Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sto lat temu Polska przegrała plebiscyt na Górnym Śląsku. Wojciech Korfanty wezwał Górnoślązaków do walki

Teresa Semik
Śląska Biblioteka Cyfrowa
W niedzielę 20 marca 1921 roku do urn poszły tłumy, frekwencja była wręcz oszałamiająca – 97,5 proc. Jednak plebiscyt na Górnym Śląsku Polska przegrała. Tylko 40,3 proc. głosów padło za Polską, a 59,6 proc. głosujących opowiedziało się za Niemcami. Wojciech Korfanty próbował tę porażkę obrócić w sukces, ale to się nie powiodło. Wezwał więc Górnoślązaków do walki.

Plebiscyt na Górnym Śląsku, decyzją traktatu wersalskiego kończącego I wojnę światową, miał zdecydować o przebiegu granicy polsko-niemieckiej. Nic więc dziwnego, że kampanię plebiscytową, trwającą blisko dwa lata, prowadzono z zaangażowaniem dużych środków finansowych płynący i z Berlina, i z Warszawy.

Wojciech Korfanty sprawnie kierował Polskim Komisariat Plebiscytowym, który mieścił się w nieistniejącym już dziś hotelu „Lomnitz” w Bytomiu. Prof. Ryszard Kaczmarek w książce „Powstania śląskie 1919-1920-1921. Nieznana wojna polsko-niemiecka” podaje, że w tym Komisariacie na etacie pracowało około tysiąca osób, istniało aż 27 wydziałów zajmujących się prawie wszystkimi dziedzinami życia publicznego, społecznego i wojskowego. W terenie zadania wypełniało tysiące działaczy powiatowych, a także komitetów miejskich i gminnych. Polski Komisariat Plebiscytowy dysponował własnymi samochodami, motocyklami, finansował wydawanie polskich gazet, ulotek, plakatów, organizował spektakle teatralne, manifestacje itp.

Tak Polska i Niemcy zachęcały do głosowania w plebiscycie na Śląsku. Zobaczcie plakaty plebiscytowe i z okresu plebiscytu >>>

Śląska propaganda plebiscytowa. Tak polskie i niemieckie pla...

Plebiscyt miał był kolejną próbą sił

Pieniądze przekazywał rząd polski, ale pochodziły też z licznych zbiórek. Od czerwca 1920 roku istniał w Warszawie Centralny Komitet Plebiscytowy na czele z marszałkiem Sejmu Wojciechem Trąpczyńskim, do którego wchodziły wszystkie wojewódzkie komitety pomocy dla Górnego Śląska. Działały one w Krakowie, Poznaniu,Warszawie Łodzi, Lwowie. Na przykład Komitet Zjednoczenia Górnego Śląska z Rzeczpospolitą Polską w Warszawie dostarczył pieniądze i czterysta osób do pracy w polskich gazetach, przy akcji agitacyjnej, nauczaniu języka polskiego.

W kampanii plebiscytowej sięgano po różne argumenty, w tym historyczne – czyje osadnictwo było tu pierwotne: germańskie czy słowiańskie. Prof. Kaczmarek uważa, że raczej najważniejsze rolę odgrywały prezentowane przez obie strony perspektywy rozwoju Górnego Śląska. Niemcy straszyli kryzysem gospodarczym wynikającym z oderwania górnośląskiego przemysłu od rynków zbytu w Niemczech i Europie Zachodniej, a w ogóle Polska to niestabilny kraj. Strona polska ostrzegała zaś, że załamanie gospodarcze może wywołać konieczność spłaty przez Niemcy odszkodowań wojennych, że na Śląsku utrzyma się tradycyjny podział: Niemiec – kapitalista, Polak – uciskany robotnik.

Plebiscyt miał był kolejną próbą sił po pierwszym i drugim powstaniu śląskim. Jak podaje Wacław Ryżewski w publikacji „Powstania śląskie 1919-1921” przygotowania niemieckie do plebiscytu były zsynchronizowane z przygotowaniami do wojny z Polską. Od stycznia 1921 roku zakonspirowany niemiecki sztab generalny rozpoczął „grę wojenną”, w ramach której już w następnym miesiącu przeprowadzono częściową mobilizację. Wzdłuż granicy z Polską stały w pogotowiu 3 dywizje piechoty, 2 dywizje kawalerii, oddziały policji oraz specjalne oddziały paramilitarne – ogółem 50 tys. ludzi. Atak na Polskę przewidywano ze strony Prus Wschodnich i Śląska.

Karty do głosowania przygotowała Międzysojusznicza Komisja Rządząca i Plebiscytowa na Górnym Śląsku, powołana na mocy traktatu wersalskiego, by pilnować prawidłowego przebiegu kampanii plebiscytowej i samego głosowania, ale do jej obowiązków należało też utrzymanie porządku i spokoju w regionie. Karty do głosowania były dwie, w kolorze białym, z czarnym napisem: „Polska – Polen” lub „Deutschland – Niemcy”. Osoba wchodząca do lokalu wyborczego otrzymywała obie karty oraz kopertę z aliancką pieczęcią. Po dokonaniu wyboru jednej z tych kart, wkładano ją do koperty i wrzucano do drewnianej urny. Drugą kartę należało zniszczyć lub spalić nad świecą palącą się we wskazanym miejscu.

Urna posiadała dwa zamki; jeden należał do przewodniczącego komisji, drugi do jego zastępcy. W każdym lokalu wyborczym czuwały komisje, składające się z takiej samej liczby polskich i niemieckich mężów zaufania.

Kłamstwo plebiscytowe

Spośród 1.220.514 uprawnionych do głosowania do urn poszło 1.190.856 wyborców.

Kartkę z napisem: „Deutschland – Niemcy” wrzuciło do urny 707,6 tys. osób. Kartkę z napisem: „Polska – Polen” zdecydowanie mniej, bo 479 tys.

Niemcy wygrali też w gminach – sukces odnotowali w 834 miejscowościach na 1510 objętych plebiscytem. Pełny triumf odnieśli w miastach, gdzie wygrali bezapelacyjnie, poza Bieruniem Starym.

Przez cały PRL propaganda komunistyczna przekonywała, że plebiscyt Polska przegrała, bo Niemcy podstępnie sprowadzili na Górny Śląsk tłumy emigrantów, uprawnionych do głosowania. Prawda jest jednak inna.

To na wniosek polskiej strony, a konkretnie Romana Dmowskiego dopuszczono do udziału w głosowaniu także osoby, które urodziły się na Górnym Śląsku, a potem z niego wyjechały. Dmowski reprezentował wtedy nasz kraj podczas rokowań Konferencji Pokojowej w Paryżu i łudził się, że ludzie ci stanowią w większości żywioł polski, że z terenu Rzeszy, głównie zaś z Zagłębia Ruhry, zjadą emigranci zarobkowi. Tymczasem aż 182 tys. tych emigrantów oddało głos na Niemcy, a tylko 10 tys. na Polskę i byli to głównie dawni mieszkańcy Królestwa Polskiego.

To prawda, że Niemcy świetnie zorganizowali ogromną akcje propagandową, by ściągając na Górny Śląsk emigrantów uprawnionych do głosowania. Opłacali im koszt podróży, organizowali specjalne pociągi, zapewniali wikt i kwaterunek na miejscu, a nawet wypłacali odszkodowanie za nieobecność w pracy. Akcja się opłaciła, ale nic nie stało na przeszkodzie, by podobne starania podjęła strona polska. Jak wiemy, Polska była wtedy zajęta walkami o wschodnią granicę. W czasie plebiscytu nie przyjechali ją wesprzeć emigranci z niemieckiego Zagłębia Ruhry czy francuskiego Pas-de-Calais.

Co jednak ważniejsze – głosy emigrantów nie zmieniły ostatecznego wyniku plebiscytu. Oni

głosowali za pomocą kartek w innym kolorze niż mieszkańcy Górnego Śląska. Bez problemu można było te głosy policzyć. Bez 182 tys. głosów emigrantów (odjętych od 707 tys. w sumie oddanych na Niemców) i tak wynik dla Polski pozostawał niekorzystny. W Berlinie uznano więc, że strona niemiecka ma prawo domagać się całego spornego terenu.

To nie koniec konfliktu

Wynik plebiscytu był dla strony polskiej wielkim rozczarowaniem. Wojciech Korfanty próbował tę porażkę obrócić w sukces i zaproponował podział obszaru plebiscytowego wedle granicy nazywanej „linią Korfantego”. Polsce przypaść miało 59,1 proc. obszaru plebiscytowego, (zamieszkałego przez 70 proc. ludności), w tym Katowice, Chorzów, Bytom, Gliwice, Zabrze.

Na propozycję Korfantego nie zgodzili się Niemcy, ale także alianci. Uznali, że to są zbyt daleko idące żądania. Nawet Francuzi, przychylni Polsce, byli przeciw. Generał Henri Le Rond z Międzysojuszniczej Komisji Rządzącej i Plebiscytowej przedstawił najbardziej korzystną dla nas ofertę, bo skorygował na korzyść Niemców „linię Korfantego”. Pozostali członkowie Międzysojuszniczej Komisji, Anglicy i Włosi, byli skłonni przyznać Polsce tylko dwa wiejskie powiaty: pszczyński i rybnicki.

Śląsk miał nam spaść „jak dojrzały owoc z drzewa”, ale te nadzieje okazały się złudne. Na wieść o tym, że Polsce mają przypaść jedynie dwa południowe powiaty, Wojciech Korfanty wydał rozkaz rozpoczęcia III powstania śląskiego, wezwał robotników do strajku generalnego, który 2 maja 1921 roku objął prawie wszystkie zakłady pracy. Do walki poderwało się 50-60 tysięcy ludzi wprawiając w zdumienie nie tylko Polskę. To jedna z najpiękniejszych kart w dziejach narodu polskiego.

Ojcowie szli do powstania z synami i z braćmi. Szły całe ulice, całe familoki, by walczyć o swoją przyszłość. Dzielnica, która odpadła od ojczyzny sześćset lat wcześniej, zachowała polskie oblicze.

I powstanie śląskie w 1919 roku było przegrane. Mówi się, że II powstanie w 1920 roku osiągnęło cel, ale w tamtych latach powstańcy nie mogli liczyć na wielki sukces, mimo desperacji i całego bohaterstwa. Dopiero III powstanie śląskie było zwycięskie, choć militarnie nie zostało rozstrzygnięte. Zakończyło się zawieszeniem broni, ale przyniosło polityczne zwycięstwo. Polsce przyznano znacznie większą część spornych terenów niż poprzednio zamierzano. Mimo to na Opolszczyźnie, pod niemieckim panowaniem, pozostało około miliona ludności polskiej.

Bez powstań śląskich i przemysłu Górnego Śląska Polska byłaby krajem rolniczym, jak Rumunia.

Decyzją Sejmu RP rok 2019 został ustanowiony Rokiem Powstań Śląskich. Sto lat po przegranym plebiscycie, który i tak doprowadził do zwycięstwa, niewiele się wydarzy w naszym regionie.

IPN w Katowicach wydrukował reprint stuletniej mapy ze zbiorów Śląskiego Centrum Wolności i Solidarności, na której są zaprezentowane wyniki głosowania z 20 marca 1921 roku. Świetna pomoc naukowa. I to wszystko.

Musisz to wiedzieć

Bądź na bieżąco i obserwuj

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera