Susza i mniejsze zbiory nie wpłyną na ceny żywności. Ale rolnikom będzie trudniej

- Plony są faktycznie mniejsze, a ich jakość słabsza, bo zboże nie wykształciło się tak, jak powinno. Nie wpłynie to jednak na ceny żywności, gdyż przepływ zbóż jest na tyle swobodny, że jeśli będzie go brakowało na danym terenie, zostanie sprowadzone z innej części kraju czy z zagranicy. Te ceny zawsze się wahają, ale nie sądzę, że grożą nam jakieś ponadnormatywne wzrosty - mówi Urszula Bartkowiak, specjalista ds. ogrodnictwa i ekologii w Śląskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego w Częstochowie.

Mianem dramatu określa natomiast sytuację hodowców, którzy nie mają czym karmić zwierzyny.

- Od rana odbieram telefony od hodowców, którzy dzwonią z pytaniami, czy wojewoda ogłosi klęskę. Póki co nie ma takiej decyzji i trudno przewidzieć, czy zapadanie. Sytuacja jest natomiast dramatyczna, bo po prostu nie ma trawy. Rozmawiałam m.in. z hodowcą z powiatu zawierciańskiego, który ma liczące 150 sztuk stado kóz. Trawa jest spalona, a zwierzynę trzeba nakarmić. To ogromny problem dla tych ludzi i dodatkowy wysiłek oraz koszty, bo będą musieli tą paszę skądś sprowadzić - mówi Bartkowiak.

Sytuacja ta nie powinna jednak wpłynąć na wzrost cen mięsa. To dobra wiadomość dla jego zjadaczy, gorsza dla hodowców.

- Hodowcy nie mogą windować cen, bo producenci czy przetwórcy po prostu od nich nie kupią, a sięgną po mięso z Danii, Holandii, Czech czy Słowacji. Naprawdę nie sądzę, że są powody do obaw o wzrost cen żywności - przekonuje Bartkowiak.