Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczepański: Meblowanie umysłów. W tle Marzenie o UNI+

Marek S. Szczepański
Marek S. Szczepański
Marek S. Szczepański Dziennik Zachodni
Od ponad trzech lat, czyli od objęcia przez Prawo i Sprawiedliwość rządów w RP, kraj podlega licznym reformom i przeobrażeniom. Zbiorczo nazywa się je „dobrą zmianą”. Nie wiem, dlaczego używana jest liczba pojedyncza, a nie mnoga, czyli „dobre zmiany”, ale to już zupełny detal.

Kluczową, ba, sztandarową reformą jest, jak wiadomo, Rodzina 500+ oraz realizowane i projektowane jej pochodne: 500+ dla seniorów, wyprawki dla uczniów rozpoczynających szkołę, Mieszkanie+ i jeszcze kilka innych „plusów”. Odpowiedzialny badacz społeczeństwa wciąż wstrzemięźliwie, ale z nadzieją, ocenia skutki tych społecznych transferów, bo na ostateczne wnioski przyjdzie poczekać. Tylko w politycznych przepychankach jedni stanowczym głosem i z triumfalizmem mówią o pełnym sukcesie, inni zaś o porażkach czy niedostatkach poczynań rządowych.

W ostatnich tygodniach sporo działo się też wokół Sądu Najwyższego i konieczności jednoznacznego przyjęcia do realizacji niekorzystnego dla Prawa i Sprawiedliwości wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, ulokowanego w Luksemburgu. Podważono jednoznacznie niezgodne z prawem przenoszenie sędziów w stan spoczynku i próbę złożenia z urzędu prezes SN. Trzeba jednak przyznać, że rządzący przestali kopać się z przysłowiowym koniem i przyjęli, jak się zdaje, wyrok Trybunału.

Gdzieś w tle tych ważnych zdarzeń realizowana jest reforma szkolnictwa wyższego. Poza środowiskiem naukowym, bezpośrednio, personalnie zależnym od jej kształtu, nie budzi większego zainteresowania medialnego. Emocje wokół niej są mniej więcej letnie jak woda w kranie, a i większość polityków traktuje ją marginalnie. Wszak sto tysięcy pracowników naukowych, przestrzennie po kraju rozrzuconych, to marny liczebnie elektorat, słabo przy tym politycznie zorganizowany, a zatem trudny do mobilizacji. A studenci? No cóż, jest ich wprawdzie półtora miliona, ale większość stroni od polityki, budując, co zrozumiałe, przyszłe życie zawodowe i rodzinne.
Tymczasem nie trzeba być prorokiem, aby mieć świadomość, że przyszłość kraju w znacznym stopniu zależy od intelektualnej sprawności młodych pokoleń i ich dobrze umeblowanych umysłów. Ta zmarginalizowana medialnie rewolucja w nauce i szkołach wyższych jest potrzebna, ale wiele jej elementów budzi zastrzeżenia, często fundamentalne.

Oto bowiem w uniwersytecie jesteśmy świadkami triumfu liczb. W starej Grecji szkoła Pitagorasa zafascynowana była liczbą i jej magią. Ale dzisiejsza reforma szkolnictwa wyższego daleka jest od tej filozoficznej tradycji. Chodzi raczej o to, aby każdy artykuł, każda książka, każdy projekt badawczy otrzymywał określoną liczbę punktów, rokującą dobrym losem pracownika naukowego lub - przeciwnie - skazującą go na głęboki stres i bojaźń.

Idea punktowania jest dobra, ale niesie ze sobą absurdy. Są one zdefiniowane nieomal jak jednostka chorobowa - punktoza. Jeśli bowiem socjologowie napiszą zbiorowo najlepszą nawet monografię śląskich czy zagłębiowskich społeczności lokalnych, Bojszów, Lędzin czy Czeladzi, to otrzymają, każdy z osobna, nikczemnych pięć punktów. Ale jeśli umieszczą artykuł w periodykach warszawskich, to władza wynagradza ich w trójnasób - piętnastoma punktami. A co dopiero jeśli taki tekst ukaże się poza granicami, w obcym języku. Tutaj hojność punktowa jest nieporównywalnie wyższa.

Sądzę tymczasem, że reforma zmierzać winna - z jednej strony - do przygotowania studentów o giętkim, elastycznym umyśle, zdolnych do poszukiwania, gromadzenia, przetwarzania i praktycznego wykorzystania informacji. Posiadać informacje to - we współczesnym świecie - dysponować władzą. Z drugiej strony, należy kształtować umysły nauczycieli akademickich przyjazne myśleniu, wspierające i zarażające pasją naukową studentów, nawet tych, których pieszczotliwie określam mianem akademickich obwiesiów. Ale wszystko w ramach przyzwoitego finansowania uniwersytetu, wyimaginowanego przeze mnie projektu UNI+ i dostatecznego uposażenia najmłodszych adeptów nauki, asystentów, doktorantów i doktorów.

Czy należy naiwnie wierzyć w spełnienie tych niewygórowanych przecież oczekiwań? Oto jest pytanie.

POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:

COP24 w Katowicach: Jakie są cele Szczytu Klimatycznego?

COP24 w Katowicach: Arnold Schwarzenegger o ochronie środowiska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo