Smolorz: "Krowa Korfantego" jest nieśmiertelna. Nazywa się 500 Plus, darmowe leki, wczesne emerytury

Minęła 96. rocznica plebiscytu na Górnym Śląsku. Ponieważ w tym czasie kraj spowiła ballada „bijemy Tuska”, głównie w sieci wyłaniały się wspominki o tym wydarzeniu. O sławetnym głosowaniu sprzed niemal stu lat pisano różnie i nie obyło się bez celebracyjnego uniesienia.

To zrozumiałe; nad Wisłą tradycyjnie świętuje się porażki, nierzadko bezsensowne. Górnośląski plebiscyt z 1921 r. wpisuje się w ten trend - został z kretesem przez Polskę przegrany, czego skutkiem było trzecie powstanie śląskie.

Nie wiadomo do końca, na ile wyniki głosowania odzwierciedlały faktyczne wybory Górnoślązaków. Poprzedzała go brudna kampania, a każda ze stron zwoziła „wyborców-imigrantów” spoza terenów spornych, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Wyniki jednak rysowały pewien charakter elektoratu, na którego stawiał w swojej strategii Wojciech Korfanty. Niemcy wygrali zdecydowanie w miastach (wybierani też przez ludność polskojęzyczną!), przegrywali zaś we wsiach i małych miejscowościach.

Dlatego do trzeciego powstania śląskiego poszło od groma górnośląskich chłopów, omamionych obietnicami socjalnymi, znanymi jako „krowa Korfantego”.

Ciekawie opisał to August Scholtis w powieści „Wiatr od wschodu”, przedstawiając Niemców jako oderwanych od rzeczywistości agitatorów, proponujących śląskim chłopom nowoczesne ubikacje. Niemiecka ułomna strategia nie uwzględniła, że chłop woli darmowe pole i krowę od haźla ze spłuczką.

Dziś wiemy, że „krowa Korfantego” jest nieśmiertelna w Polsce XXI wieku. Nazywa się 500+, darmowe leki, wczesne emerytury... Przyprawiona „złym Niemcem” i „uciemiężonym Polakiem wstającym z kolan” zdaje egzamin.

Ale plan jest genialny do czasu, w którym przyjdzie krowę karmić, a pole siać. Przekonał się o tym Górny Śląsk Korfantego. Tym razem może być podobnie. Ta sama ponadczasowa krowa i ten sam jej ponadczasowy los.