Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Smolorz: Ruch Autonomii Śląska romansuje z Platformą, Ślonzoki Razem świrują z PSL

Paweł Smolorz
Nasi regionalni fajterzy do wyborów idą w tango z wielkimi partiami. Niespodzianki nie ma. RAŚ wszedł do wora Koalicji Obywatelskiej, a jego ultrasowy odłam - „Ślonzoki Razem” - świrują z Kosiniakiem-Kamyszem. Mamy więc wyraźne dwa fronty śląskiego umysłu - pisze w nowym felietonie Paweł Smolorz.

Nasi regionalni fajterzy do wyborów idą w tango z wielkimi partiami. Niespodzianki nie ma. RAŚ wszedł do wora Koalicji Obywatelskiej, a jego ultrasowy odłam - „Ślonzoki Razem” - świrują z Kosiniakiem-Kamyszem. Mamy więc wyraźne dwa fronty śląskiego umysłu.

Nie odbierajmy jednak tych romansów jako coś uwłaczającego. Wybory samorządowe pokazały, że śląskie organizacje z partyjnymi maszynami nie mają żadnych szans; a przytulanie się do większych w czasach, w których lepiej nie eksperymentować, nie jest obciachową taktyką polityczną.

Powtórzmy to jeszcze raz - na Górnym Śląsku, i w każdym innym regionie w Polsce, przy takiej a nie innej ordynacji wyborczej, partie regionalne nie miały, nie mają i nie będą miały szans.

RAŚ od lat romansuje z Platformą; dlatego że tam mało kto dał się napuścić na „śląskiego potwora spaghetti”, no może z wyjątkiem słynnego prezydenta piłsudczyka.

Nie zmienia to jednak faktu, że Platforma, w czasie, gdy sprawowała władzę - choć programowo wydawało się, że jest partią szytą na miarę regionalnych aspiracji - wszystkie śląskie namiętności zmiotła pod dywan. Ten region to pokaźna sumka wyborców, ale część śląskich potrzeb w Warszawie ma status polityczny: „nieistotne” - ślonsko godka „wisi” posłom z Wiejskiej. Bądźmy pewni, że w istocie oni nawet nie wiedzą, czym jest - słyszeli ją z ust Bercika w TV i taki też mają tego problemu obraz - sami zresztą jesteśmy temu winni. Taka prawda.

Nigdy nie będzie dobrego czasu ani wyższej konieczności, by o śląski język walczyć w Warszawie, skoro sami nie potrafiliśmy go wywalczyć u siebie. Gdybyśmy naprawdę sami się szanowali, to bonzowie z centrali dawno by zrozumieli, że ich nicnierobienie w tym temacie uszczupla ich wpływy. Tak się jednak nie dzieje i nie działo, bo istotnym problemem Śląska nie jest śmierć kliniczna kultury i tożsamości, ale degradacja przemysłu i środowiska. Coś, co również Platforma koncertowo zawaliła. Smog, którym zaczniemy się niebawem dusić, to ich zasługa, a nie - jak próbuje się wciskać kit - „kryształowych czarodziei”. Chcąc się utrzymać u władzy, rządy Donalda Tuska, a później Ewy Kopacz, nie miały odwagi, by wygaszać górnictwo (co teraz umiejętnie, za sprawą typowych im socjotechnik, czynią ich oponenci, czyli „wina Tuska”) i zarazem ograniczać trucie środowiska, głównie powietrza, które na Górnym Śląsku jest w dramatycznym stanie. Nie język, nie ustawa o mniejszościach są głównymi grzechami Platformy wobec tego regionu, ale właśnie to ekologiczno-gospodarcze zacofanie. RAŚ z rozwiązaniem tego problemu powinien iść na sztandarach, tym bardziej że górniczy elektorat już dawno jest z „kryształu”, tj. PiS-u.

Tego tematu nie ruszą nasze egzotyczne etnoultrasy od „Ślonzoków Razem”; przytuleni do ludowców postawili się po stronie chłopskiej, więc mało postępowej w zakresie wielkoprzemysłowej gospodarki. Oni do PSL-u pasują. Dla „Ślonzoków” zamykanie kopalń jest zbrodnią, bo cały ich know-how na region to pozostawić go w skansenie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera