Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strzemieszyce: Pył i smród nas zabije. Tu nie da się żyć! Śmieci z Salwadoru nas dobiją

Piotr Sobierajski
Jakub Szrodziński, Olek Kordecki, Renata Kordecka i Alicja Krajewska obawiają się o swoje zdrowie
Jakub Szrodziński, Olek Kordecki, Renata Kordecka i Alicja Krajewska obawiają się o swoje zdrowie Piotr Sobierajski
W Strzemieszycach, dzielnicy Dąbrowy Górniczej, wrze. Okoliczne zakłady zatruwają powietrze. Chorują zarówno dzieci, jak i starsi, a teraz płyną tu toksyczne odpady z Salwadoru.

Poznała ich właśnie cała Polska. To do nich płynie ponad 70 ton toksycznych substancji z dalekiego Salwadoru, bo nikt na świecie nie chciał u siebie tej ekologicznej bomby. Mieszkają w Strzemieszycach, które podzielone są na Strzemieszyce Małe i Strzemieszyce Duże. Dziś to dzielnice Dąbrowy Górniczej, ale w latach 1954-1975 roku Strzemieszyce Wielkie były samodzielnym miastem. I te właśnie czasy mieszkańcy wspominają z wielkim sentymentem, podkreślając, że gdyby rządzili się dziś sami, to nigdy nie dopuściliby do tego, by wokół ich domostw wyrosło ponad 30 uciążliwych zakładów i firm. A te, ich zdaniem, zatruwają im dziś powietrze, w którym mienią się szklane opiłki, wodę, glebę, a do tego mają im jeszcze zwieźć do miejscowej firmy SARPI niebezpieczne odpady z końca świata. Czy tu w ogóle da się żyć?

Kiedyś nie było u nas takiego dziadostwa, to straszne

- Da się, ale co to dziś za życie - mówią zgodnie strzemieszyczanie. A jest ich niemało, bo ponad 14 tysięcy. Toż to jak niektóre miasta w kraju. Jak podkreślają, tu są ich domy, tu jest ich mała ojczyzna, o której ocalenie rozpoczynają bój. Ocalenie przed zapomnieniem i uczynieniem z tego miejsca jednego wielkiego śmietniska dla całego kraju, a nawet świata.

Jest o co walczyć, bo Strzemieszyce z roku na rok się zmieniają. Niestety, na gorsze. W 2007 roku spalił się tu dworzec PKP, a podpalaczy do dziś nie złapano. Pozostały tylko ściany i zamurowane okna. Nikt nie interesuje się losem tego zabytku, losem pasażerów. Było tu także przez dziesięciolecia liceum ogólnokształcące. Zostały tylko wspomnienia. A ostatnio nawet policja się stąd wyprowadziła. Zniknął komisariat, potem szybciutko przepadł posterunek. Teraz są tylko patrole… Do tego dziwnym trafem choruje tu coraz więcej osób. Starszych, młodszych. Los nie oszczędza nikogo.

- To nie jest tak, że my nagle zaczęliśmy narzekać, jak niektórzy sugerują - mówi Barbara Torbus ze Strzemieszyc. - Problem z lokowaniem w jednym miejscu szkodliwych zakładów to kwestia ostatnich 30 lat. Zaczęło się od Huty Katowice i Koksowni Przyjaźń, a potem to już poszło. Teraz mamy pod nosem m.in. spalarnię śmieci, zakład utylizujący niebezpieczne odpady, składowisko wszelkiego rodzaju odpadów, zakład produkujący wyroby szklane i centrum recyklingu szkła. Ktoś na to zezwolił, a my z tego powodu cierpimy. 40 lat przepracowałam w służbie zdrowia. Byłam m.in. położną. Kiedyś rodziły się tu zdrowe, dorodne dzieci. Dziś? Same chorowite, od razu potrzeba specjalistów, by je leczyć, ratować. Sama też tracę powoli wzrok, bo w powietrzu latają opiłki szkła, ale jak przychodzi do badań, to nikt nie jest w stanie zidentyfikować, co to jest. A jak opadnie na parapety, na stoły w ogródkach, to się wszystko świeci. Oj, kiedyś nie było tu takiego dziadostwa jak dziś, oj, nie było - dodaje.

Nie wiedzieli, że jest aż tak źle. Dziś ich syn jest ciężko chory

Dorota i Paweł Blachowie mieszkają w Strzemieszycach przy ul. Bocznej od sześciu lat. Tuż przy zakładzie Saint-Gobain, który zajmuje się przeróbką szkła. - Nie mieliśmy świadomości, że zagrożenie jest tak poważne. Gdybyśmy to wiedzieli, to nie wiem, czy właśnie to miejsce wybralibyśmy do życia - podkreśla pani Dorota.

Mają troje dzieci, 3-letnią Martę, 7-letniego Pawełka i 9-letniego Adama. Codziennie martwią się o ich zdrowie, co przyniosą kolejne miesiące. Są ku temu powody. U ich najstarszego syna zdia-gnozowano przewlekłe zapalenie gruczołu tarczycy, tzw. chorobę Hashimoto, co w przypadku chłopców zdarza się niezwykle rzadko. - To wpływ zanieczyszczonego środowiska. Już do końca życia jest skazany na leczenie, codziennie będzie musiał łykać tabletkę. To nie jest sprawiedliwe i normalne. W tym naszym powietrzu jest tak wiele szkodliwych substancji, że szkoda słów - mówi pani Dorota.

To niejedyny taki przypadek. Problemy zdrowotne mają też dzieci Magdaleny Matyjasik, 3-letnia Julia i 8-letni Krzyś. #- U Krzysia pojawiły się dziwne bóle głowy, a także alergie i problemy skórne. Cały czas musi przyjmować leki, ciągle musimy konsultować się z lekarzami. A kiedy pytam ich, jak temu wszystkiemu zaradzić, słyszę jedną odpowiedź - po prostu się stąd wyprowadzić - przyznaje z żalem Magdalena Matyjasik.

- Mój syn ma ciągłe problemy z oddychaniem, cały czas kaszle. Miał nawet tak silny atak, że o mało się nie udusił. Ciężki nasz los. No, ale jak ma być dobrze, skoro tuż za płotami przydomowych ogródków wyrosły kominy firm i zakładów. Dymią, smrodzą. To straszne - przyznaje Renata Kordecka.

Co to za kontrole?! Owijają linię produkcyjną folią i niby nie działa

Ludzie ze Strzemieszyc stracili już całkowicie zaufanie do władz i instytucji, które są odpowiedzialne za kontrole wszystkich okolicznych zakładów. Bo z reguły wyniki kontroli nie wykazują nic niepokojącego. Niby wszystko jest w normie, niby jest w porządku, ale…

- Co to za kontrole! Zapowiadane z góry. Wszyscy wiedzą, co trzeba wtedy zrobić, by nikt się do niczego nie przyczepił. Jak to się robi? Prosto. Linię produkcyjną, która wydala szkodliwe substancje, owija się folią. Przychodzą kontrolerzy i pytają - co to? Pada odpowiedź, że to linia zapasowa, nieużywana. Oczywiście to kłamstwo. Kontrola się kończy, linia wraca do działania i hulaj dusza, piekła nie ma - mówi jeden z mieszkańców Strzemieszyc.

Prezydent Dąbrowy Górniczej Zbigniew Podraza, który sam dwa lata temu przeprowadził się do Strzemieszyc, zapowiada, że zrobi wszystko, by mieszkańcy mogli czuć się bezpiecznie, a środowisko naturalne nie ucierpiało od "salwadorskiej przesyłki". Skierował też pismo do ministra środowiska z wnioskiem o przeprowadzenie przez ministerstwo bądź podległe mu służby kompleksowych badań stanu środowiska na terenie Dąbrowy Górniczej oraz o zwiększenie częstotliwości kontroli w zakładach przemysłowych zlokalizowanych w mieście. Tylko czy to coś w końcu pomoże? Ponoć nadzieja umiera ostatnia…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo