Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprzedaż kolekcji Czartoryskich jednak mogła być wymuszona?

Łukasz Gazur
W grudniu ub. r.  Adam K. Czartoryski sprzedał kolekcję za 100 mln euro
W grudniu ub. r. Adam K. Czartoryski sprzedał kolekcję za 100 mln euro fot. MAREK SZAWDYN
Kontrowersje. List ministra kultury do Adama K. Czartoryskiego zawierał sugestie, że jeśli nie dojdzie do sprzedaży kolekcji, być może trzeba będzie podjąć „pewne kroki prawne”.

Gdy jako pierwsi w Polsce napisaliśmy o wywiadzie Adama Karola Czartoryskiego w hiszpańskiej gazecie „ABC”, w którym zaznaczył m.in., że państwo mogło przejąć kolekcję, bo „obecny rząd ma prawo w ręku”, minister kultury Piotr Gliński sprawę bagatelizował. „Tak, mamy lochy pod budynkiem ministerstwa, w których torturami wymusiliśmy zgodę” - żartował.

Teraz okazuje się, że pewne sugestie jednak padały. Mowa o liście z 29 listopada 2016 r., zawierającym stwierdzenie, że jeśli nie dojdzie do transakcji, konieczne będą „odpowiednie kroki prawne”, które zabezpieczą interes kolekcji. Przypomnijmy, że w grudniu roku 2016 Adam Karol Czartoryski zgodził się na sprzedaż zbioru i budynków Muzeum Czartoryskich za równowartość 100 mln euro. Kolekcja - dotąd w depozycie Muzeum Narodowego w Krakowie - teraz stała się jego własnością.

Nie było o tym mowy

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego w przesłanym oświadczeniu studzi emocje. „Wspomniane „odpowiednie kroki” oznaczają możliwość objęcia kolekcji Czartoryskich ochroną prawną na podstawie ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami, tj. wpis do rejestru zabytków ruchomych oraz (w przypadku najcenniejszych obiektów) na Listę Skarbów Dziedzictwa. Ewentualny wpis nie oznaczałby jakiejkolwiek ingerencji w prawo własności. Dopiero zakup kolekcji spowodował uzyskanie kontroli Państwa” - czytamy w oświadczeniu przesłanym „Dziennikowi Polskiemu”.

Problem w tym, że taka odpowiedź może jednak sugerować, iż w grę wchodziło przejęcie kolekcji przez państwo. Przypomnijmy bowiem, że zgodnie z przepisami dotyczącymi Listy Skarbów Dziedzictwa, w wypadku podejrzenia, że dziełu zagraża zniszczenie, kradzież lub nielegalny wywóz za granicę kraju, właściwy minister może je zarekwirować. A obraz „Dama z gronostajem” Leonarda da Vinci, należący do kolekcji Czartoryskich, na wspomnianej liście już się znajduje.

Trafił tam jeszcze za czasów rządu PO-PSL. Zresztą wiceminister Piotr Żuchowski (PSL) nie ukrywał, że pomysł listy powstał z myślą o zabezpieczeniu „Damy”. A poprzedni zarząd fundacji protestował, uznając to za „zbyt daleką ingerencję w prawo własności”.

„Dama” była zagrożona?

Co więcej, warto przypomnieć także, że w swoim przemówieniu podsumowującym działalność rządu PO-PSL w dziedzinie kultury w maju 2016 roku minister Gliński stwierdził, że „dzieło „Dama z gronostajem” jest zagrożone”. To mogło - jak się teraz okazuje - być wstępem do dyskusji o zakupie kolekcji.

Te słowa zresztą budziły zdziwienie muzealników i historyków sztuki, którzy podkreślali, że przepisy prawne dobrze zabezpieczają zbiory i znacznie ograniczają wszelkie ruchy wokół arcydzieła. Co więcej, zaprotestował ówczesny zarząd Fundacji Czartoryskich. Dr hab. Marian Wolski i Rafał Ślaski podkreślali, że zarówno obraz jak i inne eksponaty z kolekcji są w depozycie Muzeum Narodowego w Krakowie, czyli instytucji podległej ministrowi, której merytoryczne przygotowanie nie budzi żadnych wątpliwości.

Mówimy po krakosku (odc. 6). "Łapsztos?"

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, NaszeMiasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Sprzedaż kolekcji Czartoryskich jednak mogła być wymuszona? - Dziennik Polski