Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Smolorz: Tyta, róg obfitości, czyli kaj jo jes?

Paweł Smolorz
Teraz nie ma już tyt, tylko są... „rogi obfitości”. W zgorolizowaceniu absolutnym pani pedagog podziwia, na cały głos, na tej nieszczęsnej akademii, na moim Górnym Śląsku „rogi obfitości”, które dzierżą w dłoniach dzieci. Ręce opadają.
Teraz nie ma już tyt, tylko są... „rogi obfitości”. W zgorolizowaceniu absolutnym pani pedagog podziwia, na cały głos, na tej nieszczęsnej akademii, na moim Górnym Śląsku „rogi obfitości”, które dzierżą w dłoniach dzieci. Ręce opadają. Paweł Smolorz
Do szkoły trafiasz dwa razy. Pierwszy raz, jak jesteś uczniem, drugi - jak jesteś rodzicem ucznia. Dlatego warto mieć dzieci; nie tylko chronią przed spleśnieniem, ale pozwalają przeżyć dzieciństwo jeszcze raz.

To cudowne doświadczenie. Tutaj, nad Wisłą, bardzo intensywne, bo szkoła w Polsce to żywy skansen. Jak co roku, we wrześniu, kroczę wzruszającą ścieżką, prowadząc syna za rękę. Ścieżką wspomnień aż do mojej podstawówki. I przeżywam ją znów, jest nowocześniej, ale nadal podobnie. Sala gimnastyczna, duchota, „proszę o ciszę!”, „proszę wstać!”, „baczność!”, „sztandar wprowadź”, „do hymnu”, „Jeszcze Polska nie zginęła...”.

Potem w klasie nowy wychowawca, pociechy w ławkach, rodzice na zadku i sto durnych pytań przejętych nabuzowanych mamuś i aktywnych modern tatusiów; czas leci, milczę, wspominam, obserwuję. Dzieci wyglądają nieco inaczej, fryzury ambitniejsze od tych naszych ping-pongów ciętych na garnku. Wygodne koszule, a nie te nasze plastikowe mundurki. No i imiona. U nas to były Kasie i Krzysztofy, teraz są Alany i Angele, choć za cholerę nie rozumiem, dlaczego rodzice nazywają te Angele Andżelami. Bo nikt u nas Krzysztofów Christopherami nie nazywał, Kasie nie były Kate’ami. Rozumiem, że Andżela brzmi bardziej international, ale ze znanych mi Andżel international największą karierę zrobiła - mimo wszystko - AnGela z Hamburga.

W tych wspomnieniach odgrzebałem z tamtych lat swoje zdjęcie. Biała koszulka, krótkie spodenki, podkolanówki. W ręku tyta w 2/3 wypełniona gazetami, reszta to maszkety, a może bardziej coś, co je udaje, ale darowanemu koniowi...

I dociera do mnie. Teraz nie ma już tyt, tylko są... „rogi obfitości”. W zgorolizowaceniu absolutnym pani pedagog podziwia, na cały głos, na tej nieszczęsnej akademii, na moim Górnym Śląsku „rogi obfitości”, które dzierżą w dłoniach dzieci. Ręce opadają, bo temu towarzystwu zostawiam syna w opiekę. Staram się to pojąć - to „rogi obfitości”, takie blank modern tyty, w których nie ma gazet, ale szokolada z górnej półki. Przez następne miesiące Andżela będzie jadła te maszkety aż urośnie. A jak już urośnie, to mama Andżeli będzie prawić, że Andżela nie żre, ale ma problemy z przemianą materii.

Te tyty to temat rzeka. Przypomniał mi się sklep w Szopienicach, taki niegdyś śląski. Wchodzę, a tam... kołaczki a la drożdżówki. Pytam, czemu nie ma kołoczków, bo były? A pani mi na to: „wiem, wiem, szef kozoł, bo gorole się ciepiom. Ten tego”. Później to samo w Podlesiu Śląskim, kaszanka, bułczanka, żurek... Pierona, kaj jo jes, w Podlesiu Dąbrowskim?

Tylko czekać, aż mnie Smolarzem zrobią. Choć właściwie to już było.

POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:

Zobacz najważniejsze wydarzenia minionego tygodnia w programie TyDZień

Piknik w Parku Śląskim pod hasłem "Łączymy pokolenia"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Smolorz: Tyta, róg obfitości, czyli kaj jo jes? - Dziennik Zachodni