Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczepański: Kto na liście orszakowej do Europarlamentu?

Marek S. Szczepański
Prof. Marek Szczepański
Prof. Marek Szczepański Dziennik Zachodni
Eurowybory 2014: W końcu maja we wszystkich krajach Unii Europejskiej odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego. Przygotowania elekcyjne toczą się pełną parą, chociaż właściwa kampania jeszcze się nie zaczęła. Owszem, tu i ówdzie dostrzec można bill-boardy podkreślające pracowitość, uczciwość oraz zacność obecnych eurodeputowanych, oczekujących zapewne na ponowną posługę w Brukseli.

Najwięcej emocji budziło jednak sporządzanie list wyborczych. Obiektem pożądania była, jak zawsze, "jedynka" lub, a to już gorzej, "dwójka". Właśnie toczy się debata o Michale Kamińskim, niegdysiejszym spindoktorze Prawa i Sprawie-dliwości, szukającym obecnie szans na liście Platformy Obywatelskiej w województwie lubelskim. Wiadomo, że lubelskie znajduje się w niechlubnym rejestrze 15 najuboższych regionów Unii, choć sam Lublin wyraźnie i raczej pozytywnie się zmienia. Takie ulokowanie oznacza ciężką, być może nawet wyniszczającą, pracę w Brukseli. Stały lobbing na rzecz zacofanego województwa. Mam nadzieję, że M. Kamiński brzemię poselskie udźwignie, choć jego nominacja oburzyła wiele loka-lnych środowisk politycznych.

Jeden z ich przedstawicieli powiedział nawet, że lubelskie zostało potraktowane jako zwyczajne śmietnisko. Sam kandydat czuje się zadowolony z nominacji, a malkontentom przypomniał, że mieszka led-wie 43 kilometry od rubieży województwa, które ma zamiar reprezentować w PE. Prawdę powiedziawszy, nie tylko kandydatura Kamińskiego wzbudziła emocje, zdziwienie czy zastanowienie.

Na politycznej giełdzie pojawiły się bowiem nazwiska sportowców, celebrytów, atletów, aktorów, ludzi o niejasnych dokonaniach zawodowych - w skrajnych przypadkach mających w nieodległej przeszłości problemy z prawem. Jedne nazwiska się pojawiają, inne - nie wiedzieć czemu - znikają, a meblowanie list wyborczych przypomina raczej loterię i chaotyczne tasowanie kart niźli przemyślaną politykę partii. Regionalni przywódcy partyjni zaciekle walczą o wpływy i pozycje. Miarą sukcesu w tej walce jest liczba osób ulokowanych na eksponowanych miejscach wyborczych. Czasem bywa nią też liczba skreślonych nazwisk, niepewnych czy wrażych zdaniem lokalnych i regionalnych liderów.

Tak jest i w naszym regionie, wcale nie wolnym od politycznej groteski, zważywszy choćby na fakt zniknięcia z listy kandydatki, której zarzucono udział w baśniowym, ale przede wszystkim charytatywnym, przedstawieniu teatralnym. Niektórzy europosłowie zasłużeni w Brukseli nie otrzymują za swoją pracowitość "jedynek", ba nawet "dwójek", a ich ulokowanie jest dziełem zaciekłych walk personalnych i wewnątrzpartyjnych.
A jest o co walczyć. Do społecznej świadomości przebiły się przede wszystkim brukselskie zarobki, diety i dotacje. Kolejne dyskusje publiczne pokazują Parlament Europejski jako znakomitą trampolinę do budowania prywatnych fortun. W zupełnym cieniu, wręcz niebycie, jest odpowiedzialność poselska przed wyborcami, konieczność stałej pracy w PE i jego niezliczonych komisjach.

Prawie w ogóle nie mówi się o roli doświadczenia poselskiego, zdolnościach komunikacyjnych kandydatów, ich kulturze prawnej czy ogładzie językowej. Ważne są przede wszystkim gorące jak kartofel postacie oraz ich medialna popularność. A wszystko w myśl starej zasady: nieważne co się publicznie mówi o kandydatach, ważne, by nie przekręcano ich nazwisk.

Oczywiście, w gronie 51 eu-roposłów polskich jest spora liczba osób o niekwestionowanych zasługach dla kraju i regionów które reprezentują, ale w przedwyborczym amoku te dokonania słabo są eksponowane. Nie ma indywidualnych i zbiorowych podsumowań mijającej kadencji, rejestru sukcesów i porażek posłów ponownie kandydujących do Brukseli, choć i od tej reguły są wyjątki. A przecież takie publiczne rozliczenie przed wyborcami powinno być, a nie jest, podstawą do budowania list wyborczych i lokowania na nich kolejnych nazwisk. Trudno tu nie zacytować nieśmiertelnych zdań z "Cesarza" R. Kapuścińskiego:

"[…] w pałacu rozpoczynała się najbardziej zaciekła i bezpardonowa walka o udział w cesarskim orszaku. Walka ta przebiegała zawsze w dwóch rundach, to znaczy - w pierwszej nasi notable i prominenci staczali pojedynki o samą obecność w orszaku, o wpisanie na listę orszakową, a w drugiej już tylko zwycięzcy eliminacji siłowali się między sobą o zdobycie odpowiednio wysokiego i godnego miejsca […]. A kiedy już wszyscy jakoś się upchnęli i lista nieco utrzęsła, ugładziła, nowe zaczynało się rozkopywa-nie i wywracanie, przesuwanie, wyprzedzanie, nowe waśnie i dąsy. Bo ci, co niżej, chcieli wyżej, kto był 43, chciał 26, kto 78, pożądał 32, kto 57, piął się na 29, kto 67, walił prosto na 34[…], kto 63, drapał się na 49 i tak ku górze, ku górze bez końca...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!