Z rybami w naszych rzekach i jeziorach nie jest najlepiej. Wie o tym każdy, kto choć trochę czasu spędził nad wodą. Na brak ryb w naszych wodach ma wpływ kilka czynników. Po pierwsze przez całe dekady, zwłaszcza w PRL-u, łowienie ryb traktowano jako uzupełnienie domowego menu. Tak więc przez całe lata nie brakowało wędkarzy, którzy wbrew Regulaminowi Amatorskiego Połowu Ryb, wymiarom i okresom ochronnym zabierali każdą sztukę, jaką udało się im złowić. W efekcie - nim nastała moda na łowienie wedle zasady Złów i Wypuść - populacje sandaczy, szczupaków, ale nawet zwykłych leszczy, płoci czy karasi zostały mocno przetrzebione.
Swoje zrobili i robią kłusownicy, którzy na wielu zbiornikach czują się bezkarni. Pierwszy przykład z brzegu - swego czasu na Jeziorze Żywieckim kłusownicy z pozyskiwania ryb niewymiarowych, złowionych w okresie ochronnym lub niedozwolonymi metodami uczynili sobie źródło dochodu. Tajemnicą poliszynela było, że kłusownicy złowione w sieci ryby przez całe lata sprzedawali do okolicznych tawern. Dopiero powołanie przez Zarząd Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Bielsku-Białej Grupy Specjalnej Społecznej Straży Rybackiej, gotowej do działania siedem dni w tygodniu przez 24 godziny na dobę, wyposażonej w odpowiedni sprzęt, w tym łódź motorową, udało się ukrócić ten proceder. Ale przecież nie ma miesiąca, żeby członkowie Społecznej Straży Rybackiej nie ujawniali kolejnych przypadków kłusownictwa czy łamania Regulaminu Amatorskiego Połowu Ryb, również - o zgrozo - przez funkcyjnych członków PZW.
Zobaczcie koniecznie
Na przetrzebienie naszych wód ogromny wpływ ma również technika. Wędkowanie ułatwiają nowoczesne czułe wędki z wytrzymałymi kołowrotkami, dziesiątki wymyślnych zanęt oraz przynęt, łodzie z cichymi silnikami, a także precyzyjne sondy do lokalizowania ryb i inne cuda techniki. Nigdy wcześniej wędkarze nie byli też tak mobilni. Kiedyś wyjazd na ryby to była całodniowa wyprawa - PKS-em lub koleją - zdarzająca się raz na jakiś czas. Dzisiaj wędkarze mogą dojechać samochodami praktycznie wszędzie, o każdej porze dnia i roku - dzisiaj łowić tutaj, jutro tam, a pojutrze jeszcze gdzie indziej.
A przecież to i tak nie jest wszytko. Do do tej listy należałoby jeszcze dołożyć problemy z zarybianiem i słynnymi operatami zarybieniowymi, kwestię zanieczyszczenia środowiska, regulację przez człowieka rzek oraz potoków, a także zmiany klimatyczne sprawiające, że np. z powodu upalnego lata znacznie obniża się poziom wód. Kiedy to wszystko zbierzemy razem, to wyjdzie, że ryby, a i sami wędkarze naprawdę nie mają lekko.
Mimo tych wszystkich problemów udaje się wędkarzom łowić piękne okazy, które wspominane są podczas kolejnych wypraw i rozpalają wyobraźnię kolegów po kiju. Tak było w ubiegłym roku, kiedy to Szymon Nowowiejski z Tychów złowił w Zalewie Rybnickim gigantycznego suma ważącego 102 kg i mającego 260 cm długości! Czy w przypadku Szymona Chruściela z Będzina, który ze zbiornika Pogoria IV wyłowił olbrzymiego szczupaka. Ryba miała 119,5 cm długości i ważyła ponad 12 kilogramów.
Jeśli w tym roku udało się Państwu złapać rybę życia, a chcielibyście, żeby znalazła się w naszej galerii zachęcamy do przysłania zdjęcia wraz z krótkim opisem, gdzie, kiedy i na co została złapana na adres [email protected]. Czekamy na Wasze okazy! A także propozycje, co zrobić, by ryb w naszych rzekach i jeziorach było więcej.
Nie przegapcie
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?