Nie bać się, że nie przyjedziemy, jeśli dowiemy się, iż interwencja wymaga wejścia w miejsce kwarantanny czy do mieszkania, gdzie przebywa osoba z objawami chorobowymi. Przyjedziemy, ale musimy o tym wiedzieć, żeby się odpowiednio do takiej interwencji przygotować
- mówi bryg. Piotr Szojda, komendant tyskiej komendy Państwowej Straży Pożarnej.
Ta wiedza i to odpowiednie przygotowanie do interwencji w miejscach zagrożenia koronawirusem potrzebne jest, by ochronić te wyspecjalizowane służby przed zakażeniem. - Bo zespoły narażone na kontakt z osobami zakażonymi musiałyby zostać objęte kwarantanna, a tym samym zostać wyłączone na ten czas ze służby - podkreśla komendant.
A ta służba w tej sytuacji jest niezwykle intensywna.
Nie przegap
- Wprawdzie mniej niż zwykle mamy wypadków czy pożarów traw, ale za to częściej musimy interweniować w budynkach czy mieszkaniach - mówi komendant Szojda.
Są to na przykład przypalone potrawy, z którymi lokatorzy sami sobie radzą, ale zapach spalenizny jest wyczuwalny na klatce i niepokoi sąsiadów, którzy dzwonią na straż.
Są to też sygnały z czujek, o tlenku węgla.
- Tu problemem są sąsiedzi, do których też musimy wejść, by sprawdzić, czy wszystko w porządku, A ludzie boją się otwierać, zapewniając, że u nich tlenku węgla nie ma - mówi Piotr Szojda.
Pamiętajmy, że tlenek węgla jest bezwonny.
- My musimy procedur dopełnić, wzywamy zatem policję, czas interwencji się wydłuża, a czad może w tym czasie zrobić swoje - mówi komendant, prosząc, by nie bać się strażaków. Oni dochowują wszelkich zasad bezpieczeństwa zdrowotnego.
Ze strony społeczeństwa oczekują natomiast prawdy. Prawdy w odpowiedziach na zadawane pytania podczas interwencji.
- Nie wolno zatajać żadnych symptomów choroby To ważne dla nas wszystkich - podkreśla komendant.
Prócz swoich zwykłych obowiązków i interwencji strażacy są na pierwszej linii frontu w walce z koronawirusem.
Zobacz koniecznie
-
Nasi koledzy ze strefy przygranicznej uczestniczą w pomiarach temperatury u osób przekraczających granicę, natomiast my dbamy o utrzymanie we właściwym stanie namiotów pneumatycznych postawionych przy szpitalu wojewódzkim
- mówi komendant.
Są tam trzy namioty Państwowej Straży Pożarnej i jeden miejski, strażacy dbają o dobry stan techniczny wszystkich. Muszą być odpowiednio zaopatrzone w prąd i ciepło. Sprawdzanie odbywa się kilka razy dziennie.
W zeszłym tygodniu jeden z nich trzeba bylo zabrać do naprawy, bo uchodziło z niego powietrze.
- Wszystko musiało się odbyć z zachowaniem procedur sanitarnych. Nim przyjechał nasz zespół, personel szpitalny zdezynfekował namiot. Strażacy pojechali tam w odpowiednich kombinezonach, zabrali namiot, przywieźli do nas i poddali kolejnej dezynfekcji. Trzeba było znaleźć miejsce uchodzenia powietrza i zakleić. Po 20 godzinach namiot był gotowy do odwiezienia na miejsce - mówi komendant Szojda.
Jak widać na zdjęciach, do wejścia w strefę zagrożoną koronawirusem strażacy mają odpowiednie stroje, maseczki. Mają też urządzenie do ozonowania kabin pojazdów. Korzystają z niego także policjanci, którzy każdego dnia podjeżdżają innym radiowozem do odkażenia wewnątrz.
Specjalną dezynfekcję przechodzą także mundury.
- Robi się to w dwojaki sposób: albo w pralnicach, gdzie uruchamia się program „dezynfekcja”, a następnie poddaje ozonowaniu lub samej dezynfekcji - mówi komendant Piotr Szojda.
🔔🔔🔔
Pobierz bezpłatną aplikację Dziennika Zachodniego i bądź na bieżąco!
Oprócz standardowych kategorii, z powodu panującej epidemii, wprowadziliśmy do niej zakładkę, w której znajdziesz wszystkie aktualne informacje związane z epidemią koronawirusa.
Aplikacja jest bezpłatna i nie wymaga logowania.
Bądź na bieżąco i obserwuj
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?