Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stanisław Piechula: Na przyszłego burmistrza Mikołowa czeka przede wszystkim ciężka praca i duże wyzwania WYWIAD

Patryk Osadnik
Patryk Osadnik
Stanisław Piechula po czterech latach na stanowisku burmistrza Mikołowa dał się poznać mieszkańcom jako człowiek z dużymdystansem do siebie
Stanisław Piechula po czterech latach na stanowisku burmistrza Mikołowa dał się poznać mieszkańcom jako człowiek z dużymdystansem do siebie Marzena Bugala- Azarko / Polska Press
Stanisław Piechula po czterech latach na stanowisku burmistrza Mikołowa dał się poznać mieszkańcom jako człowiek z dużym luzem i dystansem do własnej osoby. Podczas swojej kadencji udało mu się zrealizować kilka ważnych dla miasta inwestycji, inne nadal są w budowie, a o kilka kolejnych wciąż upominają się mieszkańcy. Piechula wzbudził też niemało kontrowersji, na przykład kiedy na jaw wyszedł jego romans z asystentką. Wydaje się, że obecnego burmistrza Mikołowa można kochać albo nienawidzić, ale na pewno nie da się przejść obok jego osoby obojętnie. Co Stanisław Piechula ma nam do powiedzenia pod koniec upływającej kadencji samorządowej?

Wpierw pytanie na rozgrzewkę – lubi Pan kakao?

Tak i to zdecydowanie! Teraz piję kakao z lodem [uśmiecha się burmistrz wskazując na pokaźnych rozmiarów kubek ze złotą koroną i napisem „najlepszy szef” - przyp. red.]. Nie wiem jak Pan dotarł do tej informacji, ale powiem uczciwie, że kiedy przychodzą do mnie różni goście i mieszkańcy, a ja wypijam z nimi trzecia lub czwartą kawę, to od zbyt dużej dawki kofeiny zaczynają mi się trząść ręce, co wygląda co najmniej dziwnie. Dlatego odstawiłem kawę i zacząłem pić kakao.

Teraz przejdźmy już do poważnych pytań. Termomodernizacja i centrum przesiadkowe to największe inwestycyjne sukcesy tej kadencji?

Jeśli chodzi o inwestycje, przy których przeznaczyliśmy największe środki na jeden konkretny cel, to rzeczywiście centrum przesiadkowe będzie największą z nich. Prace nad jego budową potrwają 3 lata. Aktualnie trwa pierwszy etap budowy, który będzie najmniej widoczny, ale też najmniej uciążliwy dla mieszkańców. Mam na myśli remont placu za dworcem PKP, który zostanie z nim połączony. Parkują tam teraz samochody i zawracają autobusy, nie ma drugiego tak dziurawego parkingu w Mikołowie. W przyszłości będzie tam obszerny parking, na którym mieszkańcy będą mogli zostawić swoje samochody i przesiąść się na środki komunikacji publicznej. Ruch w tym miejscu zostanie także połączony nową drogą z ul. Waryńskiego.

W tej kadencji przeprowadziliśmy także około pięćdziesięciu termomodernizacji budynków. Jestem szczególnie dumny z tej inwestycji, bo to zadanie które ma ogromy wpływ na wizerunek mikołowskich osiedli. Wcześniej budynki były zaniedbane i krótko mówiąc nie prezentowały się estetycznie. Ta inwestycja przynosi bardzo korzystny efekt ekologiczny [dzięki termomodernizacji budynków ogranicza się spalanie w domowych piecach, dzięki czemu do atmosfery uwalniane jest mniej dwutlenku węgla - przyp. red.], a co warto podkreślić, realizowana jest z ogromnym udziałem środków zewnętrznych, które skutecznie pozyskujemy z Unii Europejskiej i innych źródeł.

Projekt ten nie ogranicza się jednak do samych elewacji. W kolejnym etapie chcemy uporządkować teren wokół budynków, odnowić chodniki, małą architekturę, parkingi i oczywiście zadbać o jak najwięcej zieleni. A to dlatego, że w czystym, zadbanym mieście żyje się lepiej.

Za budową centrum pójdą jakieś kolejne ruchy, które będą miały usprawnić komunikację w mieście? Mieszkańcy często skarżą się na małą ilość połączeń z innymi miastami regionu.

Na pewno będziemy weryfikowali obecną siatkę połączeń autobusowych, co ma związek z powstaniem metropolii. Przejmie ona całe zarządzanie komunikacją publiczną. Wspólnie z prezydentami i burmistrzami innych miast pracujemy nad rozwiązaniem pozwalającym stworzyć sieć komunikacji autobusowej i kolejowej, która będzie realną i atrakcyjną alternatywą dla prywatnego transportu samochodowego. Z tego względu budowa centrum przesiadkowego w Mikołowie jest jak najbardziej potrzebna. Chcemy, by mikołowianie podróżowali w sposób komfortowy.

Planujemy też dołożyć nowe połączenia, o które wnioskują mieszkańcy. Stworzyliśmy już kilka linii miejskich łączących sołectwa i dzielnice z centrum miasta. Są też dwie linie częściej dojeżdżające bezpośrednio do Ogrodu Botanicznego. To nasza odpowiedź na oczekiwania mieszkańców – w szczególności osób niepełnosprawnych. Autobusy wjeżdżające wprost na teren Ogrodu pozytywnie wpłynęły na komfort oraz bezpieczeństwo podróżnych.

A co z metropolitalnym autobusem do Pyrzowic? W internecie rozgorzała burza jakoby to Mikołów nie chciał wziąć udziału w tym projekcie.

Była to nieprawdziwa informacja. Jeśli chodzi o linię metropolitalną do Pyrzowic, to nigdy nie było propozycji, żeby przebiegała ona przez Mikołów, a nawet przez jakiekolwiek inne miasto z pośród 41 należących do metropolii i nie leżących po drodze z Katowic do Pyrzowic. Trzeba pamiętać, że aby taka linia mogła być rentowna i konkurencyjna wobec innych środków transportu np. busów czy nawet taksówek, połączenie musi być „szybkie”, a to oznacza, że już z definicji nie może zawierać wielu przystanków. To przeczyłoby idei szybkiego połączenia. Dopóki nie powstanie kolej metropolitalna posiadająca połączenie z lotniskiem, wprowadzanie wieloprzystankowych linii autobusowych nie będzie rentowne.

Oczywiście śledzimy na bieżąco rozwój wydarzeń, prowadzimy rozmowy z różnymi partnerami i jeśli tylko pojawi się możliwość wprowadzenia szybkiego, sprawnie działającego połączenia Mikołów-Pyrzowice, skorzystamy z tej możliwości. Na szczeblu metropolii, w odniesieniu do połączeń autobusowych takiej propozycji nigdy nie było.

Budżet Obywatelski był jednym z Pana nadrzędnych celów w ostatniej kampanii wyborczej, jest Pan z niego zadowolony?

Jestem niezwykle zadowolony z funkcjonowania Budżetu Obywatelskiego w Mikołowie. Nie ma co ukrywać, że BO działa znakomicie, głównie dlatego, że mieszkańcy bardzo pozytywnie zareagowali na ten pomysł. Propozycje, jakie Mikołowianie składali w formie projektów, to istotny wyznacznik trendów i oczekiwań w jaki sposób oraz w jakim kierunku miasto powinno się zmieniać. Mieszkańcy najlepiej wiedzą, czego brakuje w ich najbliższej okolicy.

Zawsze pozostają projekty, które nie wygrały głosowania i są to także dla nas informacje o oczekiwaniach mieszkańców. Kiedy tylko pojawiają się takie możliwości, to bierzemy je pod uwagę przy naszych planach inwestycji z innych funduszy.

Muszę się też pochwalić, że zgodnie ze swoją obietnicą od początku swojej kadencji przeznaczam jedną pensję na wybrany cel w Mikołowie. Jednym z takich „prezentów” była drabina dla OSP, która znalazła się w BO, ale nie wygrała głosowania, dlatego sam ją ufundowałem. Innym projektem był zakup kajaków dla mikołowskich harcerzy – wodniaków. W tym roku postanowiłem spełnić jedno ze swoich dziecięcych marzeń i ufundowałem dla Mikołowa system odtwarzający hejnał, który już jest po wszystkich konkursach, akceptacjach i od 1 września będzie rozbrzmiewał na mikołowskim rynku.

Przed wyborami w 2014 roku mówił Pan przede wszystkim o aktywnej współpracy lokalnej społeczności z Urzędem Miasta. Daleko nie trzeba szukać – strefa kibica na Tour de Pologne przygotowana we współpracy z O’Rety Team, remont Abisynii, czy akcja Rzucamy dla Wiktorii. Mieszkańcy naprawdę aktywnie włączają się w życie miasta. Jak wyobraża sobie Pan tę współpracę w przyszłości?

Inicjatyw, które Pan wymienia, jest tak naprawdę znacznie, znacznie więcej. Moje największe marzenie, które zaczęło się realizować, to nie była tylko współpraca z mieszkańcami, ale także popieranie ich pomysłów, dawanie możliwości na ich realizację. Współpraca z mieszkańcami jest moim zadaniem, które realizuję na co dzień, ale moją wymarzoną rolą jest bycie burmistrzem, który pomaga społeczności w realizacji jej pomysłów. Każdy kto przychodzi do mnie z jakąś pozytywną inicjatywą dostaje dla niej zielone światło.

A jest Pan również gotowy, żeby usiąść do stołu na przykład z mieszkańcami Gniotka, którzy od dłuższego czasu protestują, twierdząc, że potrzeby ich dzielnicy są marginalizowane? Chodzi chociażby o sprawę ul. Matejki.

Nie tylko mam chęć, żeby zasiąść do stołu i rozmawiać, ale ja to po prostu robię. Z mieszkańcami Gniotka, a w szczególności ul. Matejki dyskutowałem wiele razy i wyjaśniałem wszelkie wątpliwości. Budowa dróg musi mieć swoją kolejność i logiczne uzasadnienie. Przy tak złożonej inwestycji, jaką jest kompleksowa przebudowa układu dróg w danej dzielnicy, musimy bazować na koncepcjach i harmonogramach profesjonalistów. Rozumiem że każdy mieszkaniec chce by jego ulica była remontowana w pierwszej kolejności, ale w przypadku Gniotka uzasadnionym ekonomicznie i technologicznie jest wykonanie najpierw remontu nadrzędnej ul. Rolniczej, a dopiero w następnej kolejności ul. Matejki.

W pierwszej kolejności remontujemy drogi, na których ruch jest największy. Kolejnym ważnym czynnikiem jest ilość zabudowań. Kiedy przy drodze pozostaje dużo wolnych działek, to ciężki sprzęt służący do budowy domów zupełnie zniszczy świeżo położony tam asfalt. Do czasu powstania gęstej zabudowy na ul. Matejki będziemy tę drogę utrzymywać w stanie, który odpowiada standardowi dróg gruntowych.

Warto też przypomnieć, że blisko 50% dróg w Mikołowie to wciąż drogi gruntowe i mieszkańcy ul. Matejki nie są odosobnieni w swoim problemie. Kwestia rozwoju dróg to zadanie na kilka kadencji. Żeby móc wyremontować wszystkie w mieście, trzeba by jednorazowo przeznaczyć na ten cel cały budżet gminy. To niestety problem ogólnopolski.

Mieszkańcy Gniotka nie są odosobnieni w przekonaniu, że na sołectwa i dzielnice zwraca Pan mniejszą uwagę, niż na centrum Mikołowa. Ostatnio radny Piotr Buras stawiał zarzuty dotyczące niezwykle małych pieniędzy, które otrzymują Paniowy. Może się Pan do tego odnieść?

Proszę zauważyć, że w doborze inwestycji musimy kierować się zasadą zrównoważonego rozwoju. Poza inwestycjami w centrum, rozwijamy także sołectwa i dzielnice. Aby mieć pełny ogląd sytuacji spotykam się i analizuję potrzeby przedstawiane przez radnych i rady sołeckie oraz mieszkańców. Jestem częstym gościem sołectw, które także często objeżdżam, szczególnie dokładnie w czasie wycieczek rowerowych.

Rzeczywiście Paniowy w ostatnim roku otrzymały najmniej środków z budżetu. Może powinniśmy zainterweniować tam nieco wcześniej, to fakt. Trzeba jednak pamiętać, że w przyszłym roku planowana jest w Paniowach rozbudowa szkoły, powstanie też nowe przedszkole. Jeśli podsumujemy te cztery lata, to rzeczywiście Paniowy dostały najmniej pieniędzy ze środków gminy, ale dzięki przyszłorocznym inwestycjom przeskoczą inne dzielnice kilkukrotnie w tej kwestii. Nie możemy zamykać się jedynie w tak wąskim obrębie czasu jak 4 lata mojej kadencji w roli burmistrza, ponieważ wiele inwestycji jest planowanych z wyprzedzeniem. Nie da się ich realizować z miesiąca na miesiąc. Na rozwój miast należy patrzeć i oceniać go jako proces wieloletni, długofalowy.

Zdecydowanie najgłośniej zrobiło się o Panu w roli burmistrza, kiedy na jaw wyszła Pana miłosna afera, czyli romans z asystentką. Przyniosło to Panu więcej zwolenników, czy oponentów w mieście?

Nie jest to wydarzenie, przez pryzmat którego chciałbym być oceniany jako burmistrz. Oczywiście było o tym głośno, ale to sytuacja trudna dla mnie, dla mojej rodziny i byłej asystentki. Wolałbym, by mieszkańcy ocenili mnie za realne działania na rzecz miasta, a prywatne sprawy pozostawili nam do ułożenia w swoim gronie.

Na pewno cała ta afera spowodowała, że było o mnie głośno. Jeśli w poprzednich kadencjach niektórzy mieszkańcy mogli nawet nie wiedzieć o tym, kto jest burmistrzem Mikołowa, to nie mam wątpliwości co do tego, że w tej kadencji wszyscy wiedzą o tym aż za dobrze.

Przed jakimi wyzwaniami stanie przyszły burmistrz Mikołowa?

Na przyszłego burmistrza czeka przede wszystkim ciężka pracy i duże wyzwania. Mieszkańcy mają ogromne oczekiwania wobec każdej władzy, a spraw, które trzeba załatwić jest bez liku. Mikołów wszedł w taki okres, że wiele miejskich obiektów się postarzało i wymaga renowacji, remontów, a czasem trzeba je wybudować zupełnie od podstaw.

W kadencji mojego poprzednika Mikołów w określonych kierunkach się rozwijał ale też został zadłużony do maksymalnej możliwej granicy. Każdy kolejny burmistrz miasta nie będzie miał już możliwości zaciągnięcia jakiegokolwiek długu, zanim nie spłaci tego wcześniejszego.

Pierwszy rok kadencji upłynął na trudnych decyzjach, dzięki którym ustabilizowaliśmy finanse miasta. Teraz, pod koniec mojej kadencji Mikołów jest miastem finansowo stabilnym, w którym burmistrz może inwestować od początku kadencji nie martwiąc się o to, jak sfinansować oczekujące zadania, czy skąd wziąć na tzw. wkład własny do realizacji projektów unijnych. To komfortowa sytuacja.

Myśli Pan o przyszłość? Co będzie Pan robił, jeśli nie uda się Panu wygrać wyborów?

Dziś trzeba ciężko pracować, ponieważ jeszcze kilka miesięcy tej kadencji przede mną, a dziesiątki spraw jest w toku. A o mojej przyszłości zdecydują mieszkańcy. Co jeśli nie uda mi się wygrać wyborów? Na pewno krótki odpoczynek, a później powrót do pracy.

POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:

Zobacz najważniejsze wydarzenia minionego tygodnia w programie TyDZień

Piknik w Parku Śląskim pod hasłem "Łączymy pokolenia"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo