Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śląskie wyrasta na florystyczną potęgę

Katarzyna Domagała-Szymonek
Róże, które kupujemy w kwiaciarniach całej Europy, pochodzą w 95 proc. z Kenii, Etiopii, Zimbabwe, Ugandy i Zambii. Samoloty z Afryki dostarczają codziennie róże na lotnisko Schiphol w Amsterdamie, a stamtąd trafiają na giełdę kwiatową w Aalsmeer, przewożone są do krajowych hurtowni i dalej do kwiaciarń i supermarketów.Do niedawna Holandia była zdecydowanie największym eksporterem kwiatów ciętych w świecie. Na giełdzie w Aalsmeer handlowano 12,5 mld kwiatów rocznie. Szybki rozwój internetu zredukował znaczenie giełdy kwiatowej w Aalsmeer, ale nadal w międzynarodowym handlu kwiatami - internetowym czy giełdowym - holenderski obrót jest wyższy niż wszystkich krajów Europy razem. Obrót kwiatami wynosił w roku 2008 ponad 4 mld euro, a dzisiaj - mimo że już ponad połowa handlu odbywa się w internecie - nadal wynosi 4,5 mld euro.
Róże, które kupujemy w kwiaciarniach całej Europy, pochodzą w 95 proc. z Kenii, Etiopii, Zimbabwe, Ugandy i Zambii. Samoloty z Afryki dostarczają codziennie róże na lotnisko Schiphol w Amsterdamie, a stamtąd trafiają na giełdę kwiatową w Aalsmeer, przewożone są do krajowych hurtowni i dalej do kwiaciarń i supermarketów.Do niedawna Holandia była zdecydowanie największym eksporterem kwiatów ciętych w świecie. Na giełdzie w Aalsmeer handlowano 12,5 mld kwiatów rocznie. Szybki rozwój internetu zredukował znaczenie giełdy kwiatowej w Aalsmeer, ale nadal w międzynarodowym handlu kwiatami - internetowym czy giełdowym - holenderski obrót jest wyższy niż wszystkich krajów Europy razem. Obrót kwiatami wynosił w roku 2008 ponad 4 mld euro, a dzisiaj - mimo że już ponad połowa handlu odbywa się w internecie - nadal wynosi 4,5 mld euro. Lucyna Nenow/Dziennik Zachodni
Śląskie wyrasta na florystyczną potęgę. Już dziś działa u nas ok. 10 proc. hurtowników sprzedających kwiaty i rośliny. Rodzinę Dzidów, którzy uprawiają kwiaty z dziada pradziada, znają floryści nie tylko z regionu.

Walentynki, Dzień Kobiet, Dzień Matki, Wielkanoc, zakończenie roku szkolnego, Dzień Nauczyciela, oczywiście Wszystkich Świętych, na Śląsku Barbórka, i na koniec Boże Narodzenie. Kiedy dodamy do tej listy sezon weselny (od kwietnia do października) i pogrzeby, otrzymamy pełen kalendarz ruchu w branży florystycznej. W pozostały czas klientów jak na lekarstwo. Ciężko znaleźć drugą tak wymagającą i sezonową branżę jak florystyczna. Kwiatek nie poczeka na klienta. Jeśli kwitnienie i ścięcie kwiatów nie nastąpi w odpowiednim momencie, będziemy stratni. Jeśli nie znajdziemy klienta, również stracimy. Nie schowamy go do szuflady na później, jak śrubkę. Do tego wymaga właściwej opieki, cierpliwości i sporego wkładu pracy. Mimo tylu wyzwań, to właśnie w Śląskiem działa ok. 10 proc. wszystkich hurtowni florystycznych w kraju. To do naszych producentów od lat po kwiaty przyjeżdżają kupcy nie tylko z Polski, ale też z Niemiec, Czech, Słowacji, Austrii. Wszystko wskazuje na to, że najbliższe lata będą dla „kwiaciarzy” sporym wyzwaniem. Tylko najlepsi będą mogli rozwinąć skrzydła.

Województwo śląskie to mocny gracz w branży florystycznej

Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że Śląskie zajmuje ok. 10 proc. rynku handlu kwiatami i roślinami w kraju i cały czas się rozwija. Pod koniec zeszłego roku działały u nas 193 firmy prowadzące hurtową sprzedaż kwiatów i roślin. W kraju było ich 1903. Już trzy miesiące później w regionie ta liczba wzrosła do 196, by w kraju spaść do 1893 zarejestrowanych działalności. Ile jest kwiaciarni czy producentów żywych kwiatów? Ani GUS, ani stowarzyszenia florystów nie zbierają takich danych.

- Rynek florystyczny jest bardzo różnorodny - tłumaczy Daria Tomala ze Stowarzyszenia Florystów Polskich (powstało w 2012 roku w Turzy Śląskiej, w powiecie wodzisławskim). Ijak wylicza, zjednej strony prężnie działają mikroprzedsiębiorstwa, kwiaciarnie ipracownie florystyczne, świadczące usługi jako jednoosobowe działalności gospodarcze bądź punkty zatrudniające kilku pracowników (średnio są to dwie osoby). Są specjalistyczne hurtownie florystyczne, giełdy czy hurtownie skupiające wjednym miejscu producentów czy importerów. Kolejnym mocnym graczem są sami producenci roślin czy innych materiałów roślinnych (często produkują je na eksport). Znajdziemy też firmy specjalizujące się wszkoleniu mistrzów florystyki.

Zdaniem Tomali, w Polsce boom w branży rozpoczął się wraz z wejściem Polski do Unii Europejskiej. - Dostęp do funduszy unijnych, które wspierały założenie własnej działalności, większy dostęp do roślin i artykułów dekoracyjnych oraz wzrost gospodarczy, a co za tym idzie większy popyt na usługi florystyczne, spowodowały, że kwiaciarnie zaczęły wyrastać jak przysłowiowe „grzyby po deszczu” - zauważa.
Dr Bożena Szewczyk-Taranek, z Katedry Roślin Ozdobnych - Wydział Biotechnologii i Ogrodnictwa Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie, wskazuje też na dużą liczbę silnych graczy ze Śląskiego, którzy przez lata wyrobili sobie bardzo mocną pozycję na polskim i zagranicznym rynku kwiatowym. Mowa tu nie tylko o działającej przeszło 25 lat Śląskiej Giełdzie Kwiatowej w Tychach (gdzie na 50 tys. mkw. swoje produkty wystawia ponad 800 producentów), ale również o producentach kwiatów z okolic Pszczyny, Tychów, Bielska-Białej, Cieszyna czy Goczałkowic-Zdroju i hurtowniach florystycznych (dwie największe to Róża, która ma swoje punkty sprzedaży w Bielsku-Białej, Goczałkowicach i Katowicach, oraz Rekpol z Turzy Śląskiej), w których zaopatruje się cała południowa Polska.

- Floryści z Krakowa, Tarnowa, a nawet Rzeszowa, po towar przyjeżdżają właśnie do śląskich hurtowni. Wiedzą, że zawsze dostaną tu kwiaty świeże i trwałe, a to ma ogromne znaczenie - przyznaje dr Szewczyk-Taranek.

Śląskie ma mocne korzenie w kwiatowym biznesie

Wspomniana wcześniej Hurtownia Róża, to jedno z najmłodszych „dzieci” Beaty i Marka Dzidów. Od blisko 30 lat małżeństwo prowadzi w Goczałkowicach-Zdroju specjalistyczne gospodarstwo ogrodnicze. Nazwisko Dzidów z zielonym biznesem związane jest od kilku pokoleń. - Ogrodnicze zaangażowanie jest naszą rodzinną tradycją - podkreśla Beata Dzida, współwłaściciel firmy. - W naszych szklarniach uprawialiśmy wiele gatunków kwiatów, m.in. goździki, lilie, frezje, gerbery czy tulipany. Ale to kwiat, który jest w nazwie firmy - róża - jest naszym najsłynniejszym towarem eksportowym - uzupełnia.

Wśród trzydziestu odmian róż uprawianych na powierzchni trzech hektarów, swą urodą wyróżnia się długopędowa, ciemnoczerwona odmiana Red Naomi (do podziwiania na zdjęciu po lewej), od lat chętnie kupują ją floryści z całej aglomeracji, ościennych miast oraz nasi zagraniczni sąsiedzi. Cała rodzina Dzidów, bo w branży jest rodzeństwo, także kuzyni czy wujostwo Marka i Beaty, których gospodarstwa zlokalizowane są na terenie Górnego Śląska, przez cały rok uprawia kwiaty w szklarniach na ponad 20 hektarach.

Pani Beata zaznacza, że aby królowa kwiatów i inne gatunki roślin mogły długo cieszyć nasze oczy oraz zachwycać swym pięknem i świeżością, trzeba się mocno napracować. - Począwszy od wybrania do uprawy właściwej odmiany, przez
optymalne warunki do jej wzrostu, odpowiednią fazę ścięcia kwiatów, po właściwe ich przechowywanie i transport - wymienia współwłaścicielka firmy. I jak dodaje, są to bardzo skomplikowane i pracochłonne procesy, przeprowadzane na żywym organizmie, jakim jest kwiat.
- Kiedy we wszystkich wymienionych pracach zachowamy należytą staranność, możemy być pewni, że otrzymamy od kwiatów satysfakcjonującą odpowiedź. Odwdzięczą się wyjątkowym pięknem i trwałością - podsumowuje pani Beata.

Kenia, RPA, Etiopia - silna konkurencja z Czarnego Kontynentu

Eksperci szacują, że nawet 95 proc. róż sprzedawanych w krajach europejskich trafia do nas z Czarnego Kontynentu - Zimbabwe, Kenii, RPA czy Etiopii. Choć przy uprawach głównie pracują mieszkańcy Afryki, to właścicielami większości plantacji są Europejczycy, a dokładniej Holendrzy. - To właśnie w Holandii znajduje się jedna z największych giełd kwiatowych, na której zaopatrują się floryści z całego świata - komentuje dr Szewczyk-Taranek. Dlatego giełda w Aalsmeer to jeden z przystanków na długiej drodze, jaką pokonują importowane kwiaty do polskich hipermarketów. - Przed 20-30 laty Holendrzy założyli bardzo dużo plantacji w Afryce, szczególnie w Kenii, w okolicach jeziora Naivasha, gdzie koszty produkcji są dużo tańsze (uprawia się tam głównie róże - w 90 proc. także goździki czy tulipany - przyp. red.) - opowiada ekspert z UR.

Tę emigrację wymusiła na Holendrach zmiana struktury sprzedaży kwiatów ciętych. Coraz więcej interesowały się nią wielkie sklepy, hipermarkety czy dyskonty. Problem polegał na tym, że chciały kwiaty wytrzymałe i tanie. A o wiele bardziej opłaca się uprawiać rośliny tam, gdzie jest ciepło, nie potrzeba dodatkowej energii do ogrzania szklarni, do tego pod ręką jest tania siła robocza. Efekt pracy Afrykańczyków, nieraz okupionej zdrowiem i życiem młodych kobiet, poznamy po niższej cenie i słabszej jakości. Do tego nie pachną, nad czym szczególnie ubolewają klienci „starej daty”. Eksperci podkreślają, że to akurat nie jest niczym dziwnym.

- Zapach kwiatów jest skorelowany z trwałością rośliny, szczególnie róże, które pachną, nie będą trwałe - wyjaśnia dr Szewczyk-Taranek. - Tymczasem dla klientów liczy się wygląd i cena kwiatów, dla producentów odporność na szkodniki i ich trwałość. Zapach schodzi na dalszy plan - dodaje.

W efekcie tych zmian, także w Polsce możemy mówić o ogromnej konkurencji w branży. Obok coraz popularniejszej sprzedaży kwiatów w dużych sklepach, trudno znaleźć ulicę w centrum miast, by nie działało przy niej kilka, jeśli nie kilkanaście, małych lub większych kwiaciarni. Szewczyk-Taranek podkreśla, że w zderzeniu z „afrykańskimi” kwiatami, które zabierają coraz więcej rynku, walkę wytrzymają wyłącznie najlepsi. Floryści, którzy dokładnie obserwują zmiany na rynku i potrafią się do nich dostosować. Tym bardziej że nigdy nie był to łatwy rynek. Po pierwsze, krótki termin ważności produktu, którym obracają. Po drugie, sezonowość branży. Dzień Kobiet, Walentynki czy Wszystkich Świętych i kilka innych jednodniowych okazji, to czas, kiedy obroty w kwiaciarniach wzrastają nawet o kilkaset procent. Poza nimi zaglądają do nich pojedynczy klienci. Ale na tym nie koniec wyzwań, jakie niosą ze sobą kwiaty. O ile zapotrzebowanie na róże jest przez cały rok, to chryzantemami interesujemy się wyłącznie na przełomie października i listopada. Bez gwiazdy betlejemskiej wielu z nas nie wyobraża sobie świąt Bożego Narodzenia. Jeśli sprzedawcom nie uda się sprzedać ich w tym sezonie, zostaną z towarem, który nie wytrzyma całego roku.
Dzisiaj kwiaciarnia to nie plastikowe wazony, róże i goździki

Mimo tylu wyzwań, jest to branża, która ma przed sobą spore perspektywy rozwojowe. Eksperci przyznają, że dużą rolę odgrywa tu łączenie kwiatów z innymi dziedzinami handlu, m.in. z dekorem, czyli koszyczkami, lampionami, wiankami, wstążkami, pudełkami i każdymi innymi ozdobami. Doskonale widać to oglądając witryny prężnie działających kwiaciarni. Swoim urokiem przyciągają już z daleka. Floryści starają się jak najlepiej zaprezentować to, co najważniejsze, czyli kwiaty. Umieszczają je w ozdobnych koszyczkach, do bukietów wkładają małe, drewniane serduszka czy tabliczki ze spersonalizowanymi życzeniami.

Tomala zauważa, że jednym z popularnych ostatnio tematów ślubnych jest styl boho. - Pojawia się w nim tęsknota za tym, co naturalne, na pozór niewymuszone, proste. Stąd wielki powrót mody na romantyczne wianki do ślubu, bukiety z „polnych” kwiatów - komentuje.

Sporym wyzwaniem są też ciągle zmieniające się trendy w samych kwiatach. Te, jak wyjaśnia Tomala, zależą od rodzaju wykonywanej usługi - ślub, pogrzeb, święta. - Klasyczne okrągłe bukiety lub popularna łezka, to nadal najczęściej zamawiane przez klientów pozycje do śluby - zdradza, i jak dodaje, jednak nawet te podstawowe bukiety ulegają modzie, zmieniają się techniki ich wykonania oraz kwiaty czy dodatki w nich zastosowane.

- Kiedyś do bukietów dodawało się sporo plastikowych ozdób, teraz stawia się na naturę, a trendy w tej branży zmieniają się tak samo jak w modzie - wyjaśnia Katarzyna Głąb, dyrektor w hurtowni Róża. - Jakie gatunki są na topie? W sezonie 2016 modna jest piwonia czy kalla. Co z kolorami? - Obecnie popularne są kolory pastelowe, więc i kwiaty mają być w takich odcieniach. By sprostać oczekiwaniom rynku, pojawiły się nowe odmiany róż, właśnie w takich przytłumionych kolorach. Poza nowościami do kanonu mody zaliczyć można wiecznie modną biel, krem i czerwień - podsumowuje.

*Transformersy zniszczą Katowice. Tak to ma wyglądać ZDJĘCIA
*Miss Polski 2016 OTO FINALISTKI Zobacz zdjęcia
*Wakacje za granicą: Tych krajów unikaj i nie jedź. MSZ ostrzega. Są zaskoczenia
*Najlepsze baseny w województwie śląskim [TOP 10 BASENÓW]
*W pełni wyposażone mieszkanie w centrum Katowic może być Twoje! Dołącz do graczy loterii "Dziennika Zachodniego"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!