Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczepański: Krajobraz po wyborczej bitwie

Marek S. Szczepański
Marek S. Szczepański
Marek S. Szczepański arc.
W aurze skandalu i kompromitacji zakończyły się wybory samorządowe w demokratycznej przecież Polsce. Nie mam na myśli elekcyjnych oszustw, bo takie najprawdopodobniej nie miały miejsca, ale poruszająca okazała się bezradność Państwowej Komisji Wyborczej i cyfrowe wykluczenie jej członków.

Ceniłem zawodowe kompetencje nobliwych sędziów w niej zasiadających, ale ich nieudolność w trudnej sytuacji zakończyła się zbiorową dymisją. Z całą jednak pewnością wybory, które miały być wolne od wielkich szyldów, okazały się plebiscytem popularności Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości.

Polacy nie lubią partii politycznych, ale jak wiadomo, głosują na nie, podobnie jak mie-szkańcy naszego regionu. PiS odzyskał w regionie śląskim siły po tym, jak prezes Jarosław Kaczyński zdefiniował niefrasobliwie Ślązaków jako ukrytą opcję niemiecką. Ale daleko mu do odtrąbienia sukcesu i zapowiadanego marszu po władzę na wszystkich szczeblach: lokalnych, regionalnych czy ogólnopolskich. Prawda jest jednak oczywista. Wybory lokalne, które miały być wolne od wielkich partii, okazały się więc głęboko uwikłane w politykę partyjną, a obywatele decydowali o wsparciu PO czy też PiS-u.

Trzeba jednak dodać, że bardzo przyzwoity wynik osią-gnęła partia chłopska, której zdolności koalicyjne są nieograniczone.

PSL od samego początku transformacji potrafi być przygotowany do sprawowania władzy, bez względu na bieżące układy polityczne. Nie chcę przy tym powiedzieć, że formacja ta zachowuje się jak upadła kobieta, ale że jej zdolności koalicyjne przekraczają wszelkie polityczne rachunki i wyobraźnię.

Najmniejszego powodu do zadowolenia nie ma kluczowa partia lewicowa, której przywó-dca - znany z dowcipnych mądrości - winien podać się do dymisji. Przypominam tutaj nieśmiertelny bon mot Leszka Millera: nieważne, jak mężczyzna zaczyna, ale ważne, jak kończy. Najwyższa pora na zmiany personalne, bo Polska polityczna winna być wielobarwna, a u-grupowania lewicowe mają swoją rolę do odegrania.

Nie rozumiem też zadowolenia przedstawicieli Ruchu Autonomii Śląska. Eksponują cztery mandaty w Sejmiku Samorządowym, ale w żaden sposób nie potrafią wyjaśnić, dlaczego tak radykalnie zmniejszy-ła się grupa wyborców. Co gorsza, zabiegi autonomistów o ich uznanie za mniejszość etniczną, a godki za język regionalny, spotkały się z krytycznymi ocenami ważnych przedstawicieli Mniejszości Niemieckiej.

Tę niezwyczajną sytuację związaną raczej z konkurencją i konfliktem bliskich przecież ugrupowań, winni - moim zdaniem - rozważyć przedstawiciele mniejszości i autonomistów. Jeśli tak się nie stanie, przewiduję nieuchronny proces marginalizacji obu ugrupowań.

Ostatnie wybory dowartościowały też, choć bez przesady i egzaltacji, ruchy miejskie, których twórcy związani ze swoją ojczyzną prywatną, zamierzają działać na rzecz swojego miasta, w tym budować obywatelski budżet, dbać o przestrzeń, jego urodę i funkcjonalność. Ruchy te to wciąż margines obywatelski, choć mam nadzieję, że czeka go społeczna ekspansja i uwolnienie od postaci, które bardziej niż o działalność na rzecz społecznego otoczenia, dbają o budowanie własnego wizerunku i politycznej pozycji.

Wybory samorządowe ukazały też proste i czytelne przes-łanie. Słabe wyniki osiągnęli ci prezydenci, także w naszym regionie, którzy megalomańsko uwierzyli we własną gwiazdę. Mniej pokornych czekała druga tura, a przekonanych o własnej wielkości - elekcyjna porażka.

Powody do głębokiego namysłu ma wrocławski czempion Rafał Dutkiewicz czy Paweł Adamowicz z Gdańska. Z klasą pożegnał się z prezydencką funkcją Piotr Uszok, wieloletni prezydent Katowic. Scheda miejska, jaką pozostawił, wystawia mu jak najlepsze świadectwo, a tych, którzy przez wiele lat nie pozostawiali na nim suchej nitki, czeka teraz myślowy czyściec. Nie mówię i nie twierdzę, że był to prezydent idealny, ale wiem, że był uzależniony od swojego miasta. A to dostateczna i pozytywna rekomendacja.

Wygrali prezydenci, burmistrzowie i wójtowie doceniani przez mieszkańców, zarówno rekordziści, sprawujący władzę od ćwierćwiecza, jak i ci, którzy publiczną posługę pełnią od czterech lat. Zbiorowa mądrość jest tutaj bezcenna i jestem pewien, że mieszkańcy refleksyjnie postawili krzyżyk na stosownej kratce. Martwi oczywiście liczba głosów nieważnych i masowa absencja przy wyborczych urnach.

Stanęła przy nich mniej niż połowa uprawnionych, co nadal dowodzi obywatelskiego lenistwa, a wybranym samorządowcom, nawet z największymi sukcesami, psuje radość z wyniku i sprzyja refleksjom nad społeczną legitymacją władzy.

Marek S. Szczepański,
socjolog


*Kto wygrał wybory w Twoim mieście? ZOBACZ WYNIKI WYBORÓW 2014
*Nowe władze woj. śląskiego: Koalicja PO, PSL, SLD. Marszałek Saługa. Zarząd wybrany
*Niesamowote zdjęcia nocne Katowic. Takich Katowic jeszcze nie widzieliście [ZOBACZ ZDJĘCIA]
*Śląsk Plus - pierwsza rejestracja za darmo. Zobacz nowy interaktywny tygodnik o Śląsku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!