Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczepański: Protesty i żądania polskich kobiet nie są żadną fanaberią

Marek S. Szczepański
Marek S. Szczepański
Marek S. Szczepański Dziennik Zachodni
O co tym kobietom w rzeczywistości chodzi? Dlaczego regularnie protestują, gromadząc w szeregach wiele znanych twarzy - aktorek, profesorów uczelni, polityków w spódnicach, artystek czy działaczy społecznych. Protesty gromadzą także liczne grono polskich mężczyzn.

Kilkanaście dni temu na ulice ponad 80 polskich miast ponownie wyszły tysiące kobiet, aby upomnieć się o należne im prawa. Wiele komentarzy towarzyszących temu zdarzeniu sugerowało, że to wyłącznie uczczenie rocznicy wielkiego Czarnego Protestu, który odbył się dokładnie rok temu. Wówczas symbolem protestujących kobiet, ale i wielu mężczyzn, był czarny strój i parasolki. W bieżącym roku powrócono do tych symboli, a obfity deszcz wymógł wręcz widowiskowy marsz z parasolkami.
W takim kontekście nasuwa się pytanie: o co tym kobietom w rzeczywistości chodzi? Dlaczego regularnie protestują, gromadząc w szeregach wiele znanych twarzy - aktorek, profesorów uczelni, polityków w spódnicach, artystek czy działaczy społecznych. Protesty gromadzą także liczne grono polskich mężczyzn.

Przedstawiciele rządzących postawili protestujących w jednym szeregu z polityczną opozycją - totalną opozycją - jak do znudzenia powtarza jeden z ministrów obecnie rządzących. Jest to wielkie uproszczenie.

Prawdą jest jednak, że przedstawicielki piękniejszej części społeczeństwa, sympatyzujące z obecnie rządzącymi, w Czarnym Proteście - ani żadnym innym - udziału nie biorą. Wręcz przeciwnie. Takie zachowanie jednoznacznie i głośno krytykują. A przecież dopominanie się o równe czy większe prawa dla kobiet nie powinno mieć żadnych partyjnych barw, a wyłącznie ludzką sprawiedliwość.

W kontekście tegorocznych protestów nie można pominąć „zbiegu okoliczności”. Dzień po Czarnym Wtorku do wybranych oddziałów Centrum Praw Kobiet i Stowarzyszenia BABA weszli przedstawiciele policji, rekwirując dokumenty i komputery. Oficjalne komunikaty głoszą, że przeszukania nie miały nic wspólnego z Czarnym Protestem, ale działaczki organizacji są odmiennego zdania. Postrzegają to jako nękanie i zastraszanie. Trudno rozstrzygać, kto ma rację. Strony sporu pozostaną niewzruszone.

Kiedy myślałem o polskich kobietach i o ich prawach, przeczytałem informację, która obiegła cały świat - od czerwca 2018 roku kobiety w Arabii Saudyjskiej będą mogły prowadzić samochody.

Uświadomiłem sobie wówczas dystans między pozycją polskich i saudyjskich kobiet. I jedne, i drugie walczą o prawa dla siebie, ale w jakże odmiennych kulturowo i cywilizacyjnie światach. Ale nawet przez sekundę nie uważałem, że polskim kobietom żyje się dobrze, a ich protesty są jakąś fanaberią. Zapewniam, że w Czarnych Protestach jest głęboka racja.

Wiele polskich kobiet wciąż bowiem otrzymuje niższe wynagrodzenia od mężczyzn - za taką samą pracę. Wiele z nich doznaje przemocy domowej. Są źle traktowane przez swoich partnerów, a w wielu środowiskach kobieta samotna wciąż jest napiętnowana przez otoczenie.

Nie należy także pomijać kwestii najważniejszych, a równocześnie najtrudniejszych, czyli dopuszczalności aborcji, dostępności środków antykoncepcyjnych czy zapłodnienia in vitro. Należy także być świadomym, że polskie kobiety stają się wielokrotnie podmiotem okrutnych ataków ze strony mężczyzn. Kobieta oblana kwasem przez odrzuconego adoratora to tylko jeden przykład.

Znowu przypominam sobie sytuację kobiet w świecie dalekim kulturowo od nas. Pakistan, Indie czy Bangladesz, gdzie wciąż za nieposłuszeństwo kobieta może stracić twarz w sensie dosłownym i symbolicznym. Za domniemanie zdrady, wniesienie zbyt niskiego posagu czy zakochanie się męża w innej kobiecie może zostać oblana kwasem, naftą i podpalona, a za czyny te praktycznie mężczyzna nie poniesie żadnej kary.

Kobiety w wymienionych światach nie donoszą bowiem na swoich mężów, nawet w przypadku ich niebywałego okrucieństwa. I ten dramat nie ma nic wspólnego z żadną religią, chociaż niektórzy próbują uwikłać w to islam, a wyłącznie jest to element tradycji związanej ze zjawiskiem sati (palenie żony na stosie wraz ze zwłokami męża) w Indiach.

Podany przykład nie ma nic wspólnego z polskimi kobietami, ale pokazuje, jak zróżnicowana jest ich sytuacja w różnych społeczeństwach. I stąd, oceniając postawy rodzimych niewiast, należy uwzględniać szeroki kontekst społeczno-kulturowy, a punktu odniesienia poszukiwać w społeczeństwach i państwach, które dają kobietom więcej, a nie mniej praw niż posiadają one w Polsce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!