Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Smolorz wszczął wojnę przeciw ersatz-roladzie. DZ popiera kampanię

Michał Smolorz
Arkadiusz Ławrywianiec
Wakacje w pełni, więc odpaliłem motocykl i snuję się po śląskich drogach. Jest ich tyle, że życia nie starczy na zjeżdżenie, a prowadzą do zakamarków, których istnienia nie podejrzewamy. Wstępuję do przydrożnych knajp, barów i zajazdów, osobliwie tych, które wystawiły szyldy "Tradycyjna kuchnia śląska". I cieszę się, że w Polsce trudno o pozwolenie na broń. Bo niechybnie kupiłbym armatę wielkiego kalibru - taką z amerykańskich filmów akcji, co to za jednym strzałem całą budę rozwala - by większość tych szynków zrównać z ziemią.

Co za piramidalne hochsztaplerstwo z tą "śląską kuchnią", co za Himalaje podłego oszustwa! Najwyraźniej z gastronomią jest jak ze sztuką estradową: wystarczy wyjść na scenę i zawołać: "Zaroz ci ciulna", by pośród powszechnego rechotu uważać się za śląski kabaret. Także samo i ze zbiorowym żywieniem. Większość szynkarzy sądzi, że jeśli wpiszą do menu "żurek śląski" oraz "śląska rolada z kluskami i modrą kapustą", to już ich upoważnia do podpierania się "śląską kuchnią". Pomijam to nieszczęsne nazewnictwo, można tygodniami tłumaczyć, że nie istnieje coś takiego jak "żurek śląski" (tylko "żur" i tyle), ale jak zwał, tak zwał, ważne jak smakuje. Gorzej, że nie ma to nic wspólnego z naszym żurem, najczęściej robione jest na zakwasie z białej mąki, wytwarzanym przez kieleckich producentów i powszechnie sprzedawanym w supermarketach. Szanujący się kucharz sam powinien sporządzić zakwas i to jak Pan Bóg przykazał: ze śruty lub żytniej mąki razowej, z obfitością czosnku.

CZYTAJ KONIECZNIE:
Magda Gessler: Śląska kuchnia jest najlepsza WIDEO
Śląska kuchnia na targach Gruene Woche ZOBACZ ZDJĘCIA

Ale malwersacje z żurem, to nic w porównaniu ze zbrodnią popełnianą na poczciwej roladzie. Zamawiam wedle jadłospisu "tradycyjną roladę śląską", a kelner przynosi mi jakieś obrzydlistwo: drobno zmielony farsz niewiadomego pochodzenia (remanenty z poprzedniego dnia?) zawinięty w milimetrowej grubości plasterek mięsa wieprzowego, obficie polany sosem Knorra. Natychmiast wszystko mi się podnosi i mam ochotę zarzygać to danie, albo przynajmniej rzucić nim w stronę kuchni. Na miłość Boską, tak jak piwo robi się ze słodu, wody, drożdży i chmielu, tak w roladzie ma prawo znaleźć się tylko pasek boczku, ćwiartka ogórka kiszonego, kawałek kiełbasy i cebuli. Wszystko to powinno być owinięte w dobrze rozbity (ale nie na milimetrową grubość) kawałek wołowiny posmarowanej od środka musztardą. I nic więcej! Mordercze instynkty budzą we mnie kucharze i kelnerzy, którzy podają mi na stół coś innego pod tą nawą. Ostrzegam, działacie na własne ryzyko! I proszę mi nie opowiadać bredni typu "moja Oma tak robiła". Proszę przyjąć do wiadomości, że Oma źle robiła i szlus. Nie każda Oma posiadła patent na najlepszą roladę. Jak komuś taki ersatz smakuje, to jego prawo, niech sobie w domu gotuje dowolne świństwo i je potem gustuje pod dowolną nazwą. Może sobie nawet kotlet schabowy nafaszerować psim g.... i nic mi do tego. Ale jak ktoś świadczy usługi publiczne, to niech uszanuje pewne utrwalone normy.

Dlatego wypowiadam wojnę tej obrzydliwej pseudośląskiej kuchni, która rozpleniła się w gastronomii wszelkiej maści: od przydrożnych barów do eleganckich restauracji. Nie jest ta nasza kuchnia zbyt bogata i różnorodna, ma niewiele specjałów, dlatego powinniśmy szanować i pieścić przynajmniej te nieliczne, które nam zostały. Nie będę płacił za ersatze, które udają śląskie dania, gotów jestem wręcz zwołać i poprowadzić krucjatę przeciw tej gastronomicznej tandecie. Choć nie spodziewam się wielkich sukcesów. Niestety, naszym śląskim ziomkom bez trudu można wcisnąć najgorszy chłam z etykietką "śląskie": niby-śląskie dania, niby-śląskie kabarety, niby-śląskie śpiewki itd.

Może wreszcie zaczniemy ten przymiotnik "śląskie" szanować? Może znajdzie się jakaś szacowna instytucja, której damy prawo oceny, czy coś jest śląskie, czy tylko takie udaje. Oczywiście nie chodzi o prawne zakazy i nakazy, bo one zawsze prowadzą do nadużyć. Ale grono tajnych agentów, którzy anonimowo wyruszą do restauracji, barów i zajazdów, by potem opisać te wszystkie świństwa, które podaje się tam pod przykrywką śląskości - o, to by się przydało ! We Francji istnieje przewodnik Michelina, przed którym drżą kucharze i właściciele całej Europy. Może stworzymy regionalny przewodnik po śląskiej gastronomii z coroczną edycją, który bezlitośnie wyszydzi każdego kuchennego tandeciarza, wypunktuje jego "żurki" i ersatz-rolady? Szanujmy własne smaki !

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!