Magistrat liczy na prewencyjny skutek takich odwiedzin, bo na ewentualną karę za zatruwanie środowiska gospodarz będzie musiał się zgodzić. - Mamy nadzieję, że już sama wizyta strażnika w domu sprawi, że mieszkańcy dwa razy zastanowią się, zanim wrzucą śmieci do paleniska - mówi Mirosław Lenk.
Spalanie plastiku, opon, styropianu i innych odpadów w domowych kotłowniach jest prawnie zakazane. Jednak żadna instytucja w kraju nie sprawdza, co jest wrzucane do domowych pieców.
- My kontrolujemy wyłącznie zakłady pracy i nie zaglądamy do indywidualnych gospodarstw. Tymczasem bardzo często jest tak, że wielkie zakłady, które muszą przestrzegać norm, w mniejszym stopniu zanieczyszczają środowisko niż indywidualni mieszkańcy. Ludzie wrzucają do pieców, co popadnie - mówi Anna Wrześniak, wojewódzki inspektor ochrony środowiska w Katowicach.
Jej zdaniem samorządy mają bardzo szerokie uprawnienia kontrolne, ale rzadko z nich korzystają.
Urzędnicy z Raciborza postanowili w końcu skorzystać z oręża, które daje im nowa interpretacja przepisów prawa o ochronie środowiska i upoważnić strażników do prowadzenia kontroli przydomowych kotłowni. Taki postulat zgłosił na sesji radny Artur Jarosz. - Niektóre miasta w Polsce, takie jak Rzeszów, już rozszerzają uprawnienia strażników. My też możemy - argumentuje.
Zdaniem ekologów z Fundacji "Arka" w Bielsku-Białej, prawo do kontroli prywatnych kotłowni daje samorządom artykuł 379 Ustawy o ochronie środowiska. - Stosowne upoważnienia do prowadzenia kontroli może dać straży miejskiej prezydent - mówi Wojciech Owczarz, prezes "Arki", prowadzącej ogólnopolską akcję "Kochasz dzieci. Nie pal śmieci".
Mieszkańcy Raciborza dziwią się słysząc o tym, że strażnik będzie mógł zajrzeć do kotłowni. - Przecież nawet policja potrzebuje specjalnego nakazu, żeby wejść do domu. Straż miejska jest ważniejsza? - pyta mieszkaniec dzielnicy Brzezie, przyznając, że wrzuca do pieca dziecięce pampersy.
W rzeczywistości strażnicy miejscy już wcześniej mogli wchodzić na prywatne posesje, by sprawdzać, czy mieszkańcy wywiązują się z obowiązków ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach i mają np. podpisaną umowę na wywóz śmieci. Teraz tak naprawdę niewiele się zmieni, bo strażnicy, choć skontrolują kotłownię, nie będą mogli wypisać mandatu za spalanie śmieci w piecach. Jeżeli sprawca nie przyzna się do winy i nie podpisze protokołu kontrolnego, nie będzie można go ukarać. - Straż miejska nie ma kompetencji do nakładania grzywien za spalanie odpadów, a jedynie może kierować te sprawy do sądu - przyznają urzędnicy.
Żeby ukarać gospodarza, trzeba będzie zebrać w kotłowni dowody. - Jednak strażnik sam nie może tego zrobić - przyznaje Mirosław Lenk, dodając, że przecież nikt nie będzie ściągał za każdym razem inspektorów ochrony środowi-ska z Katowic.
Urzędnicy mają jednak nadzieję, że mieszkańcy przestra-szą się munduru i samo pou-czenie wystarczy, by odtąd wrzucali śmieci do kubła, a nie do paleniska. Chodzi też o uświadomienie ludziom zagrożenia. Spalanie śmieci w przydomowych kotłowniach niesie za sobą zatruwanie środowiska, w którym żyją.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?