Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sto czwarta rocznica czeskiej agresji na Polskę. Prawda o siedmiodniowej wojnie o Śląsk Cieszyński

Mateusz Zarembowicz
Mateusz Zarembowicz
Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE ARC
Co przeciętny Polak wie o Zaolziu? Chyba niewiele więcej ponad to, że przy okazji Anschlussu Czechosłowacji w 1938 roku zaanektowaliśmy tę krainę, co kojarzy się z wbiciem naszym sąsiadom noża w plecy. Prawda jest jednak, jak to zwykle bywa, ukryta znacznie głębiej i nie jest powszechnie w Rzeczypospolitej znana. A szkoda. Geneza tych wydarzeń sięga 23 stycznia 1919 roku, kiedy na trzy dni przed pierwszymi po okresie zaborów wyborami parlamentarnymi w II Rzeczypospolitej, Czesi wkroczyli na ziemie Śląska Cieszyńskiego, by zaanektować atrakcyjne gospodarczo tereny należące do Polski. Tak rozpoczął się krótki konflikt zbrojny, zapamiętany przez Czechów jako "sedmidenní válka". Wojna trwała osiem dni i zakończyła się odparciem sił czeskich spod Skoczowa i nie zawsze respektowanym przez czeską stronę zawieszeniem broni, na żądanie trwającej od dwóch tygodni konferencji pokojowej w Paryżu.

Po rozpadzie Austro-Węgier w nocy z 31 października na 1 listopada 1918 roku, Józef Figna, późniejszy profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, a w tamtych czasach oficer cieszyńskiego garnizonu, brał udział w przewrocie wojskowym. Wspominał tamten czas, zwracając uwagę, że dojście do władzy Polaków na całym Śląsku Cieszyńskim było dowodem polskości tych ziem. Polacy obejmowali władzę bez najmniejszego sprzeciwu, stali bowiem za nimi polscy mieszkańcy, stanowiący zdecydowaną większość.

Czesi również planowali przewrót. Mieli przygotowane wszelkie dokumenty i materiały propagandowe. Jednak z braku poparcia przez miejscową ludność, nie zdecydowali się wtedy na ogłoszenie czeskiej protekcji nad Śląskiem Cieszyńskim, o którą wystąpili zbrojnie raptem dwa i pół miesiąca później. 5 listopada 1918 roku podpisano traktat, na mocy którego gminy pod zarządem czeskim zostały oddane pod zarząd Narodnego Vyboru pro Slezsko, a te zarządzane przez Polaków zostały włączone do Rady Narodowej Księstwa Cieszyńskiego.

Spis treści

Czeskie przygotowania

W wywiadzie przeprowadzonym przez Augusta Grodzickiego z generałem Franciszkiem Latinikiem, który ukazał się łamach Dziennika Zachodniego nr 130 z 26 czerwca 1945 roku, ówczesny dowódca garnizonu cieszyńskiego w stopniu pułkownika, wspomina o czeskich przygotowaniach do wojskowej napaści na Polskę: "…Jednakże potem przyszedł od czeskiego rządu centralnego nacisk w kierunku domagania się całego Śląska Cieszyńskiego aż po Białkę. Było w tym też dużo wpływów przemysłowców tamtejszych, których interesy wiązały się bardziej z Pragą niż z Warszawą. Czesi zaczęli się przygotowywać wojskowo do napadu na Polskę, przygotowania te widziałem i donosiłem o tym do rządu w Warszawie […] Sam napad czeski rozpoczął się podstępem. 23 stycznia 1919 roku zjawiła się u mnie delegacja rzekomo przedstawicieli Koalicji. Był tam podobno Anglik, Francuz, Włoch i Amerykanin. W rzeczywistości tylko Anglik był autentyczny i nie wiadomo, skąd się tam zabłąkał, bo reszta to byli Czesi poprzebierani w obce mundury, łącznie z podpułkownikiem Snejdarkiem (Inspektor dla Północnych Moraw i Śląska, dowódca sił czeskich w wojnie o Zaolzie przyp. autora), przebranym w uniform oficera francuskiego. Delegacja ta wystąpiła w imieniu jakiegoś nieokreślonego "rządu koalicyjnego w Paryżu" i zażądała cofnięcia się wojska polskiego poza Białkę…"

Latinik odmówił, informując, że rozkazy może przyjmować jedynie od rządu polskiego w Warszawie. W wyniku odrzucenia czeskiego roszczenia, Czesi złamali umowę z 5 listopada 1918 roku kilka godzin później. Wojnę z rozkazu prezydenta Tomáša Masaryka i premiera Karla Kramará rozpoczęło czeskie natarcie na Bogumin.

Niesprzyjający moment

Konflikt wybuchł w bardzo niesprzyjającym dla Rzeczypospolitej momencie. Organizująca się po okresie zaborów polska armia była zaangażowana w zarzewie wojny z bolszewikami. Generał Dąb Rozwadowski prowadził walki z Ukraińcami w Galicji Wschodniej i Wołyniu. Z drugiej strony trwało właśnie Powstanie Śląskie, które również uniemożliwiało obronę Śląska Cieszyńskiego.

W takich okolicznościach pułkownikowi Latinikowi pozostały do obrony skromne oddziały wojska i niewyszkolone oddziały samoobrony złożone z miejscowych górników, i młodzieży szkolnej. Ponadto miał do dyspozycji członków milicji robotniczej. Łącznie polskie siły stanowiły około półtora tysiąca bardzo słabo uzbrojonych osób w zdecydowanej większości niezaprawionych w walce. Rankiem 24 stycznia pojawiło się uzupełnienie wysłane przez 12 Wadowicki Pułk Piechoty. Jednak dalej polskie siły mierzyły się ze znacznie liczniejszymi i lepiej wyszkolonymi wojskami czeskimi.

Nie zagłębiając się w szczegółowy przebieg walk, nie można nie zwrócić uwagi na kilka aspektów związanych z wydarzeniami najbardziej dramatycznymi. Zwraca na nie uwagę Jarosław Żurek. Urodzony w Cieszynie pasjonat z zaolziańskimi korzeniami opowiedział na potrzeby tego artykułu o swojej historii rodzinnej, dzięki której zaczął zgłębiać temat konfliktu, a szczególnie jego polskich ofiar. Wszystko zaczęło się gdy będąc jeszcze dzieckiem znalazł w albumie rodzinnym zdjęcia ukazujące wejście wojsk polskich na Zaolzie w roku 1938. Tłumy szczęśliwych ludzi, wyzwolonych spod czeskiej okupacji. Prezydent Ignacy Mościcki, minister Józef Beck… to rozbudziło wyobraźnię młodego człowieka. Szybko otrzymał odpowiedzi dotyczące genezy tych wydarzeń.

Ofiary

Ten moment zetknięcia się z rodzinnym przekazem wykiełkował wiele lat później, gdy Jarosław Żurek wykonał ogromną pracę objeżdżając cmentarze po obu stronach granicy i czeskie archiwa w poszukiwaniu śladów polskich ofiar tej wojny. Odkrył nigdy wcześniej nie znane nazwiska żołnierzy bestialsko dobijanych bagnetami, w jednym przypadku żywy jeszcze żołnierz oblany łatwopalną cieczą i podpalony, w Stonawie.

Nie przeocz

Poza wymienionymi na tablicy grobu zbiorowego, w czeskich archiwach znalazł osiem dotąd nigdzie niewymienionych ofiar.:

  1. Adamiec Jan – szeregowiec 11 Komp. 12 pp., ur. Kaniów, p. Biała;
  2. Czulak Piotr - szeregowiec 11 Komp. 12 pp., Międzybrodzie Lipnickie, p. Biała, 1892;
  3. Faruga Franciszek - szeregowiec 11 Komp. 12 pp., Bielsko [nieczytelne] Harbutowice p. [nieczytelne] 1890;
  4. Kacorzyk Stanisław - szeregowiec 11 Komp. 12 pp., ur. Bulowice, p. Biała 1897;
  5. Kojder Alojzy - szeregowiec 11 Komp. 12 pp., ur. Bujaków, p. Biała 1899;
  6. Świerczek Henryk - szeregowiec 11 Komp. 12 pp., Nikelsdorf [obecnie Mikuszowice] (Śląsk) 1895;
  7. Wieroński Sabin - szeregowiec 11 Komp. 12 pp., Bulowice p. Biała 1895;
  8. Wrona Józef - szeregowiec 11 Komp. 12 pp., Buczkowice (Biała) 1900;

Zabici od 27 do 28 stycznia 1919 r.

Jarosław Żurek zwraca również uwagę na postać ppor. Henryka Tauba z 12 Wadowickiego Pułku Piechoty. To podkomendny kapitana Cezarego Hallera, rodzonego brata Józefa. Błędnie upamiętniony jako jedna z ofiar stonawskiej rzezi, śmiertelnie ranny 26 stycznia podczas próby wyrwania się z oblężenia dworca w Zebrzydowicach, zmarł w szpitalu w Orłowej. Został pochowany na tamtejszym cmentarzu żydowskim. W 1939 roku ekshumowany i przeniesiony na wadowicki kirkut. Był synem doktora Samuela Tauba, który niewiele ponad rok po śmierci syna przyjął na świat Karola Wojtyłę.

Sam kapitan Cezary Haller tego samego dnia zginął w obronie Kończyc Małych, jego oddział natknął się na grupę Czechów którzy po zdobyciu mostu kolejowego w Zebrzydowicach kierowali się w stronę Kończyc, doszło do starcia przy drodze na Pruchną. Kapitan Haller został zabity postrzałem w serce a wycofujący się oddział nie był w stanie zaopiekować się zwłokami. Po zakończeniu walk Czesi wydali ciało, jednak zanim to nastąpiło postawili kilka warunków.

Najważniejszym z nich był zakaz pogrzebu w Krakowie. Stała za tym obawa by pochówek nie zakończył się wielką manifestacją narodową, która podkreśliłaby czeskie okrucieństwo podczas tego konfliktu. Ostatecznie kapitan Haller został pochowany w Dworach, obecnie części Oświęcimia w rodzinnej kaplicy na tamtejszym cmentarzu. Pośmiertnie został awansowany do stopnia majora i odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari.

Wojna przyniosła też wiele ofiar cywilnych. Znane są mordy na Polakach za posiadanie naboju w kieszeni, czy choćby tylko dlatego, że ktoś w niewłaściwym momencie wyszedł ze swojego domu na przydomowe obejście. Jarosław Żurek zauważa, że samo zawieszenie broni ogłoszone w czasie bitwy pod Skoczowem 30 stycznia nie było respektowane. Czesi często dopuszczali się ataków na polskich robotników.

Podczas kilku lat poszukiwań ofiar tej wojny na cmentarzach Śląska Cieszyńskiego, wiadomo już, że nie sposób ustalić ich dokładnej liczby. Na wielu nekropoliach błędnie podaje się tożsamość pochowanych poległych, w innych przypadkach nie wyszczególnia się nazwisk zabitych, choć ich tożsamość figuruje w księgach parafialnych. Można trafić na mogiły opisane jako ofiary Wielkiej Wojny z datami śmierci odpowiadającymi czasowi wojny o Śląsk Cieszyński.

Pomimo ciężkiej społecznej pracy wykonanej przez pana Żurka, jej efekty nie wpłynęły na uporządkowanie tej sytuacji. Mogiły te nie zasłużyły nawet na upamiętnienie ich znakiem Miejsca Pamięci Narodowej. Chlubny wyjątek stanowi tu umieszczony w Kończycach Małych krzyż Cezarego Hallera, któremu w ubiegłym roku nadano tytuł Miejsca Pamięci Narodowej. Spuścizna i najwyższa ofiara krwi, którą pozostawili po sobie obrońcy Śląska Cieszyńskiego powinna się doczekać większego zaangażowana w upamiętnienie tej ofiary.

Niepowetowane szkody

Wojna na całe dwudziestolecie sparaliżowała stosunki Polski z Czechami. Przyniosło to niepowetowaną szkodę w postaci niemożności zbudowania siły w Europie Środkowo-Wschodniej, która mogłaby przeciwstawić się niemieckiej hegemonii. Wszystkie międzynarodowe próby budowania koalicji, natychmiast grzęzły we wzajemnej niechęci sąsiadujących ze sobą narodów.
Pozostaje jeszcze jeden aspekt, na który zwraca uwagę dr Piotr Setkiewicz, kierownik Centrum Badań Państwowego Muzeum Auschwitz Birkenau.

Rok po zakończeniu konfliktu, czeskie władze przeprowadziły akcję deportacyjną. Wyrzucono z Zaolzia Polaków zaangażowanych w krzewienie polskości, czy przygotowania do plebiscytu, który nigdy się nie odbył. Wszyscy wypędzeni dostali bardzo krótki czas na opuszczenie swoich domów, bez możliwości zabrania ze sobą całego dobytku. W ten sposób, zapakowani do pociągów Polacy zostali odesłani do Rzeczypospolitej. Wobec zaskoczenia władz polskich nagłym pojawieniem się przesiedleńców, około 4000 z nich ulokowano na terenie obozu w Oświęcimiu.

Wybudowany w 1917 roku przez Austriaków, pierwotnie miał służyć zubożałym mieszkańcom Galicji, którzy poszukiwali nowych szans w życiu, emigrując na tereny niemieckie i często dalej, do Ameryki. Część uchodźców z Zaolzia pozostało na terenie ośrodka do wybuchu drugiej wojny światowej. Dr Setkiewicz otwarcie przyznaje, że gdyby nie wypędzenie Polaków, obóz Auschwitz prawdopodobnie by nie powstał. Dobry stan zasiedlonych budynków i w związku z tym niskie koszty przystosowania infrastruktury ułatwiły Niemcom wybór lokalizacji dla obozu zagłady. Warto o tym pamiętać, szczególnie w przypadające w tym czasie dwie rocznice: Wojny o Zaolzie i wyzwolenia Auschwitz.

Musisz to wiedzieć

Nie przeocz

Zobacz także

Musisz to wiedzieć

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera