Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sławomir Świerzyński, lider Bayer Full: Nie lubię go-go polo. Ludzie chcą piosenek ładnych

Sylwia Hejno
Sławomir Świerzyński, lider zespołu Bayer Full koncertuje od 30 lat
Sławomir Świerzyński, lider zespołu Bayer Full koncertuje od 30 lat Bartek Syta/Polskapresse
Sławomir Świerzyński, lider zespołu Bayer Full koncertuje od 30 lat. Z niesmakiem patrzy na współczesnych muzyków disco polo i wspomina czasy, gdy na każdej kasecie znajdowały się prawdziwe hiciory.

Czy uczy się Pan chińskiego?
Nauczyłem się śpiewać po chińsku, teraz planuję nauczyć się mówić. Niestety, w Polsce nie ma takiej możliwości i dlatego chciałbym wyjechać na trzy miesiące do Chin. Rozmawiałem z wieloma osobami, które studiowały sinologię i one doradziły mi, że tylko w taki sposób, będąc rzuconym na głęboką wodę, można zacząć mówić w tym języku.

W Polsce disco polo gra się na każdym weselu, ale oficjalnie ta muzyka to obciach. Czy w Chinach jest podobnie?
Jest zupełnie odwrotnie. Sprzedaliśmy tam 67 milionów płyt, a muzyka, która króluje w głośnikach jest ogólnie popularna. Gdybym miał porównywać Chiny z Polską, to powiedziałbym, że muzycznie są one na podobnym etapie, kiedy u nas słuchało się Trubadurów i nasze disco polo fantastycznie się w to wszystko wpisuje.

W jednym z wywiadów krytykuje Pan obecne disco polo. Dlaczego?
Ja tego w ogóle nie nazywam disco polo, tylko go-go polo, od barów go-go, w których tańczą gołe dziewczyny. Te teledyski w sumie niczym się nie różnią, gdybym poszedł do rozbieranego klubu i nagrał film, to wyszłoby na to samo. Oczywiście, można bronić się mówiąc, że w zachodnich teledyskach też tak jest, ale, moim zdaniem, mentalność Polaka jest zupełnie inna, u nas bardziej szanuje się kobiety. Gdy w tekście na okrągło słyszymy "Ty mnie bierz, a ja chcę", to słabo mi się robi.

Ale czy te teksty naprawdę aż tak się zmieniły?
Oczywiście, że nigdy nie były ambitne, ale teraz doszło do tego, że zespoły w ogóle nie nagrywają płyt, bo wystarczy, że mają jedną piosenkę, umawiają te same dziewczyny i nazajutrz mają teledysk, który za dwa dni jest już w telewizji. Potem mają siedemset kliknięć na YouTube i wykrzykują coś w stylu "Jestem piękny i boski Zbyszek Perkowski (lider zespołu Fokus - red. ), ludzie kochajcie mnie!".

Złości to Pana?
Niestety. Ręce mi opadają, bo ja chyba jestem z tej starej szkoły, wychowałem się na piosenkach Ireny Santor. Matko, gdzie ja w ogóle jestem… Ja naprawdę rozumiem młodość i szaleństwo, bo sami byliśmy młodzi i zwariowani, ale to przesada. Proszę mi wskazać jakikolwiek zespół poza Bayer Fullem, Boysami, Classikiem i jeszcze Weekendem, który wydał ostatnio płytę. Oni nie wydają płyt, bo po prostu nie mają materiałów, nie mają pomysłów.

A w latach dziewięćdziesiątych jak było?
Musieliśmy co pół roku wydać autorski materiał, bo inaczej byśmy zginęli. Sprzedawało się kasety na łóżkach chodnikowych i jeśli nie było jakiegoś wielkiego hitu w stylu "Ona tańczy dla mnie", to wygrywała konkurencja, szalona w tamtych czasach. Na każdej kasecie było dwanaście - czternaście piosenek! Wszyscy musieli w ten sposób funkcjonować. Do dzisiaj przetrwali Boysi, Zenek Martyniuk z Akcentem, Milano wyjechało za granicę. Obawiam się, że gdyby dzisiaj odłączyć Polo TV, czy odpowiednie okienko w internecie, to te dzisiejsze zespoły zniknęłyby w pięć minut.

Proszę mi wytłumaczyć fenomen disco polo - jak to możliwe, że mimo nieobecności w mediach ono przetrwało tyle czasu, kto go słucha?
Na koncertach szaleją głównie ludzie młodzi, którzy byli jeszcze w kołyskach, gdy zaczynaliśmy. Dzisiaj oni są na przykład wójtami i zamawiają koncert Bayer Fulla, bo chcą, żeby na święcie gminy było miło i radośnie. Prawda jest taka, że disco polo utrzymuje się ze względu na publiczność, która lubi nucić dany refren i daną melodię. Ta muzyka będzie istniała nawet bez pokazywania jej gdziekolwiek, oczywiście o ile będzie w niej coś więcej, niż "ooo-ooo-ooo!". Wieszczę, że za dwa lata nastąpi przesyt go-go polo i ludzie powiedzą, że chcą piosenek ładnych, niewyuzdanych. Jestem już trzydzieści lat na estradzie i wiem, co mówię.

Sam Pan jednak przyznał, że teksty nigdy nie były ambitne. Było Panu kiedyś głupio, że nie śpiewa Pan tekstów, powiedzmy, bardziej lirycznych?Nie. Chociaż zdaję sobie sprawę, że tekst musi być prosty, bo to muzyka do tańca, a podczas tańca nikt nie będzie się zagłębiał w analizę piosenki. Ale tę lukę wypełniałem sobie śpiewając na przykład wiersze Leśmiana.

Teraz znokautował mnie Pan. Gdzie był ten Leśmian?
W piosence pt. "Wyznanie": "Tam za rzeką na pewno jest łódź trzeba tylko fale wiosłem pruć…".

Ale nie był to taki hit jak "Majteczki w kropeczki".
No nie, to przebój ponadczasowy. Sam się nieraz zastanawiam, na czym polega fenomen tej piosenki i, na Boga, nie wiem!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Sławomir Świerzyński, lider Bayer Full: Nie lubię go-go polo. Ludzie chcą piosenek ładnych - Kurier Lubelski