Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słynny siatkarz Łukasz Kadziewicz o biznesie w Radomiu - restauracji Pa Ta Thai i...legendzie Roberta Prygla [ZDJĘCIA]

Janusz Petz
Łukasz Kadziewicz w restauracji Pa Ta Thai
Łukasz Kadziewicz w restauracji Pa Ta Thai archiwum
Wielu wyczynowych sportowców uprawiających swoją dyscyplinę na najwyższym światowym poziomie po skończonej karierze trafia w próżnię bezczynności i braku pomysłu na życie. Nie dotyczy to Łukasza Kadziewicza, byłego siatkarskiego wicemistrza świata, który jest komentatorem Polsatu, uruchomił akademię siatkarską, udziela się w fundacjach, zaliczył udział w „Tańcu z gwiazdami” i programie „Ninja Warrior Polska”, a także poszedł w branżę gastronomiczną otwierając tajskie restauracje w Warszawie i Radomiu. W sobotę będzie dowoził posiłki dla osób, które zamówią dania w radomskiej restauracji Pa Ta Thai.

Więcej ciekawych i ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej ECHODNIA.EU/RADOMSKIE

Zapewne wśród pana znajomych i przyjaciół ze sportowych aren są też tacy, którzy po skończonej karierze nie bardzo potrafią odpowiedzieć na pytanie: co dalej ? Pana to nie dotyczy, bo nie poddał się pan bezczynności sportowego emeryta?

Skończyłem karierę siatkarską bardzo świadomie. Miałem w głowie świadomość, że jestem sportowcem, który już nie daje sobie rady. Wynikało to z obciążeń, które miałem wcześniej. Moje kolana powiedziały dość. Nie chciałem już więcej kraść czasu. Ostatnie lata kariery sportowej było już przygotowywaniem się do tego co zrobię wtedy, kiedy zawodowo skończę uprawiać sport. Na szczęście od razu dostałem pracę w Polsacie. To była moja baza, rzecz, którą robiłem od razu po tym jak skończyłem karierę siatkarską. Każda kolejna inicjatywa była efektem współpracy z radomianami Hubertem Czwarno i Kacprem Czwarno. Z Maćkiem Dobrowolskim utworzyliśmy akademię siatkówki, fundację i kilka innych rzeczy. W końcu zdecydowaliśmy się realizować projekt restauracyjny. Mieliśmy w głowie obraz „Pa Ta Thai”, a przy tym była moja fascynacja Tajlandią. Chociaż mieszkam we Wrocławiu naturalnym środowiskiem był dla mnie Radom i Warszawa. Chcemy się rozwijać. Mam nadzieję, że nawet w tym trudnym czasie znajdzie dla siebie niszę, bo nie wiem czy będziemy innowacyjni, ale mamy kilka ciekawych pomysłów, które chcielibyśmy wprowadzać w nowych lokalizacjach. To nas buduje, to nas napędza. Podczas kariery sportowej robiłem wiele rzeczy inaczej niż koledzy. Kariera sportowa to jest też dobór odpowiednich ludzi – agenta sportowego, który pomaga tworzyć wizerunek, dobierać odpowiednie kluby, uwzględniać przy tym możliwości zawodnika. Sportowiec uprawiający sport na wyczynowym poziomie powinien cały czas mieć świadomość, że przygoda ze sportem dobiegnie końca. Trzeba zawsze budować w swojej głowie obraz tego co będę robił za 5, 10, 15 lat. Większość sportowców ma wielkie potencjał, taki ludzki, nie wynikający z wykształcenia, ale z cech charakteru, albo możliwości finansowych. To jest zawsze indywidualne podejście, ale ja zawsze miałem świadomość, że zwyczajnie pójdę do pracy i to do pracy o której marzyłem. W życiu parę rzeczy mi przeciekło przez palce i chciałem do nich wrócić. Imponują mi młodzi ludzie, którzy szukają swojego pomysłu na biznes. Dlatego zależało mi, aby związać się z młodymi ludźmi, którzy mają bardzo duże ambicje i zapał, bo to mnie zawsze nakręcało. W wieku 35 lat z uśmiechem na twarzy, choć też pewnym strachem kończyłem karierę sportową, bo miałem świadomość, że to jest początek nowej drogi. Chciałem już tego życia z rzeczami, które napotykam na swojej drodze – z dobrymi rzeczami i złymi, bo zabawa w biznes to bardzo duże problemy, wyzwania. Czekałem na ten moment, bałem się końca kariery, ale chciałem wyskoczyć z tego pudełka, które sobie sami nakładamy.

W sobotę 24 października, wieloletni reprezentant Polski w siatkówce, wicemistrz świata i dwukrotny uczestnik Igrzysk Olimpijskich wcieli się w rolę dostawcy zamówień z radomskiej restauracji PaTaThai. Jest to efekt wspólnej akcji organizowanej przez restaurację PaTaThai oraz redakcję Echo Dnia dla mieszkańców Radomia. W sobotę 24 października, 5 zamówień z restauracji PaTaThai będzie dostarczonych przez Łukasza Kadziewicza wraz z upominkami od Echo Dnia. Łukasz Kadziewicz zrealizuje dowozy do osób, które jako pierwsze dodzwonią się do restauracji PaTaThai pod numer telefonu 574 102 105 i złożą zamówienie o pełnej godzinie w godzinach 13.00 – 17.00 tj. 13.00, 14.00, 15.00, 16.00, 17.00. Restauracja PaTaThai dowozi codziennie od 12.00 – 22.00. Właściciele restauracji, do których należy też Łukasz Kadziewicz zapewniają, że robią wszystko, aby czas dostawy nie był dłuższy niż 45 minut. Na kolejnych zdjęciach zobacz przysmaki kuchni tajskiej, które możemy zamówić z osobistą dostawą byłego siatkarskiego wicemistrza świata.>

Łukasz Kadziewicz, były reprezentant Polski w siatkówce, będ...

Już na starcie trafił pan na bardzo „grząski” teren, bo jako komentator siatkarski musiał pan recenzować i krytykować swoich młodszych kolegów, trenerów. Wiele osób w środowisku siatkarskim jest na pana obrażonych?

Mam ogromną przyjemność komentować lepszych od siebie, lepszych w umiejętnościach i osiągnięciach sportowych. Cieszę się, że mogę opowiadać o grze ludzi młodszych od siebie, lepszych od siebie. Mam duży dystans do siebie. Potrafiłem przyznawać się do błędów, zawsze stawiałem na szczerość i nie uciekam od kontaktu na meczach ligowych od zawodników, których krytykuję, bo mam nadzieję, że rozumieją oni mój punkt widzenia: Jesteś osobą publiczną, narażoną na krytykę, a oni doskonale wiedzą, kiedy grają źle. Sportowcy mają do siebie zresztą bardzo duży dystans, a siatkówka charakteryzuje się tym, że uprawiają ją najczęściej inteligentni ludzie, którzy wiedzą na jakim poziomie grają, co robią źle.

W Polsce mamy kilkudziesięciu siatkarzy, którzy mogą o sobie powiedzieć: jestem mistrzem świata, albo mistrzem olimpijskim. Ale nie pan. Nie żal panu, że urodził się pan za późno, aby grać z Tomaszem Wójtowiczem, albo Edwardem Skorkiem i za wcześnie, aby dołączyć do siatkarskich drużyn mistrzów świata z ostatnich edycji imprezy?

Absolutnie nie. Urodziłem się w idealnych czasach siatkówki o dwóch twarzach. Na początku takiej mało profesjonalnej, akademickiej, a potem widziałem wielki boom. Wielkie imprezy, wielkie mecze w wielkich halach. To była przyjemność być pełnoprawnym członkiem tego środowiska w tych czasach. To było fantastyczne być świadkiem tej transformacji, rosnącej popularności i rozwoju siatkówki. Nie każdy rodzi się po to, by być mistrzem świata, a ja zawsze miałem świadomość swoich braków na boisku. Jestem dymny, że udało mi się zrealizować swoje dziecięce marzenia, aby grać w lidze rosyjskiej i lidze włoskiej. Na mojej pozycji zagrać w dwóch najmocniejszych ligach świata to naprawdę duża rzecz.

Dlaczego kuchnia tajska i dlaczego właśnie Radom ?

Miałem okazję podróżować po świecie. Byłem na wszystkich kontynentach, gdzie uprawia się sport. Jestem osobą ciekawską. Dla mnie smak i zapach Azji, Tajlandii zawsze pozostawał w głowie. Fascynowało mnie to zawsze. Do tego miałem przyjemność poznać radomian już doświadczonych w biznesie restauracyjnym, czyli Huberta Czwarno i Kacpra Czwarno. Wspólnie połączyliśmy siły, wspólnie wyznaczyliśmy drogę, którą chcemy podążać i okazało się, że bardzo małymi krokami w tych trudnych czasach, podejmując duże ryzyko, jesteśmy w stanie realizować swoje plany. Myślę, że kuchnia tajska pozostanie takim naszym braendem. Braendem, z którym będziemy kojarzeni w pozytywnym sensie. Myślę, że moje doświadczenie plus doświadczenie moich młodszych wspólników i przyjaciół sprawdzi się „w realu”. Na razie jest Radom i Warszawa, ale zakładamy ekspansję na inne miasta. Zatrudniamy tajskich kucharzy. Sercem i kluczem naszego sukcesu ma być to, że robimy coś autorskiego, coś nad czym nawet niekoniecznie mamy kontrolę. Tajskiemu kucharzowi trzeba dostarczyć wszystkie produkty, które on akceptuje, ale to on zna tajską kuchnię. Mamy ludzi z Tajlandii, którzy – tak myślę – są częścią tego autorskiego projektu. Chcemy się od nich uczyć i niczego nie zmieniać na przykład w ten sposób, że idziemy na łatwiznę, szukamy półśrodków. Nie. To ma być prawdziwa Tajlandia. Osoba z Tajlandii ma wejść do naszej restauracji i potem powiedzieć: tak, tego szukałem.

A tak prywatnie, „poza biznesowo” jest pan miłośnikiem tej kuchni? Zamieniłby pan bez zmrużenia oka barszcz czerwony z uszkami na zupę curry z krewetkami?

Jestem tak ciekawy świata, że trudno mi przypiąć łatkę: Łukasz Kadziewicz jest zapatrzony w kuchnię tajską. Miałem okazję jeździć po świecie, posmakować różnych rzeczy, ale smaki Tajlandii pozostały mi na tyle w głowie, że już dawno powiedziałem sobie: jeśli będę się tym bawił, to tylko w tym towarzystwie i tylko z tym pomysłem.

Czasy koronawirusa to chyba nie jest jednak dobry czas, aby wchodzić w branżę restauracyjną ?

Ktoś mi to mówił, że teraz nie jest czas, aby wchodzić w ten biznes i to nie jest dobry czas, aby uczyć Polaków innych smaków. Może tak jest w teorii. Ale my chcemy przekonać się o tym na własnej skórze. Z natury jestem optymistą. Wierzę, że nauczymy się żyć z koronawirusem, bo przecież go nie wyeliminujemy. Czekamy na szczepionkę, będziemy tworzyć odporność stadną. Czy ten biznes przetrwa ? Nie wiem, ale przecież w żadnym biznesie nie ma pewności, że wszystko pójdzie gładko. Nie lubię łatwych rzeczy i cieszę się, że moi wspólnicy i przyjaciele mają podobne do tego podejście. Przyszedł wirus ? Trudno. Więc trzeba zakasać rękawy i brać się do roboty, a nie marudzić, że to nie jest dobry czas na robienie biznesu.

Jeszcze jako zawodnik ligowy często bywał pan w Radomiu. W oczach kogoś z zewnątrz to miasto zmieniło się w ciągu ostatnich 10, kilkunastu lat?

Oczywiście, że tak. To co się stało z ulicą Żeromskiego w pozytywnym sensie jest fantastyczne, ale Radom kojarzy mi się przede wszystkim z jednym. Przyjezdne drużyny obojętne czy w lidze siatkarskiej koszykarskiej, czy w piłce nożnej i obojętne czy w ekstraklasie czy w pierwszej lidze wiedzieli zawsze, że przyjeżdżając do Radomia zastaną tu ludzi, którzy identyfikują się ze swoją drużyną i że nigdy nie jest tu łatwo. To mi zawsze imponowało, „charakterne chłopaki”, które dawały nam popalić, zawsze wiedzieliśmy, że będzie tu gorąco. Radom jest mi bliski także dlatego, że środowisko siatkarskie utrzymuje ze sobą bardzo dobre kontakty. Z Robertem Pryglem spędziłem swój pierwszy zagraniczny w chłodnym syberyjskim klimacie. Nie zapomnę jak bardzo mi wtedy pomógł, a przecież Robert Prygiel jest siatkarską ikoną tego miasta. Dla Roberta jest zawsze honorowe miejsce w naszej restauracji.

Zaczyna pan swoją przygodę z biznesem, ale nie ma pan konta na Facebook'u. Da się tak działać w biznesie?

Nie mam Facebook'a, nie mam Instagrama. Mam świadomość, że to jest wielkie narzędzie do funkcjonowania w biznesie, ale wolę bezpośrednią integrację z ludźmi.

Niektórzy kibice wytykali panu w mediach społecznościowych, że jest pan celebrytą, że brał pan udział w „Tańcu z gwiazdami”. Popularność kosztuje i trzeba czasami przyzwyczaić się do hejtu.

Nie ma nic bardziej męskiego niż sytuacja gdy facet ze swoją partnerką bez wypicia 300 gram wysokoprocentowego alkoholu jest w stanie zatańczyć. Wielu rzeczy w życiu żałuję, a jedną z nich jest to, że w młodym wieku gdzieś tam nie dotknąłem tańca. „Taniec z gwiazdami” to była dla mnie wielka przygoda. Lubię zresztą próbować nowych, nieznanych mi wcześniej rzeczy. Gdyby ktoś teraz zaproponował mi, że możemy polecieć balonem, to bym się zgodził.

Kim jest Łukasz Kadziewicz?
Siatkarz grający na pozycji środkowego. Urodzony 20 września 1980 roku w Dobrym Mieście. Członek reprezentacji Polski w siatkówce, z którą zdobył wicemistrzostwo świata w 2006 roku, a także uczestniczył w Letnich Igrzyskach Olimpijskich w latach 2004 i 2008 oraz w Lidze Światowej w latach 2001, 2003, 2004, 2005 i 2007. Studiował na Wydziale Pedagogiki Uniwersytetu Warmińsko – Mazurskiego w Olsztynie. Grał w takich klubach jak AZS Olsztyn, Gasprom Surgut, Jastrzębski Węgiel, Sparkling Mediolan, Trefl Gdańsk, Lokomotiv Biełgorod, Casa Modena i Cuprum Lubin. Krótko grał też w w klubie Al Arabi Ad-Dauha w stolicy Kataru. Po zakończeniu kariery sportowej został komentatorem i ekspertem siatkarskim telewizji Polsat. W 2004 poślubił Kamillę, z którą ma córkę Amelię. Małżeństwo zakończyło się rozwodem w 2008. Następnie był związany z florecistką Magdaleną Mroczkiewicz. Od 2011 jest żonaty z Barbarą Gołąb-Kadziewicz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Słynny siatkarz Łukasz Kadziewicz o biznesie w Radomiu - restauracji Pa Ta Thai i...legendzie Roberta Prygla [ZDJĘCIA] - Echo Dnia Radomskie