanowski, Władysław Żmuda, Zbigniew Płaszewski, Leszek Lipka, Zbigniew Boniek, Adam Nawałka, Grzegorz Lato, Roman Ogaza, Stanisław Terlecki (46. Włodzimierz Mazur.

Ronaldo kontra Błaszczykowski

Na początku XXI wieku rozpoczęła się nowa era w historii Stadionu Śląskiego. Przebudowany obiekt mógł pomieścić około 55 tysięcy widzów. W 2001 roku Polacy pod wodzą trenera Jerzego Engela zapewnili sobie awans do finałów mistrzostw świata 2002 pokonując Norwegię 3:0 (1:0). Bramki zdobyli: Paweł Kryszałowicz, Emmanuel Olisadebe, Marcin Żewłakow. Widzów było 43 tysiące.Polacy wystapili w składzie: Jerzy Dudek - Tomasz Kłos, Tomasz Hajto, Tomasz Wałdoch, Michał Żewłakow, Bartosz Karwan, Piotr Świerczewski (89. Arkadiusz Bąk), Radosław Kałużny, Marek Koźmiński, (82. Jacek Krzynówek), Emmanuel Olisadebe, Paweł Kryszałowicz (75. Marcin Żewłakow).

Wielki futbol zagościł na Stadion Śląski 11 października 2006 roku. W eliminacyjnym meczu ME 2008 Polacy pod wodzą trenera Leo Beenhakkera pokonali wówczas czwartą na świecie Portugalię 2:1 (2:0). Dwie bramki zdobył świetnie grający Euzebiusz Smolarek. W reprezentacji Polski wystapił między innymi Jakub Błaszczykowski, Portugalii - Cristiano Ronaldo.

Śląski Stadion Narodowy

Po pokonaniu przez Polaków Związku Radzieckiego 2:1 w 1957 roku, Stadion Śląski zaczął spełniać ważną rolę w polskim futbolu. Kolejne sukcesy naszej reprezentacji spowodowały, że nasi piłkarze najważniejsze mecze chcieli rozgrywać na nim.

W 1993 roku Stadion Śląski oficjalnie uznany został za Stadion Narodowy. W znacznym stopniu przyczynił się do tego ówczesny prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, Marian Dziurowicz. Wcześniej był prezesem Śląskiego Związku Piłki Nożnej.

Polska reprezentacja narodowa rozegrała na Śląskim 55 spotkań. Wygrała 23, 14 przegrała, 18 zremisowała. Ma korzystny bilans bramkowy. Polacy zdobyli 88 bramek, stracili 55.

Na Stadionie Śląskim gościły największe sławy światowego futbolu. Wśród nich był as nad asy Brazylijczyk Pele. Przyjechał do Chorzowa z klubem FC Santos. Zmierzyła się z nim drużyna pod nazwą Kadra Polskiego Związku Piłki Nożniej. FC Santos wygrał 5:2. Kunszt Pelego obserwowało 110 tysięcy widzów.Obecnie Stadion Śląski przechodzi od wielu lat modernizcję. Kibice mają nadzieję, że w niedługim czasie, może w 2017 roku, albo nawet wcześniej, znów zobaczą Polaków na tym obiekcie.

*EURO 2016: Transmisje, relacje, zdjęcia i filmy wideo
*Reforma edukacji, czyli diabeł tkwi w szczegółach SPRAWDŹ
*Miss Polski 2016 OTO FINALISTKI Zobacz zdjęcia [a]
*[a]https://dziennikzachodni.pl/wakacyjne-wyjazdy-2016-tych-krajow-lepiej-nie-odwiedzaj-msz-odradza/ga/10174182/zd/19050726
*Polska ma najpiękniejsze kibicki na Euro 2016 [ZDJĘCIA] Oto dowód
*W pełni wyposażone mieszkanie w centrum Katowic może być Twoje! Dołącz do graczy loterii "Dziennika Zachodniego"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!