Smolorz: Śląska pustynia

Już sama bitwa o przywództwo w partii dwóch wątłych bulterierów – Dawida Kostempskiego i Wojciecha Saługi – to obraz nędzy i rozpaczy. Bo czy partia obecnie sprawująca władzę w 5- milionowym województwie, nie mogła pokusić się o poszerzenie tej „oferty programowej”?

Urzędujący prezydent Świętochłowic, który rzucił rękawicę obecnemu marszałkowi śląskiemu, nie ma dobrego wizerunku w mediach – jest regionalnym wcieleniem „dawnej” Platformy, tej, którą wykończył "drap szajs" po ośmiorniczkach.

Marszałek Saługa zaś pasuje zdecydowanie bardziej do „poczciwych chłopów” z PSL-u. Może ma to swoje dobre strony, szczególnie w Polskiej rzeczywistości politycznej, w której chłop sprzedaje się lepiej niż inteligent. Niestety, marszałek swoją "aktywność" opiera głównie na defensywnym „nicnierobieniu”.

Platformę w Śląskiem czeka w 2018 roku klęska wyborcza. I co jeszcze bardziej ją pogrąża, to to, że PiS w regionie jest kadrowo równie impotentny. Ma jednak za sobą spore poparcie niesione populistycznym sukcesem w Warszawie, do tego chachmęcenie przy ordynacji wyborczej jest już niemal pewnie, a będzie to z pewnością chachmęcenie „pod siebie”.

Na dokładkę walka o śląskich autochtonów to aprioryczna klęska dzięki „pracy u podstaw” prezydenta „piłsudczyka” i jego wasali. Wódz z Jaworzna może nie być w stanie tego naprawić; a walka o Ślązaków nigdy nie była tu bez znaczenia.

Próbuje tę pulę zgarnąć Nowoczesna, ale odkąd nie jest już Nowoczesną (złotoustego) Ryszarda Petru, nie jest bez szans. Choć Monika Rosa, lekarka śląskich kompleksów, może być za słaba na plebejskim Śląsku - katolickim, nieliberalnym, konserwatywnym i nierzadko szowinistycznym, w którym PiS – co na chłopski rozum zakrawa na groteskę – jest się w stanie łatwo sprzedać.

Do tego ten mistrzowski falstart Śląskiej Partii Regionalnej!

Śląsk jest pustynią, na której PiS może otwierać już szampana.