Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stanisław Richter: Blokował trasy i walczył z GAT-em, ale udało mu się uratować wyciągi

Łukasz Gardas
Stanisław Richter zawsze rano sprawdza, jak wyglądają trasy,  bo armatki oraz  ratraki muszą wieczorem i w nocy pracować na stokach
Stanisław Richter zawsze rano sprawdza, jak wyglądają trasy, bo armatki oraz ratraki muszą wieczorem i w nocy pracować na stokach Łukasz Gardas
Swój dzień zaczyna już o godzinie 6.00 rano. Wtedy wyrusza na górskie stoki, aby sprawdzić jak w nocy, za pomocą armatek śnieżnych oraz ratraków, zostały przygotowane trasy narciarskie. Stanisław Richter, szef Szczyrkowskiego Ośrodka Narciarskiego, zasłynął w Beskidach między innymi z blokowania w mieście pod Skrzycznem tras, po których szusują narciarze.

To największy ośrodek zimowy w Szczyrku, szczycący się też największą łączną długością tras w Polsce (25 km). Powstał już w 1966 roku, ale przez te wszystkie lata miał mnóstwo problemów.

Niepokorny, ale stanowczy
Pan Stanisław, jak każdy, ma swoich zwolenników i przeciwników. Osoby, które go popierają, twierdzą, że jest twardy i ma swoje zasady, których zawsze się trzyma. Z kolei przeciwnicy Richtera uważają, że jest niezdecydowany i nie stara się przeprowadzać koniecznych inwestycji w infrastrukturze narciarskiej, która pamięta jeszcze lata 80. oraz 90.

On sam przyznaje, że jest człowiekiem niepokornym, dlatego jego różne działania wzbudzają wiele emocji w lokalnym środowisku oraz w całej beskidzkiej branży turystycznej. Zaznacza przy tym jednak, że zawzięcie dąży do celu tylko wtedy, gdy wie, że ma 100-procentową rację. - Spędziłem dużo czasu na morzu, gdzie nauczyłem się, że nie warto odpuszczać. Rozpoczęte już sprawy zawsze trzeba prowadzić do samego końca - podkreśla szef SON.

Przyszywany góral, który pokochał góry
Stanisław Richter nie jest rodowitym mieszkańcem Szczyrku. Urodził się i wychował w Andrychowie w Małopolsce. Narty pierwszy raz na nogi założył już w wieku 6 lat.

- Pamiętam, że to były takie stare, poniemieckie deski, które były dwa razy dłuższe niż ja - wspomina z uśmiechem Richter. Jednak jego życie nie związało się od razu z zimowymi sportami. Pan Stanisław podjął bowiem pracę w górniczym turystycznym klubie żeglarskim "Gwarek" w Zabrzu, gdzie przez 11 lat pracował jako kapitan jachtowy pływając po morzu.
Dopiero w 1990 roku z Bałtyku trafił na beskidzką ziemię, gdzie zlecono mu kierowanie ośrodkiem narciarskim "Czyrna-Solisko", należącym do kopalni w Knurowie. Górale zaczęli wtedy protestować, gdyż uważali, że spółka węglowa próbuje ich wykorzystywać, a konkretnie dzierżawić ich tereny za półdarmo.

- Właścicielom gruntów, na których stały wyciągi, proponowano zbyt małe stawki za dzierżawę. Dlatego ośrodek był wtedy nieczynny - wspomina pan Stanisław.

Musiał wojować z GAT-em
Gdy w 1994 roku ośrodek "Czyrna-Solisko" został przekazany w zarządzanie Gliwickiej Agencji Turystycznej, pan Stanisław wciąż jeszcze nim kierował. Jednak z powodu braku możliwości inwestowania, bo GAT nie zgadzał się na wykładanie pieniędzy na modernizację, ośrodek zaczął stopniowo podupadać. Dlatego w 1999 roku Richter postanowił z niego odejść. Został wówczas prezesem Polskiego Związku Snowboardu.

Natomiast w 2002 roku, wspólnie z właścicielami gruntów, na których stoją wyciągi, założył spółkę Szczyrkowski Ośrodek Narciarski, której celem było przejęcie wszystkich wyciągów, czyli wykupienie całego majątku ośrodka od Skarbu Państwa. - Przez długi czas boksowaliśmy się z GAT-em, który nie chciał nam sprzedać ośrodka, choć był już przygotowywany do prywatyzacji - przekonuje Stanisław Richter.

W końcu sprawy związane z wyciągami trafiły do sądu. Poszło miedzy innymi o to, że właściciele gruntów chcieli udowodnić, że też są współwłaścicielami wyciągów, skoro są one częściowo usytuowane na ich prywatnych działkach.

Nie było wyjścia, trzeba było zablokować trasy
Gdy nie było widać nawet światełka w tunelu, żeby GAT miał sprzedać "Czyrną" Szczyrkowskiemu Ośrodkowi Narciarskiemu, w 2001 roku Richter razem z pozostałymi właścicielami gruntów zaczęli blokować GAT-owi te trasy narciarskie, na których część ziemi należała do nich. - Przez nasze protesty w całym sezonie 2001/2002 nie działało aż 9 z 13 wyciągów. W kolejnym sezonie wyciągi blokowane były do grudnia. Ruszyły dopiero w styczniu - opowiada Richter.

Upragnione porozumienie
Dopiero w 2008 roku spółce właścicieli gruntów, czyli SON, udało się w końcu dogadać z GAT-em, którego prezesem został Marcin Kędracki. GAT nie zgodził się jednak od razu na sprzedaż, a tylko na wydzierżawienie ośrodka. - Porozumienie się z panem Stanisławem nie było proste, tym bardziej że gdy objąłem to stanowisko, od razu dowiedziałem się, że jest on wrogiem numer jeden GAT-u - mówi Kędracki.

Dodaje, że na trudne negocjacje i wypracowanie kompromisu poświęcono wówczas setki godzin.

- Pan Stanisław był takim przywódcą buntu, więc na pozytywne rozwiązanie tej sytuacji trzeba było przeznaczyć bardzo wiele czasu - tłumaczy były szef GAT-u.

Zaznacza też, że nie było innego wyjścia, tylko się dogadać, ponieważ nie zgłosili się inni chętni na zakup tego ośrodka.
Kędracki, mimo trudnych negocjacji, uważa jednocześnie, że Stanisław Richter zna się na tym, co robi. - Dlatego też trzeba umieć z nim odpowiednio rozmawiać, przedstawiać rzeczowe argumenty, aby przekonać go do swoich racji, bo właśnie wtedy udaje się wypracować oczekiwane porozumienie - wyjaśnia Kędracki.

Sprzedano po wielu bojach, ale wybuchł konflikt z miastem
W 2011 roku spółce SON udało się kupić wreszcie cały ośrodek od GAT za 13,7 miliona złotych. - Chcieliśmy budować kolej linową, czteroosobowy wyciąg krzesełkowy na Halę Skrzyczeńską. Dlatego próbowaliśmy kupić od gminy 3,2 hektara gruntu. Jednak władze miasta nie chciały nam tego sprzedać, a zaproponowały jedynie dzierżawę - mówi pan Stanisław.

Przez brak inwestycji do teraz ośrodek nie posiada żadnego nowoczesnego wyciągu, a jedynie wysłużone już orczyki.
Wojciech Bydliński, burmistrz Szczyrku, nie ukrywa, że współpraca z dyrektorem Richterem nie układa się najlepiej.

- Można dyskutować z osobami, które wiedzą, czego chcą, a ten pan już dawno stracił, niestety, orientację w terenie - twierdzi burmistrz Bydliński.

Richter uważa natomiast, że to właśnie burmistrz celowo blokuje wszystkie działania SON-u ukierunkowane na rozwój.

Ciekawa osobowość Szczyrku
Pastor Jan Byrt, proboszcz parafii ewangelickiej w Szczyrku-Salmopolu, przyznaje, że Stanisław Richter jest jedną z ciekawszych osobowości w Szczyrku, bez której w górskim miasteczku byłoby chyba trochę nudno. - Stanisław jest twardym człowiekiem, ale też indywidualistą, który potrafi walczyć o swoje sprawy. Lubi mieć wszystko pod kontrolą oraz zawsze posiada własne zdanie, które jest najważniejsze - mówi.

Dodaje też, że jest dobrym pracodawcą, który dba o swoich pracowników. - On kocha te wyciągi, na których przeżył wiele lat i czuje się wolnym człowiekiem - podsumowuje ksiądz Byrt.

KLIKNIJ I PRZEJDŹ DO GŁOSOWANIA NA:
WYDARZENIE ROKU 2013 W WOJEWÓDZTWIE ŚLĄSKIM


*Głośni Ludzie 2013 Roku woj. śląskiego [ODDAJ GŁOS W PLEBISCYCIE]
*Abonament RTV 2014 [OPŁATY, TERMINY, ULGI]
*Najpiękniejsze kolędy [TEKSTY + MUZYKA] Która najlepsza? ZAGŁOSUJ
*Najlepsze piosenki świąteczne na Boże Narodzenie PLAYLISTA

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!