W śląszczyźnie też na równych zasadach używa się określenia - Góra Świętej Anny, albo Gora Świyntyj Any. Przejdźmy jednak do obchodów, jakie właśnie tam trwają. A ogólnie polskie słowo - obchody, stosowane jest do dzisiaj na nazwanie uroczystości - np. obchody rocznicy firmy. Pierwotnie jednak słowo obchody dotyczyło uroczystości religijnych w miejscach pielgrzymkowych, gdzie obchodziło się procesyjnie kapliczki. Konkretnie obchody na Anabergu polegają na obchodzeniu całego annogórskiego sanktuarium, zlokalizowanego na powierzchni setek hektarów.
Zatem jutro, w sobotę rano, będą obchody stacji-kaplic Drogi Krzyżowej, później w sobotni wieczór będzie procesja światła, zwana potocznie lichprocesyją. W niedzielę zaś o godzinie szóstej rano będą obchody pogrzebu i wniebowzięcia Matki Boskiej. Może się ktoś oczywiście bardzo dziwić, albo nawet pukać w czoło - ale zapewniam, że urok tych obchodów na Anabergu ma tak niezwykle magiczną moc, że niektórzy cały rok z utęsknieniem czekają na ten wyjazd, podobnie jak inni marzą o urlopach. Powiedzmy jeszcze, że wytrawni śląscy pielgrzymi jeżdżą na takie obchody na kilka dni, z noclegiem.
Spędzają tam więc jakby swoją religijną część urlopu. A potem, gdy wracają, to na długie tygodnie ich podejście do życia staje się inne. Nie martwią się tyle problemami codzienności. Bo wiadomo powszechnie, że ta codzienność doskwiera nam chyba najdotkliwiej. I słusznie mówi się, że ta pierońsko codziynność to istne diosectwo. A co to jest diosectwo? Słowo to pochodzi od śląskiego słowa - diosek, czyli diabeł.
Tak, po śląsku diabeł - to diosek, a w liczbie mnogiej diabli - to diosi albo dioski. Ale mówi się też na diobła: dioboł, dioblica, diobelsko szlanga, pieklorz, czechmon, łogoniorz, rogocz czy poufale - diobołek albo dioblik. Jednak określenie szarej i wyniszczającej nas codzienności mianem diosectwa, też ma pewien związek z Anabergiem. Oczywiście w centrum tego śląskiego sanktuarium jest drewniana figura św. Anny Samotrzeciej z około 1450 roku. Jednak gdzieś na jego uboczu, koło klasztornej furty jest symboliczny obraz dioska, czyli diabła grającego z człowiekiem w szachy o duszę. Obraz prowokuje do pytania - jak żyć i nie zwariować, nie pogubić się? Jak nie przegrać z diosectwem? Dlatego właśnie spora część Ślązoków spędza aktualny weekend na Anabergu. A tam pod wspomnianym obrazem jest pewien napis. Ale ja go tutaj nie zdradzę, by wzbudzić ciekawość i chęć pojechania kiedyś na śląski Anaberg.
*Śtowarzyszenie Ślązaków legalne. Sąd uznał narodowość śląską? CZYTAJ TUTAJ
*Gwarki 2012, czyli bez pochodu nie ma zabawy ZOBACZ ZDJĘCIA
*KONKURS MŁODA PARA: Przyślij zdjęcia, zgarnij nagrody!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?