Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stanisław Oślizło miał rację

Andrzej Azyan
Dla obecnych piłkarzy Górnika, mecz z Lechem powinien być tym, czym dla nas były spotkania z Manchesterem United, Romą, Dynamem Kijów. Liczę na to, że nasi następcy będą walczyć z taką zaciętością, jak my przed laty - mówił przed niedzielna potyczką Stanisław Oślizło, legendarny piłkarz Górnika.

Słowa tego znakomitego obrońcy, wielokrotnego reprezentanta Polski znalazły potwierdzenie na boisku. Trener Górnika Henryk Kasperczak dokonał kilku roszad w podstawowym składzie. Na prawą obronę wrócił Grzegorz Bonin. Na lewej stronie defensywy po raz pierwszy w tej rundzie od samego początku wystąpił Adam Marciniak, który zimą wrócił z wypożyczenia z ŁKS Łódź. Na środku pomocy zagrał Adam Danch. Jak się okazało miał dobre wyczucie.

W pierwszej połowie Lech może sprawiał lepsze ogólne wrażenie. Chodzi głównie o opanowanie piłki, to jednak częściej akcje ofensywne przeprowadzali zabrzanie. Brylował w tym Pitry. Sporo zagrań z drugiej linii do przodu wykonywał Mariusz Przybylski. Na piłki od tych zawodników czekał bardzo ruchliwy Robert Szczot. Kilkakrotnie znalazł się pod bramką gości, ale zabrakło mu przysłowiowego łutu szczęścia. Dobra pierwsza połowa w wykonaniu jednej i drugiej drużyny, zapowiadała spore emocje po przerwie.

Istotnie od pierwszej minuty po zmianie stron, na boisku rozgrzała walka z jednej i drugiej strony. Piłkarze Górnika wszystko postawili na jedną kartę. To przyniosło skutek, choć bramka dla gospodarzy padła w dość niecodziennych okolicznościach. Na 35 metrze piłkę przejął Marciniak. Strzelił dosłownie, jak z armaty. Futbolówka w zawrotnym tempie zmierzała do bramki i przy długim słupku wpadła do siatki. Kotorowski nawet nie pisnął. Gol marzenie dla jego strzelca. To trafienie spowodowało, że zabrzanie jeszcze bardziej zaczęli atakować. Wprawdzie "Lechici" próbowali przerywać ich akcje w środku pola, ale czujni, zabrzańscy pomocnicy, nie pozwalali na to. Im bliżej końca tym jednak zwiększał się napór Lecha. Poznaniakom, którym zaczęło grozić widmo porażki zabrali się mocno do pracy. Groźnie strzelali Lewandowski, Murawski. Wiele zamieszania siał wprowadzony za Dimitrije Injaca, rekonwalescent Sławomir Peszko. To było 101 występ w ekstraklasie i nas pewno go na długo go zapamięta. Już w doliczonym czasie gry, po jego akcji, piłka znalazła się w polu karnym Górnika. Trzech zawodników gospodarzy chciało ją za wszelką cenę wybić. Zrobił to bardzo niefortunnie Paweł Strąk i piłka wpadła do siatki. Samobójczy gol to na kilkadziesiąt sekund przed końcem, był z zimnym prysznicem dla piłkarzy i kibiców Górnika.

Teraz Górnika czeka trudny mecz z Legią w Warszawie.

Przed meczem minutą ciszy uczczono pamięć zmarłego profesora Zbigniewa Religi, honorowego i wieloletniego kibica Górnika, który zmarł w ubiegłą niedzielę. Kibice zabrzańscy rozpostarli olbrzymi baner z wizerunkami profesora Religi, Jana Bolesława Niesyty, Ernesta Pohla, nieżyjących ludzi, bezgranicznie związanych z Górnikiem. Napis: "Pamięć to twarda skała, wśród naszej wspólnej wiary" był wymowny.

Górnik Zabrze 1 Lech Poznań 1

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!