Śląskie planuje ekspansję turystyczną i kulinarną

Tak mniej więcej wygląda optymistyczna wersja zagranicznych podbojów województwa śląskiego, które szuka inwestorów i turystów nie tylko w Niemczech i Czechach, ale równie intensywnie w Japonii i Chinach.

Kilka dni temu m.in. w zabytkowej zabrzańskiej kopalni, ale też w Muzeum w Pszczynie oraz w żywieckim Muzeum Browaru gościła grupa japońskich touroperatorów z renomowanych biur podróży jak Kuoni Travel Japan, Travel Plan Co., czy Okinawa Tourist Service.

- Lada moment w Kraju Kwitnącej Wiśni drukowane będą foldery z wiosenną ofertą turystyczną. Mamy nadzieję, że podczas wizyty w Europie Środkowej turyści japońscy nie pominą atrakcji województwa śląskiego - mówi Tomasz Stemplewski, dyrektor Wydziału Gospodarki, Promocji i Współpracy Międzynarodowej w Śląskim Urzędzie Marszałkowskim.

Oczy śląskich urzędników i inwestorów zwrócone są też w kierunku Chin. Urząd Marszałkowski podpisał umowę o współpracy z prowincją Liaoning, która ma niemal tylu mieszkańców co Polska (36,9 mln). Trzy duże firmy górnicze sprzedają tam swoje urządzenia, ale rozwija się też współpraca naukowa. Przede wszystkim z wciąż egzotycznymi, a niezwykle przedsiębiorczymi Chińczykami trzeba się dogadać. Uniwersytety już to robią. O tym, że nauka chińskiego, ale i japońskiego może być strzałem w dziesiątkę, świadczy fakt, że anglistyka z tłumaczeniowym chińskim i japońskim na Uniwersytecie Śląskim jest od pewnego czasu oblegana jak Silesia City Center. Wkrótce ma nawet powstać katedra sinologii. Wygląda więc na to, że w szkołach szybciej nauczymy się chińskiego niż śląskiego.

Być może zostanie reaktywowana idea powołania w Katowicach konsulatu chińskiego, o czym swego czasu mówił prezydent miasta Piotr Uszok, a nawet poczynił wstępne kroki.
Ciekawie rozwijają się kontakty z Gruzją. Na razie w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu szkolą się kardiolodzy i kardiochirurdzy z Batumi (stolica autonomicznej republiki Adżarii) i niebawem utworzą w swoim kraju pierwszą klinikę kardiologii inwazyjnej. Niewykluczone, że za medycznym wsparciem pójdą też śląskie firmy.

Spoglądając tysiące kilometrów na wschód, na szczęście nie zapominamy o najbliższych sąsiadach. W czasie trwającej właśnie kampanii promocyjnej województwa (Śląskie. Sukces mamy w genach) mejlowe oferty zostały wysłane do subskrybentów Financial Times Deutschland, którym m.in. przekazano informacje o kilkudziesięciu dostępnych w regionie terenach inwestycyjnych. W październiku przekonamy się, jaki ta akcja odniosła skutek.

Obecnie Niemcy z Essen zachwycają się naszą wystawą promującą Szlak Techniki Województwa Śląskiego, a jej goszczeniem zainteresowane jest jedno z berlińskich muzeów.

Co ciekawe, bilans gospodarczych kontaktów z Nadrenią Północną-Westfalią (zaprzyjaźniony niemiecki land) Polska, jako kraj, ma większy niż Stany Zjednoczone, zaś szczególną aktywnością wykazuje się nasz region. Co oprócz maszyn oferujemy zachodnim sąsiadom? Lubią naszą żywność i piwo.

- Właśnie jedzenie jest jednym z największych atutów naszego regionu, wymienianym przez ankietowanych turystów zawsze w pierwszej trójce - dodaje dyr. Stemplewski.

Właśnie z tego powodu Urząd Marszałkowski zastanawia się nad wprowadzeniem do sieci sklepów certyfikowanych produktów regionalnych, jak choćby krupnioki, kołocze czy bryndza. Na razie eksperyment będzie testowany w regionie, lecz nie wyklucza się zagranicznej ekspansji.

Dyrektor Stemplewski zapowiada też utworzenie z Czechami (Ostrawa), Słowacją (Żylina) oraz województwem opolskim wspólnego Europejskiego Ugrupowania Współpracy Terytorialnej, które otworzy nowe możliwości gospodarczej inwazji w Unii Europejskiej.

A więc do dzieła! Na wschód i zachód.

*Śtowarzyszenie Ślązaków legalne. Sąd uznał narodowość śląską? CZYTAJ TUTAJ
*Gwarki 2012, czyli bez pochodu nie ma zabawy ZOBACZ ZDJĘCIA
*KONKURS MŁODA PARA: Przyślij zdjęcia, zgarnij nagrody!