- Mam właściwie tylko jeden przesąd: chcę efektownie wygrać pierwszą walkę po Nowym Roku - twierdzi "Diablo".
Pod tym względem jest właściwie wyjątkiem, bo większość sportowców wierzy nie tylko w swoje umiejętności, ale także w magię.
Dwa kolory czepków
Zawsze dbałam o to, żeby na treningach pływać w białym czepku, a w zawodach w czerwonym - wspomina Otylia Jędrzejczak, pochodząca ze Śląska najwybitniejsza polska pływaczka.
Gra w kolory przyniosła jej worek medali i rekordów. Teraz jednak na topie jest... muzyka. Wiele obecnych gwiazd basenu idzie śladami Michaela Phelpsa i przed ważnymi startami słucha tych samych nagrań. Tu jednak można zauważyć dość, nomem omen, płynną granicę między przesądami, a metodami koncentracji.
- Czy jest coś, co przynosi mi szczęście? - zastanawiał się kiedyś Adam Małysz. A potem Orzeł z Wisły przyznał, że zawsze ma w bagażu króliczka podarowanego przez żonę.
O domowym talizmanie opowiadał też rajdowiec Krzysztof Hołowczyc. W jego samochodzie zawsze znajduje się skarpetka córki.
Maskotki w ogóle stanowią osobną kategorię. Chyba najoryginalniejszą woził ze sobą idol Małysza Jens Weissflog, który wierzył w moc... ogrodowego krasnala.
Hokus pokus na boisku
Dlaczego reprezentacja Ghany nie odniosła sukcesu w Pucharze Narodów Afryki. Jej selekcjoner Goran Stevanovićnie miał wątpliwości.
- Moi piłkarze zasugerowali się czarną magią - tłumaczył szkoleniowiec w swoim oficjalnym raporcie po imprezie.
Na Czarnym Lądzie to jednak nic niezwykłego: niektóre reprezentacje mają nawet swoich czarowników, którzy przed meczami odprawiają rytuały.
- Pamiętam, że zespół Wybrzeża Kości Słoniowej spalał kurę i popiołem smarowano sobie kostki, by uniknąć kontuzji - opowiada Henryk Kasperczak, który pracował w kilku afrykańskich krajach. - Bywało też i tak, że nocą zakopywano za bramkami jakieś magiczne amulety.
Swoją drogą w czasie pracy tego trenera w Zabrzu sugerowano złośliwie, że dla utrzymania zespołu w ekstraklasie warto poświęcić przynajmniej jednego z kogutów jakie Stanisław Sętkowski wręcza po meczu najlepszym zawodnikom. Niestety (?) dla Górnika i Kasperczaka w Polsce sprawy nie zaszły jeszcze tak daleko, ale czarodziejska otoczka jest widoczna.
Legendarny trener Kazimierz Górski tygodniami się nie golił, a Jerzy Engel paradował nawet przy wyższych temperaturach w rzekomo szczęśliwym płaszczu...
Bodaj najbardziej oryginalny zwyczaj mieli piłkarze Ruchu Radzionków, którzy przed wyjściem z szatni dotykali na szczęście sztucznych kobiecych piersi zawieszonych na ścianie. Może gdyby działacze "Cidrów" poszli w ich ślady organizacyjnie klub nadążałby za sukcesami sportowymi?
Krew, napis i krzyż
Zdecydowanie najpopularniejsze są jednak gesty religijne. Podarowany przez przyjaciela różaniec zawsze nosi w kieszeni trener Korony Kielce Leszek Ojrzyński. Jego kolega po fachu Wojciech Stawowy zawsze wiesza w szatni krzyż i blisko współpracuje z kapelanami. Przeżegnanie się sportowców przed startem stało się już powszechne, podobnie jak prezentowanie religijnych haseł na koszulkach ukrytych pod trykotami, w czym wyspecjalizowali się piłkarze południowoamerykańscy.
Przywiązanie do katolicyzmu prezentował też Robert Kubica startując w Formule 1 - na swoim kasku miał napis przypominający o papieżu Janie Pawle II, a po wypadku otrzymał relikwiarz z jego krwią.
W niezwykłą opiekę wierzy też Anita Włodarczyk. Gwiazda rzutu młotem używa sprzętu po Kamili Skolimowskiej. Rodzice zmarłej mistrzyni olimpijskiej podarowali jej następczyni rękawice z napisem "Kama" i buty. Zresztą rekord świata ustanowiła pożyczonym od Skolimowskiej młotem.
- Przed rzutami rozmawiam z Kamilą w myślach. Czasem ją proszę, by stała obok siatki i pociągnęła ze mną ten młot - wzruszająco wyznała Włodarczyk w jednym z wywiadów.
Kobieta jak szlaban
Ponieważ w przyrodzie musi istnieć równowaga, więc szczęście bilansuje się z pechem. Dlatego piłkarze reprezentacji Polski byli w szoku, gdy Leo Beenhakker zabierał do autokaru rzecznik Martę Alf. Wszyscy wszak wiedzieli, że kobieta w pojeździe kadry przynosi takiego samego pecha, jak konieczność jego cofania np. na parkingu lub postój przed szlabanami.
W polskim sporcie słynne są dwie klątwy. Jedną z nich, już zdjętą, rzucił Zbigniew Boniek po mundialu w Meksyku, oświadczając tym, którzy byli rozczarowani wynikiem biało-czerwonych, że na następny udział naszej reprezentacji w mistrzostwach świata przyjdzie nam czekać 20 lat (czekaliśmy 16 - przyp. red.).
Druga klątwa wciąż jednak pozostaje aktualna, a dotyczy chorążych olimpijskich. Tak się dziwnie składa, że zawodnicy noszący polską flagę podczas ceremonii otwarcia doznają na igrzyskach klęski.
- Nie wierzę w takie bajki. Tę klątwę łatwo zdjąć. Jak? Wygrywając na korcie - mówiła przed startem w Londynie Agnieszka Radwańska. Efekt? Dotkliwa porażka już w I rundzie igrzysk. I jak tu nie wierzyć w magię?
*Śtowarzyszenie Ślązaków legalne. Sąd uznał narodowość śląską? CZYTAJ TUTAJ
*Gwarki 2012, czyli bez pochodu nie ma zabawy ZOBACZ ZDJĘCIA
*KONKURS MŁODA PARA: Przyślij zdjęcia, zgarnij nagrody!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?