"Akwarium", "maszkaron", "jak można było zniszczyć piękny budynek?" - to niektóre z komentarzy dotyczących remontowanej w Zabrzu kamienicy. Skąd takie oburzenie? Kamienica stoi przy placu Krakowskim, przez wiele lat była siedzibą Muzeum Miejskiego w Zabrzu, ale groziła zawaleniem, więc muzealnicy kilka lat temu ją opuścili. Choć nie jest wpisana do rejestru zabytków, to jednak jest to niewątpliwie element miejskiego dziedzictwa.
W ostatnich latach budynek stał pusty ze względu na opłakany stan techniczny. Od ubiegłego roku trwa jego remont. Przeniesie się tu Powiatowy Urząd Pracy w Zabrzu. Jednym z punktów robót jest dobudowanie kondygnacji. I to ona stała się obiektem kpin, bowiem jest w całości szklana i, zdaniem wielu, zeszpeciła bryłę.
Czy rzeczywiście jest tak źle, czy może to tylko wyraz frustracji architektonicznych purystów?
Pytamy specjalistę, architekta Arkadiusza Płomeckiego ze Studia Architektury, które na koncie ma m.in. nagrodzony projekt Strefy K8 w kopalni Guido.
- Nie widzę nic złego w próbach łączenia starego z nowym. Budynki zmieniano, zmienia się i będzie się zmieniać. Szkło jest do tego świetnym materiałem i dobrze, że w Zabrzu je zastosowano. Jednak efekt nie jest najlepszy. Ta dobudówka przytłoczyła całość. Wyraźnie wystaje ponad sąsiedni budynek, a szkło nie jest przejrzyste. W efekcie utracono lekkość, jaką daje wykorzystywanie tego materiału. Lepiej by to wyglądało, gdyby dobudówka była nieco cofnięta. Tak jest w przypadku Filharmonii Śląskiej i efekt jest świetny - tłumaczy Płomecki.
Dodaje przy tym, że zabrzańska kamienica wciąż jest w budowie, więc efekt finalny może być lepszy. Cudów nie powinniśmy się jednak spodziewać.
Mamy więc dwa budynki: Filharmonię Śląską i zabrzańską kamienicę, podobne zabiegi, a efekty zgoła inne. W czym tkwi problem?
- Przede wszystkim mówimy tu o budynkach użyteczności publicznej, a nie prywatnych obiektach. Urzędnicy muszą zrozumieć, że przestrzeń publiczna nie jest ich własnością. Do projektowania tak ważnych dla miasta obiektów trzeba ogłaszać konkursy dla architektów, a nie przetargi. W przetargach decyduje cena, a przecież obiekt użyteczności publicznej musi mieć coś więcej niż ściany, dach i okna - twierdzi Płomecki.
Rzeczywiście, wykonawcę w Zabrzu wyłoniono w przetargu w trybie "zaprojektuj i wybuduj", co oznacza, że zwycięzca wykonuje lub zleca projekt. Wybrany został więc w przetargu, zdecydowała cena. Oczywiście wszystko jest zgodnie z pozwoleniami i przepisami. Budynek spełnia swoją funkcję, jest bezpieczny. I to tyle.
- Przestrzeń publiczna ma być nie tylko użyteczna, ale też przynosić chlubę miastu. Weźmy projekty wyłonione w konkursach, jak np. Muzeum Śląskie czy NOSPR w Katowicach. Za 50 lat wciąż będą piękne - mówi Płomecki. - Inwestorzy często kierują się ceną, a przecież koszt projektu to ledwie od 3 do 7 proc. kosztów inwestycji. Niech to będzie nawet 10 proc., ale w zamian otrzymamy dobry projekt - zaznacza.
*Próbny sprawdzian szóstoklasistów 2014 ARKUSZE + KLUCZ ODPOWIEDZI
*Horoskop 2014: Karty tarota ostrzegają [PRZEPOWIEDNIE NA 2014]
*Tabliczka mnożenia do wydrukowania [WZORY TABLICZEK MNOŻENIA]
*Urlop macierzyński 2014 [ZASADY I TERMINY: URLOP RODZICIELSKI]
Strefa Biznesu - Boże Ciało 2023. Gdzie i za ile wyjadą Polacy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?