Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ślązacy wszystkich krajów świata łączcie się. Bierzcie cyje w dłonie!

Marcin Zasada
infografika Marek Michalski
Choć rdzennych Ślązaków na Śląsku zostało ponoć niewielu, Ślązakiem wystarczy się czuć. Wtedy, jak mówi prof. Marek Szczepański, okaże się, że to grono liczne i śliczne. A gdy spojrzymy na mapę świata, podbudujemy się stwierdzeniem, że nie ma miejsc, w których by nas jeszcze nie było. I języków, którymi byśmy nie władali. Oprócz godki, oczywiście.

Historycy i socjologowie podkreślają, że Ślązacy to ród pełen sprzeczności - z jednej strony nomadzi, którzy podróżują po świecie od dziesięcioleci, z drugiej - głęboko zakorzenieni w swojej prywatnej ojczyźnie. W ten weekend, z okazji I Światowego Zjazdu Ślązaków, po raz pierwszy w historii oficjalnie spotkają się jedni i drudzy.

- Wtedy może okazać się, że ta sprzeczność jest pozorna, bo te dwa światy są sobie bardzo bliskie - mówi prof. Szczepański.

CZYTAJ WIĘCEJ O ŚWIATOWYM ZJEŹDZIE ŚLĄZAKÓW

Tę bliskość obrazuje czasem życie. Ewa Krauzewicz, wodzisławianka, która od kilku lat mieszka z rodziną w teksańskim San Antonio, opowiada, jak jej znajomej, też Ślązaczce, w pierwszych tygodniach przydarzyła się w Ameryce stłuczka samochodowa. Po angielsku mówiła kiepsko, więc pomocni ludzie zawołali na pomoc w tłumaczeniu mieszkającą niedaleko Polkę.

- Przyszła miła starsza pani. Od razu pyta tej kobiety: "A to tyś pizła w niego, eli łon piznoł w ciebie?". Od razu stres ustąpił - uśmiecha się pani Ewa. - Potem starsza pani okazała się być potomkinią pierwszych Ślązaków, którzy w połowie XIX wieku trafili do Teksasu.

*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Kiedyś z Mysłowic w świat wyjeżdżali ludzie z całej Europy

Z prof. Zygmuntem Woźniczką, historykiem, rozmawia Marcin Zasada

Zanim Ślązacy wymarzyli sobie zarobki w funtach albo w euro, rodzice Lukasa Podolskiego opuścili Gliwice.
Nie oni jedyni. W okresie PRL ponad pół miliona Ślązaków, powołując się na swoje niemieckie pochodzenie, wyjechało do RFN. To była druga fala śląskiej emigracji za zachodnią granicę. Pierwsza rozpoczęła się pod koniec XIX wieku. Ślązacy, głównie ze względów ekonomicznych najczęściej przenosili się do Zagłębia Ruhry. W czasie plebiscytu Korfanty chciał sprowadzić ich na Śląsk, licząc na ich głosy. Przyjechali Niemcy. Ślązacy byli zbyt biedni albo po prostu nie chcieli wracać.

Była też piękna historia Ślązaków na Dzikim Zachodzie.
W latach 50. XIX wieku do Teksasu sprowadził ich ksiądz Moczygemba. W międzywojniu i po II wojnie światowej Ślązacy emigrowali też do Francji, Ameryki Południowej i Australii. Nie były to jednak zjawiska na wielką skalę. Warto dodać, że w połowie XIX wieku Mysłowice, położone na granicy 3 zaborów, były prawdziwym centrum emigracyjnym. Stał zegar, który wskazywał czas w 8 strefach geograficznych. Podróżni mogli ustalić czas w docelowych miejscach podróży. Z Mysłowic w świat wyjechały wtedy miliony ludzi z całej Europy.

*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Pierwiastek śląskości każe wracać i nie da się go wydłubać

Z prof. Markiem Szczepańskim, socjologiem, rozmawia Marcin Zasada

Kaszubi, Podhalanie spotykają się od lat. Nawet częstochowianie wymyślili swój zjazd przed Ślązakami.
Lepiej późno niż wcale. Pierwszy zjazd Ślązaków ma dla mnie trzy podstawowe znaczenia: integracyjne, poznawcze - chcemy się coś o sobie dowiedzieć nawzajem i symboliczne. Wreszcie udało się tę ideę zrealizować.

Podobno na Śląsku rdzennych Ślązaków zostało jakieś 30 proc. Więc, gdzie więcej Ślązaka? Tu czy w świecie?
Ten region jest krainą nomadów, ale i głębokich zakotwiczeń. Dziś Ślązacy są mniejszością etniczną w woj. śląskim. Paradoks. Ale Ślązakiem można się też czuć i im więcej tego poczucia, tym i nas więcej.

Co takiego jest w śląskich nomadach, że przystosowują się do każdych warunków?
Szybko się asymilują. Mają jednak w sobie ten śląski gen, który każe powracać im do tej ojczyzny prywatnej. Dobrze opisała to moja studentka, która dziś mieszka w Australii. To piękny kraj, ale raz na jakiś czas trzeba wrócić do Radlina, żeby pogodać, spotkać się z babcią Różą, pomodlić się na tej ziemi, odświeżyć gen śląskości, którego nie da się wydłubać.

*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!