Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Święto Niepodległości: Dla kogo „kolumny zwycięstwa” w podzielonym państwie?

Krzysztof Karwat
Krzysztof Karwat
Krzysztof Karwat
Kilka miesięcy temu władze zapowiedziały, że rozpoczęły przygotowania do setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Na razie wiadomo, że za tydzień przez stolicę przejdzie kilka konkurencyjnych marszów. To kolejne świadectwo coraz głębszych podziałów społecznych. Czy za rok coś się zmieni?

Kilka miesięcy temu władze zapowiedziały, że rozpoczęły przygotowania do setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Na razie wiadomo, że za tydzień przez stolicę przejdzie kilka konkurencyjnych marszów. To kolejne świadectwo coraz głębszych podziałów społecznych. Czy za rok coś się zmieni?

Pytanie retoryczne, bo każdorazowo 11 listopada staje się pretekstem do polityczno-propagandowych harców, mających niewielki związek z historią naszego kraju. Dla niektórych środowisk, zwłaszcza tych kojarzonych ze skrajną prawicą narodową i pseudokibicami, to jedyna okazja, by pokazać, o co im tak naprawdę chodzi.

Inna rzecz, że to nie jest jasne, bo tym razem ruszą do boju z hasłem „My chcemy Boga”, co - w ich ustach - będzie groteskowym odwołaniem się nie tylko do znanej pieśni religijnej, ale również walki światopoglądowej, jaką Kościół katolicki musiał w czasach prymasa Stefana Wyszyńskiego toczyć z państwem komunistycznym.

A warto przypomnieć, że w PRL-u przesiąknięte agenturą endeckie i „radykalno-narodowe” niedobitki pochowały się w przybudówkach PZPR-u i „bratnich stronnictw”, mniej lub bardziej wspierając restry-kcyjną politykę Władysława Gomułki. Dawny nacjonalizm wdzięcznie się rymował z „narodowym odchyleniem” jednej z frakcji ruchu komunisty-cznego.

Nic to jednak dziś nie znaczy, bo spadkobiercy rozmaitych ideologii wybierają sobie te elementy tradycji, które są im w danej chwili przydatne. Trwa więc proceder dopisywania się do tych nurtów politycznych, które uważane są za „prawdziwie polskie” i „patriotyczne”.

Stąd tylu admiratorów Józefa Piłsudskiego, choć wśród dzisiejszych polityków polskich nie znajdziemy ani jednego, który mógłby marszałkowi buty czyścić. Ale ten i ów buławę podnosi coraz wyżej, nie bacząc na zupełnie inne realia polityczne (i europejskie konteksty).

Tymczasem święto narodowe skłaniać powinno do refleksji nad przeszłością i przy-szłością, a nie do bałwochwalczych popisów.

Tenże Piłsudski to przecież także przewrót majowy, więzienia dla politycznych oponentów i sanacyjny autoryta-ryzm, który pozbawił Polaków nie tylko pełni praw obywatelskich, ale również izolował nasz kraj na arenie międzynarodowej. W drugiej połowie lat 30. Rzeczpospolita miała fatalne stosunki z wszy-stkimi sąsiadami; paradoksalnie - choć ledwie przez „chwilkę” - poprawnie ułożyła relacje tylko z III Rzeszą.

Dobrze o tym wszystkim pamiętać, bo 11 listopada - wbrew temu, co się słyszy - nie jest rocznicą „chwały polskiego oręża”. Czymś dziwnym musi się więc wydawać pomysł ministra obrony, by w różnych miejscach dzisiejszej Polski stawiać nowe upamiętnienia wojenne w kształcie kolumn. Tak, wyszliśmy z tej wojny zwycięsko, ale tylko „w pewnym sensie”, bo przecież wieloetniczna Polska nie była jej stroną; tak jak nie były nią - na przykład - utworzone wtedy Czechosłowacja czy Jugosławia.

11 listopada to data symboliczna, którą trzeba przede wszystkim kojarzyć z zakończeniem Wielkiej Wojny i og-romnymi zmianami politycznymi, jakie przyniósł rok 1918.

Powstanie II Rzeczpospolitej to - rzecz jasna - moment ogromnej wagi w dziejach państwowości polskiej. Trudno go przecenić. Warto jednak - powtarzam - uwzględniać ówczesne konteksty polityczne i nauki, jakie powinniśmy wyciągać z doświadczeń przodków, nawet gdybyśmy mieli się tylko łudzić, że historia może być naszą „nauczycielką”.

Tromtadracja - podszyta fałszywym uczuciem dumy, która mogła być przymiotem innych generacji, ale nie naszych! - nigdy nie prowadzi w jasną przyszłość, o czym zdawały się wiedzieć najtęższe umysły tamtej epoki. Stąd owa słynna literacka fraza o „radości z odzyskanego śmietnika”, która pojawiła się wkrótce po odrodzeniu się polskiej państwowości, będąca rodzajem przestrogi dla współczesnych i - okazuje się - także potomnych.

Z tą datą mają kłopot nie tylko Polacy (i parę innych narodów, które współtworzyły II Rzeczpospolitą). Rok 1918 przewrócił stary porządek świata. Na jego zgliszczach mogły powstać nowe państ-wa, ale elity ówczesnych imperiów gorzko płakały, bo rozpadła się ich wszechwładza. Dlatego także Brytyjczycy i Francuzi przede wszystkim czczą pamięć milionów żołnierzy, którzy padli na frontach. Bierzmy przykład, bo Polaków wśród nich też nie zabrakło.

POLECAMY TWOJEJ UWADZE

24 zawody deficytowe. Sprawdź, których specjalistów szukają

Czy dostałbyś się do policji? PRAWDZIWE PYTANIA TESTU MULTISELECT

Ile zarabiają nauczyciele, lekarze, policjanci i służby mundurowe SPRAWDŹ LISTĘ PŁAC

Znasz język śląski? Przetłumacz te zdania QUIZ JĘZYKOWY II

Magazyn tyDZień Informacyjny program Dziennika Zachodniego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!