Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Suicide Squad. Zła krew" [RECENZJA] Drużyna wyrzutków jednoczy się w szczytnym celu

Bartłomiej Romanek
Bartłomiej Romanek
Harley Quinn i Deadshot raz jeszcze w rolach głównych. Nakładem wydawnictwa Egmont ukazał się kolejny album o drużynie wyrzutów i przestępców, siłą zmuszonych do służenia swojemu krajowi. "Suicide Squad. Zła krew" to album spod pióra znakomitego scenarzysty Toma Taylora i już to wystarczy za świetną rekomendację.

Żyjemy w czasach, kiedy filmowe i komiksowe uniwersa wzajemnie się przenikają. Komiks napędza zainteresowanie filmem, a kino promuje komiksy. Dzisiaj to norma, dlatego trudno dziwić się, że kolejnemu filmowi o Legionie Samobójców towarzyszy komiks wydany w Polsce przez Egmont.

Film został dobrze przyjęty, a jak jest w przypadku komiksu? Autorem albumu "Suicide Squad. Zła krew" jest Tom Taylor. To uznany artysta, który w naszym kraju chyba najlepiej przedstawił się świetnym tytułem "DCEased". W przypadku historii o Legionie Samobójców również nie możemy mówić o rozczarowaniu. To bardzo dobra historia, mimo że scenariusz nie jest szczególnie skomplikowany.

Kiedy Oddział Samobójców dostaje zadanie zneutralizowania grupy międzynarodowych superterrorystów znanych jako Rewolucjoniści, nikt się nie spodziewa, że pojmani złoczyńcy dołączą do drużyny! Czy Harley Quinn i Deadshot, weterani Oddziału Samobójców, mogą komukolwiek zaufać w sytuacji, gdy nowi członkowie Oddziału Specjalnego X będą zmuszeni do współpracy z ludźmi, którzy chcieli ich zabić? Nawet jeśli uda im się przetrwać kolejną misję, czy będą w stanie znieść swoje towarzystwo i nie pozabijać się nawzajem? Lepiej nie przywiązujcie się do nikogo!

Tom Taylor świetnie radzi sobie z opowiedzeniem historii z pogranicza filmu szpiegowskiego i sensacyjnego. Wielką zaletą albumu jest właściwe wyważenie proporcji dla wszystkich bohaterów. "Suicide Squad. Zła krew" to komiks o całej grupie superbohaterów, a nie tylko o niektórych z nich. Nawet szerszy wątek poświęcony Deadshotowi nie psuje tego wrażenia.

Historia wciąga nas od pierwszej strony i ani przez moment nie traci tempa. Jest w niej sporo nieoczekiwanych zwrotów akcji, a kto z nas nie kocha "twistów"? Bardzo udany jest jeden z rozdziałów opowiedziany z perspektywy przesłuchiwania Kapitana Bumeranga.

Oprócz Legionu Samobójców mamy w komiksie pokaźną galerię innych postaci. Pojawia się m.in. Deathrstroke, Flash i Batman. Są oni wprowadzeni w sposób sensowny i odgrywają rolę w całej opowieści. Zdradzę, że pojawia się ktoś jeszcze, ktoś, kto stoi za całym spiskiem, ale sami przekonajcie się, jakie jest rozwiązanie tej świetnej historii.

Tom Taylor zadbał również o wątki humorystyczne. Przyznaję, że na początku miałem wrażenie, że to humor na siłę, ale im dalej, tym jest lepiej, a niektóre scenki narysują na Waszych twarzach uśmiech.

W "Suicide Squad. Zła krew" Taylor współpracuje z dwoma świetnymi rysownikami. Bruno Redondo i Daniel Sempre zapewniają nam prawdziwą graficzną ucztę. Sam album został pięknie wydany. Oprócz samego komiksu otrzymujemy dodatkową galerię postaci i piękne okładki.

Album "Suicide Squad. Zła krew" potwierdza wielki talent Toma Taylora, który potrafi tworzyć nowoczesne i nieoczywiste komiksy. Tym bardziej z niecierpliwością oczekuję na wydanie "Injustice". Premiera tego albumu już 29 września 2021 roku.

Recenzja powstała dzięki uprzejmości wydawnictwa Egmont

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty