Strajk ratowników w woj. śląskim? Na Śląsku karetki normalnie wyjeżdżają do chorych

Z kraju płyną niepokojące informacje na temat rozszerzającego się protestu ratowników medycznych. Sytuacja pogarsza się w wielu, polskich miastach. Powodem jest absencja ratowników. Część bierze zwolnienia lekarskie, inni wypowiadają umowy. Problemy są m.in. w Białymstoku, Warszawie czy Wrocławiu.

Na tle tych miast – Śląsk – wygląda jak zielona wyspa. - Nie mamy żadnych sygnałów dotyczących ani masowego wypowiadania umów, ani kłopotów z obsadą karetek. Wręcz przeciwnie, na ogłoszony we wrześniu nabór mieliśmy więcej chętnych, niż przygotowanych miejsc.

W pierwszych dniach tego miesiąca podpisaliśmy 335 umów z ratownikami kontraktowymi – wylicza Iwona Wronka.

Dodatkowo, nowością w systemie wynagradzania ratowników kontraktowych w Śląskim jest niewielki, ale jednak dodatek dla tych ratowników, którzy zdecydują się przyjąć więcej niż 11 dyżurów w miesiącu.

- Zamiast dotychczasowych 40 zł za godzinę stawka dla takich osób wynosi 42 zł za godzinę – mówi rzeczniczka WPR.

Dodatkowo premiowani są także ratownicy, którzy uczestniczą w największych i wymagających największego nakładu sił akcjach. Mowa na przykład o wypadkach zbiorowych.

W innych regionach kraju, sytuacja jest alarmująca. Z informacji przekazanych przez Komitet Protestacyjny Ratowników Medycznych, w samej Warszawie, stoi połowa karetek. Minister Niedzielski przekazał, że opracowane są procedury w przypadku kryzysów.

- Ratowników, którzy nie przyłączyli się do strajku, wspiera Lotnicze Pogotowie Ratunkowe, czy tzw. karetki pozasystemowe. W kolejnych etapach wykorzystywani mają być wojskowi i strażacy z odpowiednim przeszkoleniem.