O złośliwości rzeczy martwych mógł się przekonać podczas dzisiejszego koncertu Kultu w Spodku, który był ostatnim w ramach tegorocznej "Pomarańczowej Trasy".
A jak ostatni to musi być z przytupem...Ten był chyba wyjątkowy, bo zaangażowanie fanów w godne przeżywanie Kultowych dźwięków spowodowało, że barierki bezpieczeństwa zaczęły "puszczać".
Już po utworze "Baranek", któy zagrany był jako drugi, Kazimierz wykonał pierwszą odezwę do narodu z prośbą o wykonanie kroku do tyłu - w celach bezpieczeństwa ogółu. W w rzędzie kilkunastu barierek, dwie lub trzy zaczęły wraz z napierającymi ludźmi coraz bardziej zbliżać się w stronę sceny. Podobne komunikaty (i chwilowe przerwy) pojawiły się także po kolejnych utworach (wśród nich m.in. "Amnezja" i "Pasażer"). Na szczęście Kazik nie zapomniał o stałych akcentach Kultowego programu i mimo zamieszania związanego z sytuacją zainaugurował przed "Brooklynską radą żydów" swój kącik z korespondencją, czyli odczytywanie dedykacji od fanów.
Katowicki koncert Kultu był niezwykły nie tylko z powodu konieczności przerwania koncertu. Były najbardziej oczekiwane przeboje m.in. "Do Ani", "Gdy nie ma dzieci", "Czterej jeźdźcy", Dziewczyna bez zęba na przedzie" czy słynna "Wódka" i "Polska" zagrana na części bisowej. Było nawet "sto lat" zaintonowane przez Kazika i w efekcie wspólnie odśpiewane na cześć pewnej 63-letniej uczestniczki koncertu, która miała urodziny. O efekty wizualne postarał się sam Kazik, który jak zwykle nie potrafił ustać w miejscu, zaś na koniec ostatniego utworu "Sowieci" wraz z Kult Ochroną zaprezentował w pozycji horyzontalnej układ zwany "konwulsjami". Natomiast o dynamikę koncertu zadbali niektórzy fani, zwłaszcza pewien facet, który po zgrabnym przeskoczeniu barierki (na szczęście ta wytrzymała ewolucję) wskoczył na scenę (też zgrabnie i w dodatku z obrotu) wpadając na Kazika i powodując jego upadek. Ochroniarze (ale nie ci Kultowi) zaprezentowali pokaz siły wyprowadzając delikwenta z terenu imprezy.
Jednym zdaniem: to był nieprzewidywalny koncert. Mimo problemów i obawy, że w związku z nimi atmosfera po prostu siądzie. Ale może w tym szaleństwie właśnie jest metoda. Muzycznie było dobrze o czym świadczyła doskonała zabawa większości publiczności. Zabawę momentami szampańską mieli też muzycy (najbardziej chyba saksofonista). Szczelnie wypełniony Spodek znów stał się Kultowy, a nam pozostało odliczanie do kolejnej edycji "Pomarańczowej Trasy" zwanej także Październikową, która jak znając życie - znów trafi do nas w listopadzie:)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Wzruszające chwile byłego premiera. Pożegnany owacjami na stojąco - WIDEO
- Z tego okręgu KO jeszcze nigdy nie uzyskała mandatu do PE. Deklaracja „jedynki”
- Sikorski ostro skrytykował politykę PiS. Wiceszef MSZ punktuje poprzedników
- Mężczyźni o tych imionach są najgorszymi mężami. Mają trudny charakter [LISTA]