Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szołtysek: Śląski paluch

Marek Szołtysek
Mirosław Szołtysek
Mirosław Szołtysek archiwum Mirosława Szołtyska
Kiedy remontowałem dom, to jeden z robotników opowiadał o swoich przygodach z czasów pracy na czarno w Nowym Jorku. Odnawiał tam budynek, gdzie pewna żydowska rodzina otwierała restaurację. A kiedy ona już działała, to wszyscy ich krewni i znajomi chodzili do tej restauracji - bo przecież swoim trzeba pomóc.

Opowieść ta przypomniała mi losy pewnej kobiety, która u nas otwarła osiedlowy sklepik. Jednak żaden z jej sąsiadów i znajomych ani razu do tego sklepu na zakupy nie przyszedł. I to jest słynna na cały świat polska zazdrość, czy śląska - zowiść. Czyżby więc podobieństwo śląskiej zowiści do polskiej zazdrości miało być jednym z argumentów na polskość Śląska?

To jednak nie koniec zawistnych opowieści, bo na początku czerwca miałem przyjemność pojechać do Turzy Śląskiej na festyn szkolny. Było fajnie, rozmawiałem z wieloma ludźmi na ciekawe tematy, ale treść jednej rozmowy zapamiętam na długo. Pewien Ślązok powiedział, tak niby trochę w tajemnicy: U nas w Turzy ten kucharz Remigiusz Rączka buduje wielki dom. A jaki wypasiony. Patrzcie, pierona, jak to się ludzie potrafią na tym śląskim warzeniu dorobić pieniędzy. Koniec cytatu - oczywiście - zawistnego cytaty!

Zatem brakuje nam na Śląsku regionalnej solidarności. A rozmowa na temat Rączki w Turzy to tylko mała cząstka większej całości. Brakuje nam więc tej niezwykłej cechy amerykańskich Żydów, że nawzajem trzeba się popierać. Tak więc niektórzy nie potrafią się cieszyć, że śląski synek Remigiusz Rączka, który jeszcze dziesięć lat temu był kelnerem w sieciowej restauracji - teraz stanął na nogi dzięki własnej pracy. Nie potrafimy się z tego cieszyć, ale musimy się tego nauczyć! I najlepiej zacząć już od dzisiaj, a jest ku temu szansa, bo na śląskim rynku pojawił się nowy produkt - śląski paluch.

A o co chodzi z tym śląskim paluchem? Otóż pewien Ślązok, niewątpliwie wariat w dobrym tego słowa znaczeniu, coś wymyślił i zrobił. Skonstruował wózki do obwoźnej sprzedaży pieczywa - tych właśnie śląskich paluchów. Wózek jest w kształcie szoli, takiego górniczego szybu. W jego wnętrzu jest przeszklony pojemnik na te śląskie paluchy. Jest to taka podłużna bułeczka, świeża, od piekarza… I teraz już, tak jak Kraków ma swojego obwarzanka, tak Śląsk ma swojego śląskiego palucha. Takie wózki powoli pojawiają się w Katowicach koło Rynku czy pod kopalnią Guido w Zabrzu. Od nas zaś zależy, czy będziemy temu zowiścić, czy solidaryzować się z tym śląskim pomysłem, czyli kupować śląskie paluchy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!