Strażnicy miejscy mogą zajrzeć do twojej kotłowni

Aleksander Król
Władze Raciborza zapowiadają, że strażnicy miejscy lada dzień dostaną dodatkowe uprawnienia i ruszą w teren
Władze Raciborza zapowiadają, że strażnicy miejscy lada dzień dostaną dodatkowe uprawnienia i ruszą w teren Agnieszka Materna
Raciborscy strażnicy miejscy wkrótce będą mogli wejść do każdego domu i sprawdzić, czym mieszkańcy palą w piecach. Takie upoważnienie da im prezydent Mirosław Lenk.

Magistrat liczy na prewencyjny skutek takich odwiedzin, bo na ewentualną karę za zatruwanie środowiska gospodarz będzie musiał się zgodzić. - Mamy nadzieję, że już sama wizyta strażnika w domu sprawi, że mieszkańcy dwa razy zastanowią się, zanim wrzucą śmieci do paleniska - mówi Mirosław Lenk.

Spalanie plastiku, opon, styropianu i innych odpadów w domowych kotłowniach jest prawnie zakazane. Jednak żadna instytucja w kraju nie sprawdza, co jest wrzucane do domowych pieców.

- My kontrolujemy wyłącznie zakłady pracy i nie zaglądamy do indywidualnych gospodarstw. Tymczasem bardzo często jest tak, że wielkie zakłady, które muszą przestrzegać norm, w mniejszym stopniu zanieczyszczają środowisko niż indywidualni mieszkańcy. Ludzie wrzucają do pieców, co popadnie - mówi Anna Wrześniak, wojewódzki inspektor ochrony środowiska w Katowicach.

Jej zdaniem samorządy mają bardzo szerokie uprawnienia kontrolne, ale rzadko z nich korzystają.

Urzędnicy z Raciborza postanowili w końcu skorzystać z oręża, które daje im nowa interpretacja przepisów prawa o ochronie środowiska i upoważnić strażników do prowadzenia kontroli przydomowych kotłowni. Taki postulat zgłosił na sesji radny Artur Jarosz. - Niektóre miasta w Polsce, takie jak Rzeszów, już rozszerzają uprawnienia strażników. My też możemy - argumentuje.

Zdaniem ekologów z Fundacji "Arka" w Bielsku-Białej, prawo do kontroli prywatnych kotłowni daje samorządom artykuł 379 Ustawy o ochronie środowiska. - Stosowne upoważnienia do prowadzenia kontroli może dać straży miejskiej prezydent - mówi Wojciech Owczarz, prezes "Arki", prowadzącej ogólnopolską akcję "Kochasz dzieci. Nie pal śmieci".

Mieszkańcy Raciborza dziwią się słysząc o tym, że strażnik będzie mógł zajrzeć do kotłowni. - Przecież nawet policja potrzebuje specjalnego nakazu, żeby wejść do domu. Straż miejska jest ważniejsza? - pyta mieszkaniec dzielnicy Brzezie, przyznając, że wrzuca do pieca dziecięce pampersy.

W rzeczywistości strażnicy miejscy już wcześniej mogli wchodzić na prywatne posesje, by sprawdzać, czy mieszkańcy wywiązują się z obowiązków ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach i mają np. podpisaną umowę na wywóz śmieci. Teraz tak naprawdę niewiele się zmieni, bo strażnicy, choć skontrolują kotłownię, nie będą mogli wypisać mandatu za spalanie śmieci w piecach. Jeżeli sprawca nie przyzna się do winy i nie podpisze protokołu kontrolnego, nie będzie można go ukarać. - Straż miejska nie ma kompetencji do nakładania grzywien za spalanie odpadów, a jedynie może kierować te sprawy do sądu - przyznają urzędnicy.

Żeby ukarać gospodarza, trzeba będzie zebrać w kotłowni dowody. - Jednak strażnik sam nie może tego zrobić - przyznaje Mirosław Lenk, dodając, że przecież nikt nie będzie ściągał za każdym razem inspektorów ochrony środowi-ska z Katowic.
Urzędnicy mają jednak nadzieję, że mieszkańcy przestra-szą się munduru i samo pou-czenie wystarczy, by odtąd wrzucali śmieci do kubła, a nie do paleniska. Chodzi też o uświadomienie ludziom zagrożenia. Spalanie śmieci w przydomowych kotłowniach niesie za sobą zatruwanie środowiska, w którym żyją.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na Twitterze!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na Twiterze!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 2

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

r
rydułtowik
Problem palenia w kotłowni czym się da, ma troszkę szerszy aspekt.A głównym
czynnikiem są ceny opału. Ostatnio w wielu gminach śląskich wprowadzane są
tzw.programy niskiej emisji,dotowane w dużej mierze przez samorządy i wszystko pięknie,ładnie ale to jest tylko jeden koniec kija.
Drugi koniec to ceny i coraz gorsza dostępność opału tzw.ekogroszku.Sam jestem uczestnikiem takiego programu i coś o tym wiem, a wszystkim przyszłym
uczestnikom takich programów radzę się dobrze zastanowić bo koszty mogą być
niewspółmierne do niewątpliwej wygody.Poza tym nie wszystkich stać na kupno
wystarczającej ilośći opału przy coraz wyższych cenach więc nie dziwi mnie
że ludzie palą czym się da.Przecież to skandal żeby węgiel był tak drogi,nie wszyscy pracują na kopalniach i korzystają z deputatów.
k
kaktusnadłoni
Bardzo podoba mi się ten pomysł.
W Żorach gdzie mieszkam, na osiedlach w miarę jest czyste powietrze, ale smród spalenizny często czuć od strony domków jednorodzinnych i od ogrodów działkowych.
Mamy w Żorach coraz piękniejsze Stare Miasto, jednak dym z kominów jest niekiedy taki że Starówka traci swój urok.
Oczekiwałbym by Ustawa o ochronie środowiska została tak poprawiona, by można było na bieżąco egzekwować przestrzeganie tych przepisów przez odpowiednie służby.
Wróć na dziennikzachodni.pl Dziennik Zachodni
Dodaj ogłoszenie