Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sosnowiec: spór radnego z dyrektorką Domu Dziecka o zbiórkę na prezenty dla dzieci. Dyrektorka idzie do sądu

Kacper Jurkiewicz
Kacper Jurkiewicz
Podczas briefingu prasowego we wtorek, 24 listopada, Jolanta Moćko (z lewej) oraz Katarzyna Indyka (z prawej) odpowiadały na post radnego Łukasza Litewki i opowiedziały swoją wersję wydarzeń, które w Sosnowcu wzbudziły kontrowersje. Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuń zdjęcia w prawo - wciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Podczas briefingu prasowego we wtorek, 24 listopada, Jolanta Moćko (z lewej) oraz Katarzyna Indyka (z prawej) odpowiadały na post radnego Łukasza Litewki i opowiedziały swoją wersję wydarzeń, które w Sosnowcu wzbudziły kontrowersje. Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuń zdjęcia w prawo - wciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE Kacper Jurkiewicz
Afera w Sosnowcu. Radny Łukasz Litewka zorganizował zbiórkę na świąteczne prezenty dla podopiecznych sosnowieckiego Domu Dziecka. W poniedziałek, 23 listopada, wybrał się do dyrektorki DD, Jolanty Moćko, by porozmawiać z nią o formie prezentów. Według niego, dyrektor nie chciała przyjąć darów. Dyrektor odpowiedziała we wtorek, 24 listopada, twierdząc, że radny kłamie. Zamierza iść ze sprawą do sądu. Litewka komentuje: Ta kobieta powinna się wstydzić.

Radny Litewka zorganizował zbiórkę na Dom Dziecka w Sosnowcu. Dyrektorka nie chciała przyjąć podarunków

Łukasz Litewka, radny z Sosnowca, zorganizował zbiórkę pieniędzy na prezenty świąteczne dla dzieci z sosnowieckiego Domu Dziecka. Do tej pory (24.11, godz. 14.30) udało się zebrać ponad 17 tysięcy złotych. Jak opowiada radny, wybrał się do dyrektor Domu Dziecka, Jolanty Moćko, by porozmawiać o prezentach. Chciał dowiedzieć się o preferencjach dzieci, żeby prezenty były jak najbardziej trafione. Zdenerwowany opisał na swoim profilu na Facebooku niepomyślny efekt rozmowy.

- Miałem wrażenie, że kolejny raz wykonaliśmy kawał dobrej roboty. Kur.. byłem z Was dumny. Z tego, że przelewy szły z całego kraju, nawet z innych państw! I to wszystko dla dzieci z tego niby wyśmiewanego w internecie Sosnowca - coś pięknego. Niestety, to, co się wydarzyło dziś, jest dla mnie niepojęte i całkowicie podcięło mi skrzydła - pisze Łukasz Litewka.

Jak twierdzi radny, zbiórka została zorganizowana na prośbę kilkoro opiekunów dzieci. Opowiadali, że pandemia sprawiła, że sytuacja jest obecnie ciężka. Jednak dyrektor odmówiła pomocy przy wyborze prezentów za pieniądze uzyskane ze zbiórki. Zarzuciła Litewce lans w mediach społecznościowych.

- Pani Dyrektor zasugerowała szybko w rozmowie, że nie potrzebuje tych pieniędzy, że prezenty dzieci mają, a że zbiórkę zrobiłem tylko po to by się UWAGA lansować na biednych dzieciach. Czy ja kur... śnie? Mało? Tłumaczyłem, starając się zachować spokój, że odpowiedziałem na prośbę podopiecznych placówek by zorganizować dzieciom paczki, że chciałem by każde dziecko otrzymało prezent, bo nie chcę by któreś czuło się poszkodowane i koniec końców wyjaśniłem że: „Pani Dyrektor przecież to nie jest problem, że są pieniądze, powiększymy prezenty!” Przecież wiele placówek marzy by mieć taki problem - opisuje radny.

Dyrektor powiedziała także radnemu, że wyciągnie konsekwencje wobec każdego podopiecznego, który zwrócił się do Litewki z prośbą o pomoc.

Radny Litewka jest zaskoczony słowami dyrektor Domu Dziecka

W poniedziałek po umieszczeniu postu, skontaktowaliśmy się z Łukaszem Litewką, który nie kryje oburzenia i zaskoczenia.

- To jest dla mnie naprawdę chore. Pierwszy raz ktoś piastujący wysokie stanowisko w Sosnowcu powiedział mi prosto w twarz: "Panie radny są ludzie, którzy coś robią albo tylko piszą" - mówi nam Łukasz Litewka - To dziwne i przykre. Tej pani powinno na tym zależeć. Proszę wyobrazić sobie placówkę, do której przychodzi mieszkaniec, radny, obojętnie kto, chcący przekazać 16 tysięcy, a słyszy: nie - dodaje.

Jak przyznaje to nie powstrzyma zbiórki i dzieci otrzymają prezenty. Radni będą rozmawiali o tej sytuacji również na sesji rady miejskiej.

- Jako klub SLD będziemy prosić o wyjaśnienie tej sytuacji na sesji - zapowiada radny.

Zbiórka cały czas trwa. Każdy może ją wesprzeć, wpłacając pieniądze tutaj

Jolanta Moćko, dyrektor Domu Dziecka w Sosnowcu, odpowiada

Jolanta Moćko zorganizowała briefing prasowy dotyczący tej sytuacji we wtorek 24 listopada. Podkreśliła, że sprawa jest emocjonalna i uderzyła zarówno w nią, jak i jej pracowników. Jak podkreśliła to jest misja, a nie praca. A obecnie w czasie pandemii pracownicy społeczni są na pierwszej linii.

- Cała ta sytuacja, którą opisuje pan radny bardzo mnie zdziwiła. Bo to, co napisał, nie jest prawdą. Nie było czegoś takiego, że nie zgodziliśmy się przyjąć pieniążków ze zbiórki. Pan radny będąc u mnie wczoraj na spotkaniu nawet nie powiedział, z czym przyszedł i co chce zaoferować - mówi Jolanta Moćko, dyrektor Domu Dziecka w Sosnowcu.

W grudniu do Domów Dziecka zgłaszają się darczyńcy

Jak mówi Jolanta Moćko, wiedziała o zbiórce, którą organizuje radny. Wraz z jej zastępczynią zastanawiały się, jak połączyć dwie zbiórki.

- My taką zbiórkę dla naszych dzieciaków zorganizowaliśmy ponad tydzień temu. Ustaliliśmy kwotę 100 zł. Dzieci napisały, co by chciały mieć. Chcieliśmy to zrobić w ten sposób, że nasi pracownicy, ich przyjaciele i rodziny ufundują prezenty dla dzieci. W ciągu doby zebraliśmy ponad 120 darczyńców, które te paczki ufundowały - mówi dyrektor.

Po pojawieniu się posta Łukasza Litewki, obie dyrektorki miały dylemat, jak połączyć obie zbiórki.

- Nasi darczyńcy nie oczekiwali informowania, że takie paczki ufundowali. Jak pan radny pojawił się u mnie przy okazji, zapytał mnie, czy widziałam świetną akcję i jak dobrze poszła. Odpowiedziałam mu, że widziałam, ale mamy już upominki dla dzieci, więc teraz musimy się zastanowić jak to połączyć. Po tej informacji pan radny wstał i wyszedł. Powiedział, że to opisze. Powiedziałam mu, że nie mogę mu zabronić opisywać, no ale nie wiem, co on napisze - opowiadała Jolanta Moćko.

Dyrektor powiedziała, że w okresie grudniowym, co trochę zgłaszają się darczyńcy i nigdy im nie odmawiają. W poniedziałek do placówek zgłosiła się jedna firma, która też chce ufundować paczki dla dzieci.

- Nie wiedzieliśmy, że ktoś będzie chciał zrobić z tego taką wielką sprawę. Oczernić mnie - mówiła pani Moćko ze łzami w oczach.

Afera dotknęła społeczność

Jak podkreślała Katarzyna Indyka, zastępca dyrektora ds. pedagogicznych, sprawa poruszyła całą społeczność.

- Staramy się dla tych dzieciaków jak najlepiej. Oddajemy swoje serca - my, wychowawcy, cały personel - jedna rzecz rzuciła cienie na to, co robimy. Jest nam naprawdę przykro, że zostały w to wciągnięte dzieci, którym staramy się znaleźć dom i ofiarować im serce. Przez cały rok staramy się pozyskać dla dzieci ludzi dobrej woli, ludzi z ogromnymi sercami, którzy nas po cichu wspierają, nie proszą o rozgłos czy brawa. Naprawdę, po prostu przynoszą co mogą. My z tej pomocy zawsze korzystamy. To dla nas bardzo ważne, bo chcielibyśmy tym dzieciom zagwarantować lepsze życie, lepszy świat - mówiła Katarzyna Indyka.

Jak mówiła, pracownicy są często jedynymi ludźmi, którzy wspierają dzieci. A one często sporo w swoim życiu przeżyły. Co roku organizowana jest akcja prezentów na święta dla dzieci.

Nie przeocz

- Nigdy nie dopuścilibyśmy się takiej sytuacji, że nasze dzieci miałyby puste miejsce pod choinką. Jeśli nie mamy wsparcia z zewnątrz, to organizujemy się sami. Dzieci są dla nas najważniejsze - dodaje.

Dyrektor mówi, że nie powiedziała radnemu nic o lansowaniu się

Jolanta Moćko mówi, że jeśli radny nadal deklaruje pomoc, to z chęcią ją przyjmą. Bo tak to zawsze funkcjonuje. Wspomniała także, że miesiąc temu radny skontaktował się z nią, bo zebrał pieniądze i chciał przekazać jakieś dary dla dzieci. Zaproponował Playstation. Okazało się, że dwie grupy mają taką potrzebę, więc jedna z nich otrzymała konsole i gry.

- Nie używam takiego słowa jak "lansuje się". Ktoś, kto mnie zna lub ze mną pracuje, na pewno nie usłyszał ode mnie takiego słowa. Jeżeli pan radny użył takiego słowa, to może warto się zastanowić dlaczego - mówi Jolanta Moćko.

Dyrektor Domu Dziecka w Sosnowcu kieruje sprawę do sądu

Dyrektor podkreśliła, że nie zostawi tak tej sprawy.

- Ona uderzyła we mnie, w moją rodzinę oraz w moich pracowników i dzieciaki. Ja występuje na drogę prawną w tej sprawie. Nie mogę tego tak zostawić. Nie mogę sobie na to pozwolić. Dzisiaj się do tego odnoszę, ale na tym nie może się skończyć. Po prostu nie - mówi Jolanta Moćko.

Dyrektor powiedziała, że się nie obraża, ale będzie bronić swojego imienia.

- Zawsze jest trudniej się bronić, łatwo się atakuje. Ja nie potrafię atakować, ale dziś ta obrona z mojej strony musi być - dodała.

Łukasz Litewka liczył na przeprosiny, jednak się rozczarował

Skontaktowaliśmy się z radnym również we wtorek, po oświadczeniu pani dyrektor.

- Jest mi o tyle przykro, że liczyłem na przepraszam. Może jestem naiwny. Najgorzej bo cierpią na tym dzieci. Pani dyrektor chce ze mną współpracować, ale pozywa mnie do sądu. To kabaret na kółkach. Myślę, że trzeba to odpuścić, zrobić te prezenty, zostawić tą sytuację i mieć na przyszłość nauczkę, że żyjemy w takim świecie, że idąc do kogoś z pomocą, trzeba taką sytuację nagrywać niestety, bo nigdy nie wiesz, co cię spotka - mówi nam Łukasz Litewka.

Radny podkreśla, że w słowach pani dyrektor nie ma sensu i logiki. Po po co miałby wejść do gabinetu ze swoją sprawą, żeby po chwili nagle wstać i wyjść.

- Jestem naiwny. Po cichu liczyłem, że nie dogadaliśmy się, ale usłyszę jakieś: przepraszam, zróbmy to razem, wyszło jak wyszło, ale dzieci są najważniejsze. To mamy sądy i oszczerstwa - powiedział radny.

Jak powiedział nam radny, słowa dyrektor, że wyciągnie konsekwencje wobec swoich pracowników zabrzmiały bardzo wyraźnie. Niektórzy kontaktowali się z nim i prosili, żeby nie podawał ich nazwisk, bo dyrektor "już szuka" ludzi.

- Ta kobieta powinna się wstydzić - mówi Łukasz Litewka.

Musisz to wiedzieć

Oświadczenie Jolanty Moćko

Pani Jolanta Moćko przygotowała także oświadczenie. Całość prezentujemy poniżej wraz z oryginalną pisownią.

"Pomaganie może być fajne. Bez zbędnej polityki" - z kilku prostych słów Pan Łukasz Litewka skonstruował piękne przesłanie, które jednak nie do końca odzwierciedla rzeczywistość.
Co tak naprawdę wydarzyło się w poniedziałek? Akcja zbierania środków na świąteczne prezenty dla mieszkańców naszych domów, przeprowadzona przez Pana Radnego, jest świetnym uzupełnieniem działań, podjętych przez pracowników naszych placówek już wiele dni temu. Dzięki staraniom wychowawców i pedagogów udało nam się zorganizować ogromny łańcuch ludzi dobrej woli. To Oni przygotują 120 paczek dla podopiecznych sosnowieckich Domów Dziecka, każda o wartości ok. 100 złotych. Ich zawartość odzwierciedlać będzie dziecięce marzenia, wyrażone w corocznych "listach do Świętego Mikołaja". Podobne akcje przeprowadzane były w naszych placówkach od lat, jednak tym razem w rolę Świętego Mikołaja wcielają się osoby prywatne. Wedle ich życzenia , bez zbędnej reklamy, choć takie rzeczy jak najbardziej powinny być nagłaśniane. I to właśnie przekazałam Panu Radnemu podczas naszego krótkiego, poniedziałkowego spotkania.
Zbiórka przez niego zorganizowana to doskonały pomysł. Celowo pomijam aspekt prawny tej sytuacji, czyli konieczność uzyskania zgody instytucji, na rzecz której uruchamia się zbiórkę. Można zbyć go stwierdzeniem, iż "cel (zwłaszcza chwalebny) uświęca środki". Nasze spotkanie było krótkie, bo wieść o zorganizowaniu przez naszych pracowników wspomnianej akcji mocno zaskoczyła rozmówcę. Nie wiem co było tego powodem. Zachował się, jakby był zaskoczony, że nie jest jedyną osobą, myślącą o sprawieniu radości dzieciom. Wstał i wychodząc skomentował również bardzo krótko: "Ja to opiszę". Co było dalej? "Barwne", choć odbiegające od rzeczywistości opisy znacie Państwo z internetu. Niestety, nie zdążyliśmy zrobić najważniejszego, a więc omówić sposobu wykorzystania zebranych przez Pana Litewkę środków. Niesprawiedliwa jest ocena, że miałam odmówić środków (przecież potrzeby są duże!), a już tym bardzo nie padły zarzuty o "lansowaniu", które zostały przytoczone w mediach społecznościowych. Zaręczam także, że - wbrew publicznym oszczerstwom, głoszonym przez mojego rozmówcę - wobec żadnego z pracowników (bo to pewnie ich miał na myśli, pisząc o "podopiecznych") nie wyciągano żadnych konsekwencji, gdy zgodnie ze swymi kompetencjami działali na rzecz dobra naszych wychowanków.
Nieważne kto i w jaki sposób to robi. Każdy gest życzliwości i dobrej woli wobec podopiecznych jest wręcz niezbędny dla naszego domu, nie tylko w Święta, które przecież są synonimem rodzinnej atmosfery. Mamy wielu darczyńców, z którymi współpracujemy od wielu lat i cieszę się, że dołącza do nich kolejna osoba. To fakt, że Pan Radny robi to nie po raz pierwszy i jak rozumiem, również tym razem, wyłącznie z potrzeby serca. Fakty te nigdy nie poszły w zapomnienie wśród mieszkańców naszego domu.
Niestety, kampania pomówień i nieprawdziwych informacji, w myśl zdawkowego "ja to opiszę", uruchomiona w poniedziałek w mediach społecznościowych, w jaskrawy sposób kłóci się z tymi działaniami. Niestety bardziej kojarzy mi się to z polityką, która od Domów Dziecka powinna być daleko. Takie działanie rykoszetem trafić może w całą społeczność oddanych sprawie pracowników sosnowieckich Domów Dziecka. Wirtualna rzeczywistość, wykreowana w tym przypadku, ma się nijak do tego, co dzieje się w rzeczywistości, a co gorsza, uderza w naszych podopiecznych. Moje imię i nazwisko, tak często odmieniane przez przypadki w facebookowych komentarzach, łączone z inwektywami, także przez samego Radnego, to sprawa drugorzędna. Najważniejsze jednak są dzieci i ich dom. Bycie dyrektor Domu Dziecka to nie praca, a misja, na końcu której jest uśmiech dziecka.
Reasumując, na pomoc nadal czekamy. Nie tylko od Pana Radnego, ale od wszystkich. Fundusze są niezbędne, nasi podopieczni czekają nie tylko na prezenty, wsparcie, ale najbardziej czekają na nowe rodziny i nowe domy. Liczę, że "afera" podkręcona na wyrost, nie odbije się na nich negatywnie, a wręcz odwrotnie. Liczę, że dzięki temu więcej osób skieruje swoją uwagę na Domy Dziecka, a przede wszystkim na ich podopiecznych.
Jolanta Moćko

Zobacz koniecznie

Bądź na bieżąco i obserwuj

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera