Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Smutną prawdę znamy. Ale to chyba nie koniec?

Marek Twaróg
arc.
Polityka wygrała z życiem i śmiercią, codzienność wygrała ze sprawami ostatecznymi, a właściwie - nasze słabości wygrały z życiową przyzwoitością.

Mijający od tragedii smoleńskiej rok pokazał najostrzej, że nawet w obliczu śmierci, która rzekomo jednoczy i zrównuje wszystkich, ważniejsze są doraźne kłótnie, walka o swoje, wytykanie błędów, nieufność wobec innych i zawiść.

Łzy, pogrzeby, cała ta atmosfera ostateczności, którą żyliśmy przed rokiem, wystarczyła nam ledwie na tydzień wzajemnego dobra. Potem, dzień po dniu, odbieraliśmy lekcje dorosłego życia, których główna teza brzmiała: nawet śmierć nie jest już sacrum, nie ma już spraw, którym milczenie należy się bardziej niż codzienny jazgot.

I tyle smutnej prawdy. Przy okazji rocznicy pewnie nie raz i nie dwa ktoś nam bardziej lub mniej dosadnie ją uświadomi.

Czy jednak powinniśmy przyjąć tę prawdę jako coś naturalnego? Powiedzieć sobie, że - no, cóż - takie jest życie, taki jest współczesny świat interesów, polityka to zawsze była brutalna gra, a żerowanie na emocjach tłumów to oczywista prawda socjotechniki? Czy nie powinniśmy trochę powalczyć o to, by zamiast debatować o śmierci, wspominać raczej umarłych? Czy nie powinniśmy powalczyć, by dyskusja o przyczynach tego wydarzenia - raportach, nawigacjach, lotniskach - ustąpiła choć trochę miejsca rozmowie o jego skutkach: pustych gabinetach, których gospodarze wyjechali w jednodniową delegację, braku taty w domu, urwanych nagle przyjaźniach?

Mam nadzieję, że upływający czas jest sprzymierzeńcem tych wspaniałych, dzielnych rodzin, które najbardziej dotknęła ta tragedia, ale i nas wszystkich, którym wciąż trudno pogodzić się z atmosferą, jaka wytworzyła się wokół tragedii po katastrofie. Z biegiem czasu bowiem procentować będzie dobro, które zostawili nam tragicznie zmarli. Cała nadzieja w ich najbliższych, którzy szczęśliwie widzą w swoich ojcach, mężach, przyjaciołach, współpracownikach nie polityków, ale przede wszystkim pięknych, aktywnych ludzi w równym stopniu pielęgnujących swoje rodziny, jak dbających o nadanie sensu swojej roli społecznej.

Nawet jeśli nas - jako całości - ta śmierć niczego nie nauczyła, to ich - najbliższych ofiar katastrofy - ukształtowała na resztę życia. Wsłuchujmy się w ich słowa, patrzmy na ich wysiłki. Oni wiedzą więcej i lepiej. I może pomogą wygrać życiu z polityką, a przyzwoitości z naszymi słabościami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!