Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szołtysek: Czy Ślązacy mają kulinarne kompleksy?

Marek Szołtysek
Spotyka się czasami wśród Ślązoków poważny kompleks regionalny. Polega on głównie na tym, że niektórzy wstydzą się elementów śląskiej tradycji. Jeden za żadne skarby nie ubierze śląskich strojów, bo mu się kojarzą ze starymi babami, albo nic w towarzystwie po śląsku nie powie, bo co inni pomyślą? Jeżeli zaś idzie o sprawy kulinarne, to często następuje tu świadome unikanie przygotowywania w towarzystwie śląskich potraw, bo może komuś nie smakować, i co wtedy. Wówczas taki zakompleksiony Ślązok przygotowuje na imprezy jakieś ciapry z krewetami albo sałatki z egzotycznych owoców i sądzi, że jest światowcem.

Z tego kompleksu nie pomagają też wyleczyć się roztomajte programy kulinarne i teksty o gotowaniu, gdzie pokazuje się raczej dziwności tworzone pod oko kamery, a smak tego prawdopodobnie daleki jest od naszych ideałów, ale przecież nigdy tego nie skosztujemy, bo to jest tylko do filmowania i fotografowania, czytania i oglądania. Ta medialna moda na gotowanie zarzuca nas też przeróżnymi rzekomymi smakołykami z Azji albo z Francji. I potem taka kulinarna śląska biedaczyna to ani nie pomyśli, że prawdziwe francuskie podniebienie może się zainteresować chlebem ze smalcem i ogórkiem, kołoczem z serem albo modrą kapustą. A jest odwrotnie, bo dobra kuchnia to prawdziwe życie, a nie medialne czary-mary.

CZYTAJ WIĘCEJ TEKSTÓW MARKA SZOŁTYSKA NA DZIENNIKZACHODNI.PL

Jeżeli idzie o francuskie jedzenie i francuskie podniebienie, to tak mi się ostatnio zdarzyło, że byłem we Francji. A ponieważ podczas podróży unikam wielkich i męczących miast, to dojechałem na francuski - jak oni to mówią - la fin des terres, czyli na koniec świata w miejscowości Soulac nad Oceanem Atlantyckim. Tam też poszedłem do sklepu, gdzie miałem zamiar kupić przede wszystkim ulubione przez mnie francuskie sery i czerwone wino. Zauważyłem jednak coś znajomego i przypomniałem sobie, że ponad moim francuskim podniebieniem mam przecież swojskie - śląskie - podniebienie. A dostrzegłem w tym francuskim sklepie żymlok (!). Tak, wiem co mówię - żymloki. Dokładnie chodzi mi o te żymloki, które na Śląsku próbuje się czasami spolszczyć i nazywać bułczanką. A ten żymlok to taki kuzyn krupnioka, tylko zrobiony nie na bazie krupów, czyli kaszy, ale z żymły, czyli bułki. I od żymły nazywa się to - żymlok.

Wróćmy jednak do francuskiego sklepu, gdzie ich żymlok nazywał się po francusku - boudin noir (czytaj: budę nuar). Kupiłem, przyrządzając na ciepło z pomidorami i oczywiście z francuską bagietką. Smakuje tak samo jak nasz śląski żymlok. Z jednej strony zdenerwowałem się na tych Francuzów, że im serów nie wystarcza i muszą Ślązokom wykradać żymloki. Z drugiej strony jednak znalazłem dowód, że jedzenie w takim śląskim typie pasuje też francuskiemu podniebieniu, co powinno ostatecznie wyleczyć wszystkich Ślązoków z kulinarnych kompleksów.

[email protected]



*Wybory Miss Mokrego Podkoszulka w Sosnowcu - ZOBACZ ZDJĘCIA PIĘKNYCH DZIEWCZYN
*Topless czy w bikini? Co wypada w czasie upałów? ZOBACZ ZDJĘCIA
*Śląski Air Show w Katowicach - Samoloty F-16 w akcji [ZOBACZ ZDJĘCIA]
*18 września otwarcie Galerii Katowickiej - ZOBACZ, JAKIE TAM BĘDĄ SKLEPY

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!