Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Smak mistrzostwa po czterdziestce

Leszek Jaźwiecki
46-letni Amerykanin Greg Hancock cztery razy stawał na najwyższym podium indywidualnych mistrzostw świata
46-letni Amerykanin Greg Hancock cztery razy stawał na najwyższym podium indywidualnych mistrzostw świata SZYMON STARNAWSKI
Żaden z żużlowców nie był tak skuteczny i dobry po czterdziestce jak Greg Hancock. Trzy z czterech tytułów mistrza świata wywalczył, mając na karku cztery „krzyżyki”.

Pierwszy tytuł amerykański żużlowiec wywalczył jeszcze w 1997 roku. W drugim roku cyklu Grand Prix obok niego na podium stanęli wówczas jego rodak Billy Hamill i Tomasz Gollob. Na kolejne złoto pochodzący - jak większość amerykańskich żużlowców - z Kalifornii Hancock czekał aż do 2011 roku. Sukces powtórzył trzy lata później, kiedy miał już 44 lata. Został najstarszym mistrzem świata i berło to dzierży do dzisiaj.

Przed nim ta sztuka nie udała się nikomu, nawet legendarnemu Ivanowi Mau-gerowi. Nowozelandczyk po swój szósty w karierze triumf sięgnął 2 września 1979 roku na Stadionie Śląskim w Chorzowie. 40 lat skończył miesiąc później. O rok młodszy od Maugera był najlepszy polski żużlowiec Tomasz Gollob, który upragnioną koronę zdobył w 2010 roku.

- Przestanę startować dopiero wtedy, gdy uznam, że nie mam już szans na kolejny tytuł mistrza świata - zapowiada Hancock. - Żużel to moje życie. Na motocyklu po raz pierwszy siedziałem w wieku siedmiu lat i odtąd to moja wielka pasja. Kiedy wsiądę na niego po raz ostatni? Nie wiem. Co dzień wciąż budzę się ze świadomością, że jestem w stanie wygrać z każdym. To mnie nakręca, napędza psychicznie i motywuje do dalszych startów - podkreśla Amerykanin.

Hancock jest też pierwszym Amerykaniniem w historii żużla, który cztery razy sięgnął po mistrzowską koronę. Najwięcej tytułów w swojej kolekcji mają wspomniany Mauger i Szwed Tony Rickardsson, który ostatni tytuł zdobywał w wieku 35 lat. Obaj na najwyższym stopniu stawali po 6 razy. O jeden tytuł mniej ma Szwed Ove Fundin, a cztery, tyle samo co Amerykanin, Duńczyk Hans Nielsen i Nowozelandczyk Barry Briggs. Z Amerykanów dwa razy mistrzostwo zdobywał Bruce Penhall.

- To niezwykłe uczucie, kiedy staje się na podium, słyszy hymn i wie, że jest się najlepszym na świecie - mówi Hancock. - Nie chcę z nikim walczyć żeby być lepszym, czegoś udowadniać, ani z nikim nie zamierzam się porównywać. Dla mnie ważne jest to, co jest teraz - dodaje amerykański żużlowiec.

Hancock jest fenomenem. Mimo 46 lat imponuje nadal znakomitą kondycją i sylwetką. Jako jedyny startuje w Grand Prix od początku i od 1995 roku opuścił tylko jeden turniej.- Ciało jest może już stare, ale serce wciąż młode - śmieje się Amerykanin i dodaje, że ma sprawdzone sposoby, aby odpowiednio przygotowć się do sezonu. - Pierwsze dni po zimie nie są łatwe, człowiek musi się rozruszać, wpaść w odpowiedni rytm, ale motywacja jest tu kluczowa.

Czterokrotny mistrz świata imponuje nie tylko na torze, poza nim też.

- Greg jest dla nas wzorem, wspaniałym facetem - mówi Tai Woffinden, który ma na koncie dwa tytuły i w tym sezonie do końca walczył z Amerykaninem o kolejne mistrzostwo. - Wielu z nas jeszcze nie było na świecie, kiedy on zaczynał w lidze angielskiej. To wielka osobowość, ktoś, na kim można się wzorować - komplementuje Hancocka Anglik.

Na tym krysztale pojawiło się jednak kilka rys. Ostatnia podczas finałowego turnieju Grand Prix w Melbourne. Hancock próbował pomóc w zdobyciu medalu MŚ swojemu koledze z ekipy Mostera, Chrisowi Holderowi. Tuż przed metą pewny już tytułu Kalifornijczyk przepuścił Australijczyka co mocno skomplikowało walkę o medale. Hancock tłumaczył się defektem, ale innego zdania był sędzia Krister Gardell i wykluczył żużlowca z USA z powtórki. Taki werdykt nie spodobał się Hancockowi i wycofał się z turnieju na Etihad Stadium.

Inną rysą na krystalicznej postawie Hancocka była bójka z Nickim Pedersenem w lidze szwedzkiej. Po ataku Duńczyka Amerykanin upadł na tor, szybko jednak się pozbierał i ruszył w kierunku Pedersena, by po chwili zrzucić go z motocykla. Większej awanturze zapobiegli pozostali zawodnicy, rozdzielając obu żużlowców. Za swoje zachowanie Hancock został ukarany karą finansową w wysokości pięciu tysięcy szwedzkich koron. Dodatkowo otrzymał zakaz startów w lidze szwedzkiej przez 10 dni.

Większość kibiców i żużlowców trzymała stronę Hancocka i zaproponowała nawet... zrzutkę.

- To, co zrobił Nicki, jest nie do przyjęcia. Możemy zrzucić się dla Grega, zbierzemy dużą kwotę - apelował Australijczyk Davey Watt. - Jeździmy motocyklami bez hamulców i mocno przy tym ryzykujemy. Jednak wszczynanie bójek jest głupie - bronił się Duńczyk.

Ojciec Hancocka nie był żużlowcem, ale pomagał przygotowywać motocykle Bobby’emu Schwartzowi, mistrzowi świata w parach razem z Penhallem. Greg marzył o ich karierze i gdy miał 18 lata ruszył do Europy, zamieszkał na Wyspach, a w 1992 roku zadebiutował w lidze polskiej.

Zimę zwykle spędza w Costa Mesa w Kalifornii, ale na co dzień mieszka w Szwecji w Hallstavik z żoną Jennie i trzema synami, Wilburem, Billem i Karlem. Nie wyklucza, że któryś z nich pójdzie jego śladem i zostanie też żużlowcem.

- Sami wybiorą swoją drogę życiową, ale nie powiem im nie, jeśli będą chcieli się ścigać na żużlu - przyznaje mistrz świata. - Zresztą uważam, że podstawą dla sukcesów jest udane życie prywatne. Ja jestem zadowolony z życia, mam wspaniałą rodzinę, dobrych przyjaciół i świetny zawód, który kocham. Cóż więcej można chcieć? - pyta retorycznie 46-letni żużlowiec.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!