Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczepański o żużlu i kibicowskim hejcie: Przekleństwa czarnego sportu

Marek F. Szczepański
Marek F. Szczepański
Marek F. Szczepański
W sobotę, 18 sierpnia, w Ostrowie Wielkopolskim odbył się pogrzeb Tomasza Jędrzejaka, żużlowca, indywidualnego mistrza Polski z 2012 r. Zawodnika wielu speedwayowych klubów, m.in. Ostrovii, Włókniarza Częstocho-wa, Stali Rzeszów. Mistrz, jak wszystko na to wskazuje, odebrał sobie życie. Żegnały Go tłumy kibiców, działaczy sportowych, kolegów i przyjaciół. Nad grobem padły wzruszające i poruszające zarazem słowa. Ks. Piotr Prusakiewicz, duszpasterz środowiska żużlowego, pożegnał zmarłego zdaniem, które pozostanie w pamięci uczestników ceremonii: „A teraz będziesz jeździł po niebiańskich torach”.

Samobójcza śmierć Jędrzejaka to nie pierwszy tego typu przypadek w czarnym sporcie. Wystarczy przytoczyć losy Roberta Dadosa (2004), Rafała Kurmańskiego (2004) czy rybnickiego zawodnika Łukasza Romanka (2006). Ci niezwykle utalentowani sportowcy, przed którymi droga do olśniewających karier stała otworem, w samobójczy sposób rozstali się z życiem. Dlaczego? Wszak cieszyli się uznaniem kibiców, respektem wśród działaczy, mieli kochające rodziny i bliskich. Sport, który uprawiali, wymaga rozumnego ryzyka, sytuacyjnej inteligencji, dobrej, zdawałoby się, dyspozycji psychicznej, tężyzny i sprawności fizycznej. Jednak ci twardziele okazywali się w głębi duszy osobami wrażliwymi, może nadwrażliwymi po traumatycznych przejściach, z trudem dźwigającymi ciężar sławy, wyjątkowo nieodpornymi na kibicowski hejt. Co gorsza, dotkniętymi rozmaitymi formami depresji.

Samobójstwa żużlowców, czy szerzej - sportowców - to oczywiście niewielki odsetek osób, które z życiem rozstają się w tak dramatyczny sposób. W Polsce co roku notuje się ok. 5 tysięcy skutecznych prób samobójczych, co lokuje nasz kraj na 3. miejscu wśród państw UE. Nie wspominam o próbach nieskutecznych, których może być nawet pięciokrotnie więcej.

Twardziele okazywali się w głębi duszy osobami nadwrażliwymi, z trudem dźwigającymi ciężar sławy, nad wyraz nieodpornymi na kibicowski hejt

Siedmiokrotnie częściej odbierają sobie życie mężczyźni niż kobiety. Łącznie w zamachach samobójczych ginie w Polsce więcej osób niż w wypadkach drogowych. Skala tego zjawiska sprawiła zapewne, że od ponad stu lat rozwija się nauka zajmująca się wyłącznie aktami samobójczymi. Suicydologia, bo tak skomplikowanie się nazywa, analizuje rodzinne, prawne, psychologiczne, psychiatryczne czy nawet filozoficzne konteksty samobójstwa. Uczeni ją reprezentujący mają wiele sukcesów, ale nawet najtęższe głowy nie są w stanie wyjaśnić przyczyn blisko połowy tych desperackich aktów. Podobnie jak w przypa-dku grupy sportowców, w tym reprezentantów speedwaya.

Całkowicie inną, choć wpisaną w ten sport grupą nieszczęść, nie są śmierci poza torem i stadionem, ale w ich ob-rębie. Jako bardzo młody jeszcze kibic częstochowskiego Włókniarza, pamiętam wyprawy na Memoriał Bronisława Idzikowskiego, zmarłego w wyniku ciężkich obrażeń w 1961 roku. Był ikoniczną postacią lokalnego sportu, a do Jego grobu na cmentarzu św. Rocha pielgrzymowały gromadki zdeklarowanych fanów - jak się ich określa w dzisiejszym języku. Nikt z nich nie przypuszczał, że już wkrótce Memoriał dedykowany będzie dwóm sportowcom. Bo oto w wypadku na torze w Rzeszowie śmiertelnych obrażeń doznała wielka nadzieja podjasnogórskiego speedwaya - Marek Czerny (1972).

Tych tragicznych zdarzeń było wiele, niektóre z nich działy się na Górnym Śląsku. Pamiętamy przegraną walkę o życie Krystiana Rempały, który ucierpiał w wyniku kolizji z Kacprem Woryną. Dramatyzmu dodaje fakt, że obaj młodzieńcy pochodzili z bardzo znanych w sporcie żużlowym rodzin. Trudno też nie wspomnieć o Darcy Wardzie, australijskim żużlowcu, który na ligowych zawodach w Polsce uległ ciężkiemu urazowi kręgosłupa (2015). Rok wcześniej został zawieszony w prawach zawodnika, albowiem podczas zawodów w łotewskim Dyneburgu był pod wpływem alkoholu.

Tragiczne zdarzenia - i te poza torem, i na torze - zmuszają działaczy i organizatorów do refleksji nad poprawą bezpieczeństwa i dbałości o dobre zaopatrzenie psychologiczne zawodników. Dużo dobrego się w tym zakresie dzieje, ale wciąż za mało i za wolno, jak to oceniają niecierpliwi miłośnicy tego sportu. Pięknego, dostarczającego niewiarygodnych emocji, kojarzonego z czytelną rywalizacją, znakomitymi fighterami i - organoleptycznie - z zapachem paliwa oraz torowej nawierzchni. Czasem jednak niepokojącego i drażniącego. W niedzielę, 19 sierpnia, przed meczem dwóch najlepszych klubów 1. Ligi Żużlowej - Startu Gniezno i Motoru Lublin - okazało się, że jeden z wybitnie utalentowanych polskich juniorów, lublinianin Oskar Bober, był nietrzeźwy.

Piknik w Parku Śląskim pod hasłem "Łączymy pokolenia"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo