Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Smoleńsk. Obietnice rzucane na wiatr

Roman Laudański
Roman Laudański
Poprzez rytualizm i mitologizowanie swoich zmarłych PiS osiągnął różne polityczne cele - ocenia dr Magdalena Mateja.
Poprzez rytualizm i mitologizowanie swoich zmarłych PiS osiągnął różne polityczne cele - ocenia dr Magdalena Mateja. Filip Kowalkowski
Rozmowa z dr hab. Magdaleną Mateją, medioznawczynią z UMK w Toruniu.

Rozmawiamy o katastrofie smoleńskiej od jedenastu lat. W tym roku, chyba po raz pierwszy, mamy do czynienia z formułowanymi wprost zastrzeżeniami do pracy podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza ze strony rodzin smoleńskich związanych z PiS. Audytu w podkomisji domaga się Małgorzata Wassermann i Magdalena Merta.
Obie panie zostały osierocone przez członków delegacji smoleńskiej. Ich zastrzeżenia wobec Antoniego Macierewicza to nie tylko domaganie się efektywności, to także sygnał, iż Zjednoczona Prawica trzęsie się w posadach. Fasada jedności nie jest tak piękna, jak ją nam pokazują sami zainteresowani. Walka wewnątrz obozu władzy obejmuje także mit smoleński. Od 10 kwietnia 2010 roku obie panie angażowały się w wyjaśnianie przyczyn i przebiegu katastrofy smoleńskiej i robiły to niezależnie od opcji politycznej u władzy. Emocjonalnie i ideowo są jednak związane ze Zjednoczoną Prawicą. Uznały, że politycy prawicy mieli dość czasu, by wypełnić swoje obietnice i przedstawić jakiekolwiek wiarygodne informacje. Mniej prawdopodobna wydaje mi się sytuacja, w której wnioski obu pań służą wyeliminowaniu Antoniego Macierewicza z kręgu osób wpływowych. Ale czy wykluczona?

Jedenaście lat od katastrofy, w tym ponad pięć lat rządów PiS. Nie ma wraku. Nie ma raportu. Nie ma dowodów na teorie o zamachu. Czyżby PiS już nie zależało na eksponowaniu Antoniego Macierewicza i wyników prac jego podkomisji?
Antoni Macierewicz zrobił wiele, by z wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej uczynić groteskę niegodną procedur obowiązujących w nowoczesnym państwie w centrum Europy. Na rytualne obrady podkomisji, na ekspertyzy, symulacje, modele i eksperymenty wydano mnóstwo pieniędzy z naszych podatków - miliony złotych. Czy ustalono coś zgodnego z zasadami nauki, prawami fizyki i aerodynamiki, co pozwala zrozumieć przyczyny i przebieg katastrofy? W moim odczuciu prace podkomisji były sztuką dla sztuki. Rządzącym nie zależy na wyjaśnieniu zdarzenia, ponieważ PiS na wiele sposobów „skonsumował„ tę katastrofę - wykorzystał ją w aspekcie ideowym, propagandowych, narracyjnym. PiS zbudował mit polityczny i przeorganizował opowieść o najnowszej historii Polski. Według tej zmienionej wersji, zasługi Lecha Kaczyńskiego na rzecz demokratycznej Polski przewyższają zasługi Lecha Wałęsy. PiS uczynił Lecha Kaczyńskiego centralną postacią przemian demokratycznych, które doprowadziły do transformacji PRL w III Rzeczpospolitą . Poza przeorganizowaniem narracji historycznej na wzór orwellowski (przeszłość jest „elastyczna”, poddaje się zmianom), mamy jeszcze wzmożone starania o publiczne upamiętnianie Lecha Kaczyńskiego i pozostałych członków delegacji.

Doczekaliśmy pomnika Lecha Kaczyńskiego oraz czarnych schodów - pomnika ofiar, ale w pamięci zostaną obrazy kordonu policyjnego strzegącego tego miejsca podczas np. Strajku Kobiet. Tam nawet kwiaty mogą złożyć tylko oficjalne delegacje!
Dla ludzi racjonalnych to kompletnie niezrozumiała sprawa. Jakie inne pomniki trzeba ochraniać w ten sposób? W emocjonalnym stosunku niektórych osób do symboliki tego miejsca, stosunku nie do końca jasnym dla opinii publicznej, można by doszukiwać się przyczyn katastrofy. Niektórzy politycy, publicyści, prawnicy spekulują na temat udziału Jarosława Kaczyńskiego w podejmowaniu decyzji o wylocie i lądowaniu w Smoleńsku...

...sędzia Wojciech Łączkowski w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” sugerował, że gdybyśmy znali treść ostatniej rozmowy między Lechem a Jarosławem Kaczyńskimi, to zupełnie inaczej podeszlibyśmy do katastrofy. Podobno zapis tej rozmowy znajduje się w ściśle tajnych aktach. Zresztą zapisu tej rozmowy domaga się rosyjska Prokuratura Generalna.
Sędzia Łączkowski posłużył się techniką, po którą bardzo chętnie sięga PiS - insynuacją. Dlatego ta wypowiedź jest problematyczna i niezbyt etyczna. Dzięki istnieniu tych pomników, nawet pilnowanych przez policję, dzięki rytuałowi miesięcznicy, odwiedzin każdego 18. dnia miesiąca na Wawelu - trwa pamięć o Lechu Kaczyńskim oraz utrwala się mit smoleński. Z pewnością jest z tego zadowolony Jarosław Kaczyński, którego możemy nazwać naczelnym żałobnikiem III Rzeczpospolitej. Ta żałoba u niego trwa już jedenaście lat. Dotyczy nie tylko jego nastroju i stroju, ale nawet maseczki, w której wicepremier publicznie się pojawia. Nie podejrzewam, by czarny kolor tej maseczki był przypadkowy.

Gdyby PiS nie wykorzystał katastrofy jako paliwa smoleńskiego, to może nie tak emocjonalnie czcilibyśmy pamięć ofiar. Przecież one zostałyby uhonorowane, choć może w inny sposób niż chciał tego Jarosław Kaczyński.
Podtrzymywana jest także pamięć o ofiarach spoza obozu PiS, choć na pewno bez tak wielkiej ostentacji i rytualności. Wspomina się Jerzego Szmajdzińskiego, Izabelę Jarugę Nowacką, Sebastiana Karpiniuka, Grzegorza Dolniaka i innych.

Co pewien w polskiej polityce czas wpadamy w „dziury” po ich nieobecności.
Pamięć o nich jest ciągle żywa, nienachalna, naturalna, tak zwykle wspomina się naszych zmarłych. Jest w tym szacunek, pozytywne emocje i autentyczne wzruszenie. Natomiast poprzez rytualizm i mitologizowanie swoich zmarłych PiS osiągnął różne polityczne cele, m.in. wskazując miejsce Lecha Kaczyńskiego w historii.

Nasze ofiary są lepsze niż wasze.
PiS zawłaszczył to wydarzenie, narrację o nim oraz prawo do żałoby i cierpienia, a przecież trauma objęła cały naród. Tymczasem PiS uczynił cierpienie określonej grupy społeczno-politycznej, tj. partii oraz sympatyków, cierpienie wyższego rzędu. Uczynił też z niektórych członków partii oraz sympatyków strażników pamięci, kapłanów. Naukowcy badający historię religii, historycy, politolodzy mówią o „religii” smoleńskiej. Rządzący potrafią zarządzać zbiorową wyobraźnią, wykorzystując mit smoleński oraz związane z nim rytuały.

Bo bez tego mitu, czy jak mówi opozycja: kłamstwa smoleńskiego, PiS mógłby nie dojść do władzy?
Mit smoleński przemawia do wyobraźni części wyborców. Polacy sympatyzują z PiS niezależnie od okoliczności, wystarczy spojrzeć na sondaże, to ok. 30 procent wyborców od ponad dekady. Działania przypominające religię przemawiają do nich bardziej niż do pozostałych obywateli. Mit ponadto uruchamia nuty antyrosyjskości, antykomunizmu, bazuje na skłonności do spiskowania. To elementy polskiej duszy, niezależne od miejsca zamieszkania, wieku, poziomu wyksztalcenia i zamożności. W nich widać skłonność do konserwatyzmu, także do myślenia magicznego i poddawania się teoriom spiskowym. Część z nas, niezależnie od posiadanego kapitału kulturowego jest na to wszystko podatna.

A czy bez religii smoleńskiej bylibyśmy tak samo podzieleni?
Oczywiście, to jedno z narzędzi utrwalających podział. Powtarzam, że w podziałach nie ma nic złego dopóty, dopóki jesteśmy skłonni do dialogu, akceptowania czyjejś inności. Czynienie z podziału narzędzia politycznego, za którym idzie nienawiść, przemoc, agresja zmienia wszystko. Oprócz mitu smoleńskiego podnosimy w tej rozmowie kolejny mit - jedności narodowej. Jest on tak samo szkodliwy, jak i mit smoleński. Powinniśmy umieć pięknie się różnić, szanować przeciwników, ludzi o odmiennych poglądach. Pamiętajmy, że na polskich ulicach jest miejsce na procesję Bożego Ciała i na parady równości, na krzyż i na tęczę.

Tygodnik „Polityka” przypomniał o odpowiedzialności za organizację wyjazdu do Smoleńska Jacka Sasina, wtedy urzędnika Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Jakoś nikt specjalnie nie chciał go ukarać.
O jego roli w organizacji lotu do Smoleńska było wiadomo od początku. Tylko jakoś nikt z osób aktywnych w wyjaśnianiu przyczyn i przebiegu lotu nie był tym aspektem zainteresowany. Największą aktywność w dochodzeniu przyczyn wykazywały rodziny smoleńskie związane z obozem Zjednoczonej Prawicy, m.in. panie Wassermann i Mertę, którym zależało na ustaleniu winnych po stronie ówcześnie rządzących. Wtedy Jackowi Sasinowi udało się uniknąć oskarżeń, śledztw i procesów. Tak jak po stronie Kancelarii Premiera wskazywano Tomasza Arabskiego, tak jasno powinno się wskazywać miejsce Jacka Sasina po stronie Kancelarii Prezydenta. Jeżeli zawiódł Arabski, to winą można również obciążyć Sasina. Proszę zauważyć, że Jacek Sasin stał się symbolem wszystkiego, czego nie doprowadzono do końca, co jest nieudane, a na co wydaje się bez sensu potężne pieniądze. To również przykład urzędnika, który podejmie się najbardziej ryzykowanych, kontrowersyjnych i nieoczywistych zadań bez zwracania uwagi na podstawy prawne. Nie ma dla niego rzeczy niemożliwych bez względu na dylematy moralne towarzyszące jakimś sprawom. Dla prezesa PiS jest to człowiek od zadań niemożliwych. Dała temu wyraz młodzież, która uznała za słowo roku wyraz „sasinić”, czyli wyrzucać pieniądze w błoto, (patrz majowe wybory kopertowe). Poziom zażenowania można mierzyć w „sasinach”, a niektóre działania możemy nazwać „sasinadą”. Kiedyś Jarosław Kaczyński nazwał działania Putina „putinadą” i stąd zbieżność.

To ile jeszcze lat będziemy czekali na wrak tupolewa, który PiS obiecywał sprowadzić?
To kolejny argument przemawiający za państwem z dykty. Były obietnice wyjaśnienia katastrofy, sprowadzenia wraku, dojścia do prawdy. Obietnice rzucane na wiatr? Wiele na to wskazuje. Słowa stały się użyteczne na pewnym etapie. Brzmiały groźnie, kiedy były formułowane, ale nic z nich nie wynikło. Nie tylko z powodu niewydolnego państwa, ale także dlatego, że dla wielu decydentów ujawnienie prawdy i podjęcie działań względem Rosji jest niewygodne. Dla nich ważniejsze jest dochodzenie do prawdy niż jej ujawnienie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Smoleńsk. Obietnice rzucane na wiatr - Gazeta Pomorska